Chengdu wielu osobom kojarzy się tylko z pandami! Nic dziwnego, bo to właśnie w tym regionie znajdują się największe ośrodki pomocy i hodowli tych zwierząt. Niestety, w Chinach jeśli coś jest bardzo popularne to znaczy ni mniej ni więcej, że trzeba się liczyć z tłumem turystów. O naszej z góry przegranej walce z pogodą oraz tłumami zwiedzających przeczytacie w poniższym wpisie :)
Przylecieliśmy do Chin specjalnie aby zobaczyć słynne ośrodki hodowli i badań nad pandami wielkimi. Byliśmy w trzech ośrodkach w prowincji Syczuan, przy czym tylko jeden znajdował się w samym Chengdu. Pozostałe są znacząco oddalone, ale podróż do nich to też możliwość zobaczenia ciekawych zakątków Chin. W tym wpisie skupimy się na samym Chengdu i najbardziej znanym ośrodku badania pand wielkich, czyli Chengdu Research Base of Giant Panda Breeding (lub prościej, potocznie zwanym Chengdu Panda Base).
Na początku jednak słowem wstępu czym zajmują się takie ośrodki? Ich głównym zadaniem jest ochrona gatunku. Gdyby nie takie miejsca zapewne pandy wielkie byłyby już gatunkiem wymarłym. To tutaj pod okiem ekspertów pandy się rozmnażają, a maluchom jest zapewniona opieka.
Czy nie lepiej było by zostawić pandy w spokoju, aby natura robiła swoje?
Trzeba wiedzieć, że rozrodczość u pand jest niska… przy małej liczbie osobników jest stosunkowo mniejsza szansa na zapłodnienie. Dodatkowo, w warunkach naturalnych mama panda jest w stanie odchować jedynie jedno małe (drugie zostaje porzucone), a proces ten trwa półtora roku, co sprawia, że kolejna ciąża może pojawić się dopiero po 2-3 latach. Przebywające na wolności pandy najnormalniej w świecie mogłyby nie nadążyć z potomstwem, aby zachować gatunek przy obecnej liczbie osobników (niespełna 2 000).
Oczywiście, gdyby populacja była większa ta reprodukcja byłaby wystarczająca do zachowania gatunku. Do tego dodajmy, że ich środowisko naturalne jest niszczone pod pola uprawne, a również nie bez znaczenia są zmiany klimatyczne postępujące na terenach występowania pand.
I tak, wiemy że to właśnie ludzie zgotowali taki a nie inny los pandom wielkim i teraz na ludziach spoczywa obowiązek pomocy. Jak więc sobie radzą takie ośrodki? Przeróżnie, chociaż jak zapewne wiecie gatunek pand wielkich już nie jest klasyfikowany jako gatunek zagrożony, tylko jako gatunek narażony na wyginięcie, więc działania podejmowane w chińskich ośrodkach przynoszą efekty.
Z drugiej jednak strony, ośrodki są obecnie po prostu atrakcjami turystycznymi, a pandy mają wybiegi jak w ogrodach zoologicznych, aby odwiedzający, a zarazem zasilający skarbonkę takich ośrodków mogli nacieszyć swoje oczy biało czarnymi włochatymi kulkami.
Postanowiliśmy więc przekonać się jak wyglądają te obiekty.
W tym tekście przeczytasz o:
Baza Badawcza Hodowli Pandy Wielkiej w Chengdu
Jak już wspomnieliśmy, w Chengdu znajduje się najpopularniejszy wśród turystów ośrodek badań nad pandami wielkimi. To tutaj właśnie uderzają na sam początek turyści, bo jest on bardziej dostępny niż oddalone, ukryte w dolinach inne ośrodki.
Zacznijmy od samej lokalizacji ośrodka. Znajduje się on w ponad 16 milionowym mieście, w jego północno-wschodniej części, przy Panda Avenue :) Podkreślamy to, bo obiekt ten bynajmniej nie znajduje się w ścisłym centrum miasta, a dojazd tutaj może być kłopotliwy.
