Ktoś wpadł na pomysł, aby w Billund, gdzie narodziła sie firma LEGO, zbudować LEGO House – miejsce, gdzie pokazana zostanie historia, gdzie będzie można zanurzyć się w klockach Lego (dosłownie!), a na każdym kroku zobaczymy połączenie tradycyjnych klocków z nowoczesną technologią. Czy to się mogło nie udać?
Billund = Legoland. To jest pierwsza myśl, kiedy mowa o miejscowości Billund. I tak, jak najbardziej powinniśmy kojarzyć ją z klockami Lego, bo to tutaj się wszystko zaczęło, ale dla nas Billund to będzie nie tylko Legoland. Miasto to będzie kojarzyło nam się z historią małej firmy produkującej początkowo drewniane zabawki, która rozwinęła się do rozmiarów jednej z największych międzynarodowych firm produkujących zabawki na świecie. Firmy, która dawała zatrudnienie większości lokalnej społeczności i od której funkcjonowania byli tak zależni.
I mimo, że obecnie produkcja klocków odbywa się również w innych częściach świata, to widać, że nadal miasto żyje historią, jest ściśle związane z Lego, a dzięki napływowi odwiedzających całkiem dobrze prosperuje.
Nie należy jednak spoczywać na laurach i zachęcać turystów tylko jednym rodzajem rozrywki, jakim był przez długi czas Legoland w Billund. Postanowiono tutaj zbudować LEGO House – coś co może na pierwszy rzut oka przypominać muzeum lub budynek postawiony na cześć założyciela… Nic bardziej mylnego! LEGO House to zupełnie inny rodzaj rozrywki i doświadczenia. Miejsce, gdzie dorosły może poczuć się jak dziecko, a dziecko jak dorosły, bo przecież o to w życiu chodzi, prawda? ;)
Pobyt w LEGO House był niesamowitym, jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem. I wierzcie nam – nie byliśmy zapalonymi fanami Lego wcześniej. Jako dzieci mieliśmy kilka zestawów, lubiliśmy się nimi bawić, ale gdy przyszedł wiek na Technic to jakoś naturalnie zaczęliśmy interesować się innymi rzeczami. Oliwii kupiliśmy kilka zestawów Duplo bo są wytrzymałe, rozwijają wyobraźnię i są tam pociągi, zwierzaczki (nawet pandy!), a wszystko do siebie pasuje. Proste i estetyczne. I na tym się nasza wiedza i zainteresowanie firmą kończyło.
Kiedy jednak pojawiła się możliwość wyjazdu na weekend postanowiliśmy poszukać i poczytać trochę więcej na temat tego ewenementu – jak to możliwe, że firma funkcjonuje już tak długo, tworzy kompatybilne ze sobą klocki, które cieszą już kolejne pokolenia młodych? I się wkręciliśmy. Jeszcze przed wyjazdem obejrzeliśmy film na Netflixie opowiadający historię przedsiębiorstwa (zapamiętajcie hasło SYSTEM), dzięki czemu na miejscu mogliśmy zwrócić uwagę na każdy, nawet najdrobniejszy szczegół w LEGO House.
Jeśli nie zapoznacie się z historię firmy – nic straconego. Na poziomie -1 jest cała wystawa poświęcona początkom przedsiębiorstwa, pierwszym drewnianym zabawkom, pierwszym zestawom klocków, wzlotach i upadkach. Jest tutaj również sala kinowa z animowanym filmem ukazującym rodzinną firmę, który również polecamy – jest krótki, trwa około 15-20 minut, ale w sali znajdują się fajne poduchy na których można się położyć, tak, że nawet Oliwia bez problemy wysiedziała zapatrzona w duży ekran ;)
Wróćmy jednak na początek naszej przygody w LEGO House. Już przed wejściem do budynku czekają na nas gigantyczne klocki, a cały budynek wygląda trochę jak zbudowany z Lego. W środku, zanim jeszcze wejdziemy przez bramki możemy dowolnie bawić się porozrzucanymi na dywanach białymi i czerwonymi klockami!
