Gdzie kierują swoje pierwsze kroki podróżnicy i turyści z całego świata po przylocie do Pekinu? Wielki Mur Chiński? Zakazane Miasto? Plac Tian’anmen? My poszliśmy w innym kierunku – spokojnie, na największe atrakcje Pekinu przyjdzie jeszcze czas.
Zaczynamy naszą relację z Pekinu, gdzie spędziliśmy kilka dni i ciągle mamy niedosyt. W samym Pekinie mieliśmy w sumie 7 noclegów, ale kilka dni przeznaczyliśmy na wypady w okolice (jak być w Chinach i nie zobaczyć Wielkiego Muru Chińskiego?!), więc nie spędziliśmy całego tygodnia na zwiedzaniu tylko Pekinu. Chociaż pewnie byłoby co robić nawet przez 2 tygodnie, ale na taki komfort nie mogliśmy sobie pozwolić.
Lecąc do Chin mieliśmy zarezerwowane noclegi i pociąg do Xi’an, natomiast nie mieliśmy żadnego planu szczegółowego na zwiedzanie Pekinu i okolic. Stwierdziliśmy, że w zależności od pogody oraz naszych możliwości będziemy sobie planować wszystko z dnia na dzień. Wiedzieliśmy że na Wielki Mur pojedziemy jak będzie ładna pogoda, a w gorsze dni zostajemy na miejscu. Ponieważ pierwszy dzień nie był zbyt słoneczny, a my byliśmy zmęczeni podróżą postanowiliśmy udać się do pekińskiego ZOO i Pałacu Letniego (Summer Palace), które były niedaleko naszego hotelu, chociaż bez metra się nie obyło.
Summer Palace (Pałac Letni)
Na pierwszy rzut pojechaliśmy do Pałacu Letniego (Yíhéyuán) – olbrzymiego kompleksu, dawnej rezydencji chińskich cesarzy, w której znajdują się świątynie, pawilony, zdobione korytarze, mosty, ogrody, sztuczne jezioro, wzgórze – każdy znajdzie coś dla siebie.
Najlepiej dojechać tutaj bezpośrednio metrem, linią 4 do stacji Xiyuan. Można też jechać stację dalej do Beigongmen, ale wysiadając właśnie na Xiyuan będziecie mieli prostą, szeroką aleję wprost do Summer Palace. Linią 4 dojedziecie też do centrum i np. do ZOO w Pekinie.
Wejście na teren kompleksu kosztuje 30 Yuanów i jest to tak duży obszar, że spokojnie można tu spędzić cały dzień (70 tys. m²!). Z założenia jest to idealne miejsce na romantyczne wypady, gdzie poza spacerem wśród pięknie zaaranżowanych ogrodów można rozkoszować się rejsem małą lub większą łódką czy rowerkiem wodnym.
Jeśli akurat nie jesteście na randce to warto przejść się wśród budynków, wejść na wzgórze aby podziwiać pałac i panoramę Pekinu (jeśli tylko traficie na dobrą pogodę i brak smogu). Nie ma tutaj określonego kierunku zwiedzania, po prostu wchodzi się na teren kompleksu i chodzi pomiędzy poszczególnymi obiektami. Brakowało nam jednak mapki na miejscu. Przynajmniej budynki były opisane na tabliczkach informacyjnych znajdujących się przed nimi.
Wśród ważnych obiektów wymienić należy Halę Życzliwości i Długowieczności (Hall of Benevolence and Longevity) z rzeźbami w kształcie zwierząt na dziedzińcu oraz budynki na Wzgórzu Długowieczności (60 metrów wysokości) z Buddyjską Świątynią Morza Mądrości (Buddhist Temple of the Sea of Wisdom) na czele.
Ostrzegamy, aby wejść na górę trzeba się trochę wspiąć po schodach i zapłacić ekstra (kto to widział aby płacić za takie męczarnie!), ale to co widzimy na górze a może i bardziej z góry jest tego warte (chociaż ładniejsza pogoda jest bardzo wskazana).
Jest i panorama:
A tak wygląda ten widok w piękny słoneczny dzień:
My daliśmy radę wejść na górę z Oliwią w nosidle i wózkiem na ramieniu, więc nie było aż tak ciężko ;)
Poza Wzgórzem Długowieczności szczególnie zapada w pamięć również Długi Korytarz (Long Corridor), który jest niejako zadaszoną ścieżką, z pięknie zdobionym sufitem. Biegnie on wzdłuż jeziora i jest długi na 700 metrów.
Na uwagę zasługuje również wspomniane jezioro (Kunming Lake), po którym spokojnie suną rowery wodne i łodzie (możemy sobie tylko wyobrazić brakujące do tego obrazka lilie wodne). Co ciekawe, jezioro to jest sztuczne, a z ziemi, którą wykopano aby je powiększyć, usypano właśnie Wzgórze Długowieczności.
Zdecydowanie najbardziej podobał nam się Długi Korytarz, jezioro oraz wejście na Wzgórze Długowieczności. Mogliśmy tutaj pierwszy raz podziwiać orientalną architekturę oraz imponujące, detaliczne zdobienia pełne kontrastujących kolorów, na które nie mogliśmy się napatrzeć.
Trafiliśmy na bardzo piękny okres, bo w parku, na drzewach pojawiły się wiosenne płatki, wiec wszystko nabierało barw i można było poczuć się jak w kraju kwitnącej wiśni. Dodatkowo, Oliwia stanowiła dość dużą atrakcję i co chwila ktoś podchodził do nas aby zrobić zdjęcie, więc pewnie była królową cenzurowanych, chińskich internetów przez jakieś 5 minut :)
Z drugiej strony, niestety smog i zachmurzenie tego dnia również dały się we znaki i pozostawiły smutne i szare wspomnienia. Patrząc na jezioro można by pomyśleć, ze to idealne miejsce na kręcenie scen rodem z horroru, ale przy pełnym słońcu można by zapewne obstawiać jakiś film romantyczny.
W drodze powrotnej do metra (do stacji Xiyuan) warto zahaczyć o jakieś jedzenie. Tuż obok metra znajduje się wiele punktów gastronomicznych, w tym znanych nam marek jak McDonalds, Pizzu Hut czy KFC. Są też oczywiście lokalne restauracje, gdzie zatrzymaliśmy się na zasłużony posiłek na koniec dnia :)
Summer Palace to idealne miejsce, aby zatrzymać się, odpocząć i rozkoszować widokami. Tylko ważne, aby dopisała Wam pogoda :)