Dojazd do bazy: po naszych wcześniejszych doświadczeniach w jeżdżeniu po obrzeżach Pekinu autobusem, od razu przejazd tym środkiem komunikacji odrzuciliśmy ;)
Do ośrodka dojeżdża metro (linia nr 3), a stacja znajduje się całkiem blisko wejścia do Chengdu Panda Base. Oczywiście cała stacja jest pełna pandowych akcentów. Podobnie zresztą jak droga dojazdowa, która usłana jest billboardami i pandami w każdej postaci. Pod wejściem również znajdziemy figurki pand, z którymi wszyscy ochoczo robią sobie zdjęcia.
Najlepiej do ośrodka przyjechać z samego rana, bo wtedy pandy są najbardziej aktywne. Tak przynajmniej wszyscy rekomendują ;) Byliśmy rano i faktycznie, widzieliśmy kilka aktywnych osobników, ale zdecydowana większość leniwie leżała na gałęziach drzew. O dziwo, w jednym z pawilonów mogliśmy obserwować dość aktywne zabawy pand długo po południu, więc nie ma zasady. Będąc około 9 rano przy wejściu nie było żadnych kolejek do kas. Mogła to być niestety również zasługa mocno padającego deszczu, który towarzyszył nam do końca dnia ;-)
Ośrodek powstał w 1949 roku, a w 2019 obchodził 70-lecie. Nie jest to najnowocześniejszy obiekt na świecie, ale nie można o nim absolutnie powiedzieć, że jest zaniedbany. Obecnie niektóre budynki przechodzą renowacje, powstają nowe, a wybiegi, mimo, że są wysłużone to czyste i zadbane. Również infrastruktura dla odwiedzających jest odpowiednia, dostosowana pod wózki (w większości!).
Chengdu Panda Base jest podzielony na części z wieloma wybiegami dla pand. Pandy podzielone są na wybiegach wiekowo, tzn. są wybiegi dla mniejszych i dojrzałych osobników (chociaż będąc bardziej poprawni powinniśmy używać słowa DOM zamiast wybieg). Jest również “żłobek” gdzie sprawowana jest opieka nad najmłodszymi, które są jeszcze zależne od opiekuna: w Sunshine House podczas naszej wizyty w październiku były 3-miesięczne pandy, a w Moonlight House dwutygodniowe maluchy.
I tutaj zatrzymajmy się na chwilę, bo to właśnie te dwa domu przyciągają największe rzesze odwiedzających. Trzeba dodać, że mieliśmy dużo szczęścia, bo dokładnie 2 tygodnie przed naszym przyjazdem urodziły się małe w ośrodku w Chengdu, więc mogliśmy przez szybę zobaczyć 14 dniowe szkraby! Nie liczyliśmy na to, bo rzadko się zdarza aby późną jesienią pojawiły się małe na świecie!
Oczywiście kolejka do najmniejszych pand jest niemiłosiernie długa i chaotyczna. Kiedy już uda się dotrzeć do przeszkleń za którymi chowają się włochate kulki, ochrona pogania i pośpiesza, aby nie spędzić za dużo czasu na przyglądaniu się. My mieliśmy trochę fory, bo nie dość, że biali to jeszcze z dziećmi… pozwolili nam stanąć na dłuższą chwilę ;-) Oczywiście apelujemy tutaj o ciszę i spokój w takich pomieszczeniach. Pomimo zakazów używania lamp oraz pukania w szybę widzieliśmy wielu turystów tak postępujących.
Poza tymi dwoma żłobkami, jest wiele innych odkrytych i zadaszonych wybiegów dla starszych osobników. Możemy podglądać pandy, które siedzą sobie spokojnie na drzewach, jedzą nieskończone ilości bambusa, wylęgują na ziemi i robią NIC. Tak, to naprawdę są dość leniwe zwierzęta i nie ma co oczekiwać dużych aktywności i zwrotów akcji w pandowych relacjach.