W całym Lego House znajduje się 25 milionów klocków! Przed wejściem znajduje się również sklep, w którym można pobawić się różnymi zestawami, restauracja, która była jednym z większych WOW podczas wizyty (o tym później) oraz szatnie i łazienki. Oczywiście wszystko dostosowane dla maluchów!
Ba! Nawet lody są z klocków Lego ;)
W tym tekście przeczytasz o:
Zwiedzanie LEGO House
Po terenie LEGO House porusza się z imiennymi bransoletkami i kodami kreskowymi. Już na wejściu, po zeskanowaniu opaski przy bramkach, pojawia się witający komunikat z Twoim imieniem. Warto z tą opaską działać gdzie się da i (to bardzo ważne!) nie wyrzucić jej! Na sam koniec, przez specjalną aplikację można pobrać wszystkie zdjęcia, które robiło się podczas wizyty w LEGO House. W aplikacji potrzebne są numery z opaski i dlatego nie można jej zgubić.
Na parterze, pierwsze co rzuca się w oczy to olbrzymie drzewo zbudowane z klocków lego – Drzewo Kreatywności (Tree of Creativity). Pnie się ono aż do samej góry, a na liściach możemy oglądać różne scenki, z przeróżnych zestawów klocków. Na drzewie, w “korze” wyryto również symboliczne zabawki, m.in. drewnianą kaczuszkę, która była jedną z pierwszych zabawek firmy.
Na parterze możemy dowiedzieć się ile figur można zbudować tylko z 6 identycznych klocków Lego, o rozmiarach 2×4 [uwaga, spoiler: 915 103 765 różnych kombinacji ;-))], zobaczyć kilkadziesiąt z nich oraz… otrzymać dedykowaną figurę właśnie z tych 6 czerwonych klocków! Tuż obok pracuje maszyna, która produkuje czerwone klocki, następnie pakuje po 6 sztuk do małych torebeczek. Odwiedzający otrzymują takie mini zestawy na pamiątkę i wieczną zabawę :)
My zwiedzanie zaczęliśmy od podziemi, gdzie dociera mniej odwiedzających. Można tutaj zobaczyć projekcję filmu o historii Lego i wierzcie nam, że nasza nigdy-nie-zatrzymująca-się-nawet-na-chwilę pociecha była w stanie wysiedzieć na miejscu cały film! Poza krzesłami są poduchy i pufy, na których można się wygodnie położyć i w ciszy oglądać film. Swoją drogą, film jest dostępny również na Youtube: tutaj.
Ale nie tylko film jest tutaj atrakcją. Możemy tu oglądać wystawę pokazującą historię firmy, w tym pierwsze drewniane zabawki tutaj produkowane, historię i budowę samych klocków, obejrzeć przeróżne zestawy Lego oraz zainspirować się ciekawymi cytatami pływającymi po ścianach. Wspomnienia wracają, a my nie mogliśmy oderwać oczu od zestawów, na których się wychowaliśmy.
I nie można nie wspomnieć tutaj o kilku ciekawych smaczkach związanych z firmą. Warto zwrócić uwagę na klocki i formy do odlewów klocków Lego “zakopane” w podłodze – symbolizują zalewane betonem w ziemi stare formy, które kiedyś służyły produkcji klocków po to, aby nikt nigdy ich nie wykorzystał, w tym oczywiście konkurencja przed wygaśnięciem patentu ;)
Druga ciekawostka związana jest z pewnym zestawem Lego – żółtym zamkiem, którego produkcja zaczęła się pod koniec lat 70tych. Dziwne, że żółty? No pewnie… Co więc przyświecało producentom i twórcom? Otóż, panicznie bali się, że ktoś może im zarzucić możliwość wybudowania broni/czołgu z szarych klocków! Dlatego też nie produkowano żadnych zestawów w tych kolorach. Brzmi trochę absurdalnie, prawda? Trzeba jednak pamiętać, że były to inne czasy, a kilka lat później Lego zdecydowało się wypuścić do sprzedaży szary, bardziej tradycyjny zamek.
Dalej zwiedzanie kontynuowaliśmy od najwyższego piętra, schodząc powoli w dół. I już na samej górze opadły nam szczęki widząc olbrzymie dinozaury zbudowane z Duplo, Lego i Technic – znaleźliśmy się w Galerii Arcydzieł (Masterpiece Gallery)!
Oliwia od razu znalazła kotki i pieski, które tak dobrze zna ze swoich zestawów, a tutaj spokojnie przysiadywały sobie na rękach dinozaurów.
Wokół znajdują się gablotki z różnymi konstrukcjami z przypisanymi autorami – jest to miejsce, gdzie znajdują się dzieła osób, które wybrały klocki Lego jako sposób na stworzenie małych dzieł sztuki.
Poniżej znajdują się 4 piętra oznaczone różnymi kolorami: czerwonym, zielonym, żółtym i niebieskim, a każdy to inny rodzaj atrakcji.
Strefa czerwona to strefa kreatywności – kreatywności pobudzanej dzięki 2,5 milionom klocków znajdujących się na tym poziomie! Są tutaj olbrzymie wodospady i basen z klocków Lego i Duplo, do których najmłodsi mogą nawet wejść.
My najwięcej czasu spędziliśmy w strefie ciszy i skupienia – czyli w miejscu, gdzie na małych kwadratowych płytkach buduje się obrazki z najmniejszych, pojedynczych klocków! Niesamowity test na cierpliwość i kreatywność :)
W strefie czerwonej, trochę starsze dzieci mogą skorzystać z kreatywnych zajęć z nauczycielem (Creative Lab).
Strefa żółta to strefa emocji, gdzie za pomocą różnych plansz, klocków i narzędzi dzieciaki mogą poznawać i uczyć się emocji. A pomagają tu na przykład zestawy duplo z buźkami z różnymi emocjami, czy Fish Designer, czyli tworzenie własnych stworów wodnych, które później ożywają: dzięki skanerom klocków można oglądać na ekranach jak pływają i radzą sobie w wodnym środowisku.
Można tu również zbudować piękne kwiaty i sprawić, że klocki zaczną tańczyć i skakać dzięki małym, wibrującym platformom.
Strefa zielona to strefa odkrywców i to właśnie tutaj spędziliśmy chyba najwięcej czasu. Po pierwsze makiety – niesamowite, detaliczne, ruchome makiety, na które można patrzeć godzinami.
To również ciekawe scenki i historie nawiązujące do różnych wydarzeń na świecie. Aż ciężko uwierzyć, że można zbudować tak fantastyczne makiety z klocków Lego…
Kolejna część to Character Creator, miejsce gdzie znajdują się tysiące główek, tułowi, nóżek i akcesoriów, z których można stworzyć własne postacie. Początkowo nie byliśmy zainteresowani, ale postanowiliśmy stworzyć naszą małą familię i się zaczęło ;) Spędziliśmy chyba pół godziny na szukaniu odpowiednich postaci i akcesoriów. Na koniec ludziki można postawić w specjalnych gablotkach z aparatem, wybrać tło i znaleźć się np. na okładce magazynu. Super sprawa!
W tej strefie można się również pobawić w małych reżyserów – wybrać ekipę do swojego filmu, napisać scenariusz i AKCJA! Dla maluchów mamy po raz kolejny strefę Duplo, tym razem z różnymi makietami, stołami gdzie można odgrywać role, budować ulice, domy, zagrody ze zwierzętami…
Strefa niebieska to strefa logicznego myślenia. I mogłoby się wydawać, że raczej dla starszych dzieci czy nawet dorosłych, ale wierzcie nam, że maluchy też się nie będą nudzić. Dla nich jest tutaj specjalnie wydzielona strefa z pociągami Duplo, gdzie mogą do woli układać i łączyć tory na których później jeżdżą pociągi. To właśnie tutaj podjęliśmy decyzję, że takiego zestawu nie może zabraknąć w naszej domowej kolekcji (ach ten marketing!).