Wybiegi są dość spore, zadbane, czyste. Pandy mają sporo przestrzeni i, co ważne, mają miejsce aby się schować, uciec od hałaśliwych odwiedzających. Nie oszukujmy się, Chińczycy są dość głośni… po prostu tak mają, ale bywa to irytujące dla ludzi i tym bardziej dla zwierząt.
Dodać również należy, że poza pandami wielkimi spotkać tutaj też możemy pandy rude – cieszą się one nie mniejszą popularnością wśród odwiedzających.
Chodzenie pomiędzy poszczególnymi domami pand to dłuższy spacer. Nam to nie przeszkadzało, ale wiele osób korzystało z dodatkowo płatnej podwózki meleksami.
Przeszkadzał nam za to mocno deszcz. Niestety na pogodę nie mamy wpływu i trafiliśmy na dzień, kiedy cały dzień lało, a my w dużej mierze skupialiśmy się tylko na tym, aby szukać skrawka dachu i ochrony przed deszczem. W pawilonach spędzaliśmy więc dużo więcej czasu niż na dworze. Oliwce do tej pory pandy kojarzą się z deszczem i zimnem, bo w każdym kolejnym ośrodku z pandami trafialiśmy na podobne warunki pogodowe… trzeba będzie kiedyś zrobić drugie podejście i pokazać dzieciom, że w Chengdu też świeci słońce ;)
Na terenie obiektu funkcjonują restauracje i kawiarnie, ale w trakcie naszego pobytu mieliśmy wrażenie, że część z nich była zamknięta (nie wiemy czy to kwestia pogody, końcówki sezonu, czy może tak jest zawsze). Usiedliśmy w jednej restauracji, ale głównym pandowym akcentem był film wyświetlany na wielkim telebimie nad stołami i maskotki przyczepione do schodów i poręczy. W przeciwieństwie do podobnej knajpki w Singapurskim Zoo tutaj nie doczekaliśmy się tematycznego menu, czy ciekawych, kreatywnych akcentów. Niestety spotkał nas tutaj niemiły akcent w postaci chodzącego na podłodze karalucha, ale cóż.. taki klimat :)
Jeśli mielibyśmy podsumować pobyt w Chengdu Research Base of Giant Panda Breeding to niestety musimy przyznać, że pogoda w dużym stopniu wpłynęła na to jakie mamy wspomnienia. Starając się jednak pominąć ten aspekt to pozytywnie nas zaskoczyło, że nie było aż tak strasznie tłoczno… Fakt, były kolejki do maluchów, ale poza tym, były miejsca, gdzie byliśmy zupełnie sami (ponownie, może to kwestia pogody). Obiekt jest bardzo skomercjalizowany, wiele rozwiązań wydaje się być robionym pod turystów, a nie pandy, jednak chcemy wierzyć w to, że to dzięki pracy takich ośrodków przed pandami rysuje się coraz lepsza przyszłość.
Chengdu
Chengdu to jednak nie tylko pandy, chociaż to właśnie one w dużym stopniu zdominowały to miasto i są jego symbolem. Na każdym kroku znajdziemy chociażby małe, pandowe akcenty. Tych dużych też nie brakuje, a niech świadczy o tym chociażby olbrzymia panda wisząca na popularnym centrum handlowym IFS. Na dachu jest nawet przygotowane specjalne miejsce do robienia zdjęć z dyndającą pandą.
Miasto tętni życiem zarówno za dnia jak i wieczorami: ulicami przewalają się tłumy ludzi, jest głośno, kolorowo, intensywnie. Zewsząd dochodzą do nas egzotyczne zapachy, bo na każdym kroku znajdziemy czy to restaurację, jedzenie na wynos czy mobilne wózki sprzedające przeróżne smakołyki.