Dla trochę starszych świetna jest część do budowania własnych pojazdów, sprawdzenia ich bezpieczeństwa, a potem ścigania się z innymi uczestnikami wyścigów na krótkich trasach. Tutaj największą frajdę miał i Tata i Oliwia :) Dla starszych jest Robo Lab, gdzie steruje się robotami arktycznymi, a jeszcze ciekawszą zabawą jest City Architect, symulator miasta, coś jak Sim City, gdzie tworzysz miasto, układając poszczególne elementy – tutaj Paweł mógłby spędzić godziny…
Wow… to chyba tyle w części płatnej LEGO House. Pamiętajcie, aby podczas wycieczki korzystać z różnych stoisk z aparatami, bo później za pomocą aplikacji otrzymacie wszystkie zdjęcia, które robiliście po drodze.
Jednak nie jest to jeszcze koniec atrakcji w samym LEGO House, bo po takiej dawce wrażeń trzeba coś zjeść…
Restauracja w LEGO House
Na dole, na parterze, znajduje się kawiarnia oraz restauracja. Mocno zgłodnieliśmy i potrzebowaliśmy odpoczynku więc od razu ruszyliśmy do restauracji.
Zostaliśmy usadowieni przy stoliku z kilkoma torebkami z klockami Lego, pojemnikiem z klocków na sztućce oraz małym ekranem. Po chwili przyszła Pani z obsługi, która podała nam menu i opowiedziała jak możemy zamówić jedzenie. I wtedy wbiło nas w krzesła.
Po pierwsze ceny – są stałe i niesamowicie wysokie. Posiłek dla osoby dorosłej kosztuje 169 DKK (prawie 100 zł), a dla dziecka 98 DKK (około 57 złotych), a jego skład komponuje się wybierając po jednym daniu z każdej kategorii (skrobia, mięso, dodatki).
W cenie nie ma ani zupy, ani deseru, ani napojów. I tak, po zamówieniu dwóch zestawów dla dorosłych i jednego dla dziecka, do tego napoje stwierdziliśmy, że będzie to chyba nasza najdroższa wizyta w restauracji… ALE, jest to restauracja wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju.
I to jest drugi powód dla którego wbiło nas w krzesła. Po pierwsze, zamówienie komponuje się z klocków Lego, które czekały na nas na stole. Każdemu klockowi odpowiada inny element posiłku. Po wybraniu i połączeniu odpowiednich klocków, wkłada się je do specjalnej szuflady pod ekranem, a potem dzieje się magia :)
Na ekranie pojawia się informacja co zamówiliśmy, a małe, żwawe Lego ludziki już lecą do kuchni i przygotowują nasze posiłki. W pewnym momencie, aż baliśmy się, że jedzenie będzie zbudowane z klocków :)
Cały proces zamawiania możecie zobaczyć na naszym Instagramie w zapisanej relacji z Billund (znajdziecie ją tutaj).
Po krótkim czasie oczekiwania, dostaliśmy informacje, że nasze dania są gotowe i musimy je odebrać. A odbiera się je od Lego robotów w Lego pojemnikach! I trzeba przyznać, że porcje naprawdę były pokaźne, dobre i sycące. Teraz wzięli byśmy tylko dwie porcje, bo spokojnie by nam wystarczyły. Miłym akcentem był również mały ludzik Lego w zestawie Oliwii.
Zdecydowanie wizytę w tej restauracji zapamiętamy na długo! Nie tylko z powodu wysokiego rachunku ;)
Podsumowanie
Wkręciliśmy się! Wkręciliśmy się maksymalnie w System Lego. House of Lego to niesamowite muzeum, miejsce kreatywne, interaktywne i edukacyjne. Jest to również miejsce, gdzie dorośli mogą poczuć się jak dzieci, cofnąć się w czasie do swoich pierwszych zabawek i na nowo odkrywać stare, dobre klocki.
Trzeba przyznać, że LEGO House do tanich atrakcji nie należy (229 DKK za osobę i dziecko od lat 3, czyli 133 PLN), ale pamiętajmy, że w Danii wszystko jest kosmicznie drogie. Uważamy jednak, że miejsce to jest zdecydowanie warte swojej ceny, a wspomnienia ze wspólnej zabawy pozostaną na zawsze!
Polecamy również naszą galerię z LEGO House:
Zobacz galerię wszystkich zdjęć z LEGO House >>>
…oraz wpis z naszej wizyty w Legolandzie w Billund.