Czy jednak jest tutaj coś innego wartego uwagi?
Jeśli będziecie mieć możliwość zajrzyjcie do People’s Park. Zielona oaza w samym centrum miasta. Nie jest to może najspokojniejsze i najcichsze miejsce, ale drzewa, skalniaki, oczka wodne, mosty, kładki, kompozycje kwiatowe pozwalają chociaż na chwilę odpocząć od neonów, ekranów i ciasnej zabudowy. Można tutaj popływać łódką, spacerować, oglądać dzieła artystów czy ćwiczenia i gimnastykę mieszkańców Chengdu.
Podobnie jak wszędzie indziej jest tutaj tłoczno, głośno, nie brakuje kramików z tandetnymi gadżetami oraz budek i stoisk z jedzeniem. Tak to już jest chyba w całych Chinach, ale idzie się do tego przyzwyczaić (albo zaczyna ignorować).
Warto również przejść się do starszej części, aby zobaczyć historyczne zabudowania na ulicach Wide Lane (Kuan Xiangzi), Narrow Lane (Zhai Xiangzi) oraz Well Alley (Jing Xiangzi). Znajdziemy tutaj… chyba wszystko ;) Restauracje, sklepy, kawiarnie, lodziarnie, sklepy z rękodziełem i pamiątkami, występy ulicznych artystów, aż po stoiska do czyszczenia uszu na ulicy!
To co się dzieje na ulicy przyćmiewa to co najważniejsze, czyli tradycyjne zabudowania, ciekawie zdobione dziedzińce i wnętrza. W niektórych ludzie się tłoczą bo są popularnymi restauracjami czy food court’ami, a w niektórych tłoczą się tylko po to aby zrobić zdjęcia smartphone’ami. Trzeba tutaj zaznaczyć, że ulice te to efekt prac renowacyjnych, które rozpoczęto w 2003 i zakończono w 2008 roku, a ich celem było stworzenie centrum kulturowego i biznesowego, które byłoby oczywiście atrakcją turystyczną.
Jeśli więc macie dość wszechobecnego betonu i drapaczy chmur w tej dzielnicy odpoczniecie.
Informacje praktyczne o podróży do Chengdu
Podróż do Chengdu
Do Chengdu lecieliśmy z Warszawy przez Amsterdam liniami KLM. Lot kosztował około 1 800 zł za osobę dorosłą. Przesiadkę w Amsterdamie mieliśmy długą, ale zaplanowaliśmy specjalnie podróż tak, aby wyjść z lotniska, zobaczyć trochę miasta a następnie ruszyć w dalszą podróż lotem nocnym.
Do Chengdu można się również dostać na wiele innych sposobów, chociażby dojechać szybkim pociągiem z innych miast w Chinach, chociaż trzeba mieć na uwadze, że mimo, że kolej jest naprawdę szybka, to i tak często jest to kilka, kilkanaście godzin w pociągu.
Polecamy Wam również nasz wpis: Chiny – podróżowanie pociągiem (jak? gdzie? za ile?
Na lotnisku czekał na nas kierowca, z którym kontaktowaliśmy się za pomocą WeChat, czyli popularnej chińskiej aplikacji do komunikacji. I tu przechodzimy do kolejnego ważnego aspektu praktycznego…
Internet w Chinach
Internet w Chinach jest bardzo ograniczony. Zapomnijcie o Facebooku, Instagramie, WhatsApp itp. Oczywiście są na to sposoby, jak chociażby dobry VPN, ale to zdecydowanie temat na osobny wpis.
Tutaj chcieliśmy skupić się na dwóch innych aspektach – jak w ogóle mieć internet? Zakup karty SIM nie jest taki prosty jak w innych krajach, więc my po raz kolejny zabraliśmy rozwiązanie, które nas jeszcze nigdy nie zawiodło – XOXO Wifi. Dzięki urządzeniu internet mieliśmy wszędzie! Jest to małe urządzenie, wielkości smartphone’a, które pozwoli Wam korzystać bez konieczności kupowania lokalnych kart SIM, dodatkowych aktywacji itp. Bardzo wygodna opcja!
Druga ważna sprawa, to bardzo polecamy Wam instalacje jeszcze przed przylotem aplikacji WeChat, czyli najbardziej popularnego chińskiego komunikatora. Ważne, aby ktoś kto ma do niego dostęp potwierdził Wam Wasze konto (bez tego ani rusz) i to jeszcze przed przyjazdem. W naszym przypadku to było dość istotne, aby od razu mieć kontakt z kierowcą.
Polecamy Wam również nasz wpis: Chiny – kilka ważnych praktycznych porad, o których powinieneś wiedzieć.
Nocleg w Chengdu
O samych noclegach też można by sporo pisać, ceny i standard są bardzo zróżnicowane i wiele zależy od tego czego potrzebujecie. Ceny zaczynają się od około 80-100 zł za dwie osoby w hotelach.
My w Chengdu nocowaliśmy w Leeden Hotel Chengdu, gdzie za noc płaciliśmy około 150 zł.
Wybraliśmy ten hotel, bo miał duże pokoje i atrakcje dla dzieci w pokoju, co super się sprawdziło ;) Pokoje rodzinne są dość tandetnie wyposażone w bajkowe naklejki, pościel, małą huśtawkę, ale najważniejsze, że dzieci są szczęśliwe ;) Niestety, podobnie jak w prawie każdym kolejnym hotelu, trzeba przyznać, że czystość to nie jest punkt który ocenia się na 10 punktów w Chinach.
Oczywiście pokoje są sprzątane, pościel zmieniana, ale nie zdziwcie się jak znajdziecie brud na dywanie, bo mało w którym hotelu widzieliśmy odkurzacz, a sprzątanie ogranicza się do zamiecenia dywanu ;-)
Film o pandach w Chengdu
Polecamy Wam też nasz film na naszym kanale YouTube o Chengu i okolicach, w tym o pozostałych ośrodkach pand w okolicy. Wpis o nich już niebawem :)
Podsumowanie wizyty w Chengdu
Chengdu przywitało nas deszczem, który nie odpuszczał przez kilka dni. Nie przeszkodziło nam to w zobaczeniu kilku ciekawych miejsc, chociaż punktem kluczowym była wizyta u pand. Tutaj, nasze serca zupełnie rozmiękły na widok przecudownych maluchów, co wynagrodziło wszelkie niedogodności!
Mimo, że nie był to nasz pierwszy raz w Chinach, to trochę zajęło nam czasu przyzwyczajenie się na nowo do wszędobylskiego tłoku i hałasu …i wszechobecnego zainteresowania nami i naszymi dziećmi. W samym Chengdu białych jest jak na lekarstwo, nawet w popularnych turystycznych miejscach, więc niech nie dziwi Was, że wiele osób będzie Wam z ukrycia robić zdjęcia ;)
Polecamy również pełną galerię zdjęć z Chengdu:
Zobacz galerię wszystkich zdjęć z Chengdu >>>
P.S.: Po więcej info o ratowaniu pand zapraszamy tutaj.
P.S.S.: Nasza druga podróż po Chinach miała miejsce na przełomie października i listopada 2019 roku, czyli tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa Covid-19. Ten tekst pierwotnie mieliśmy opublikować w lutym 2020, jednak z oczywistych powodów nie czulibyśmy się z tym dobrze. Na szczęście powoli świat wraca do normalności, a my chcemy dalej go Wam pokazywać. Mamy nadzieję, że już niedługo podróże gdziekolwiek, w tym do Chin, będą możliwe i bezpieczne. Czego sobie i Wam życzymy :)