Czym jest zorza polarna nie musimy Wam chyba pisać. Naszym marzeniem było ją ujrzeć, a podróż na Islandię zbliżyła nas jak nigdy do spełnienia tego marzenia.
Jak już wiecie z podsumowania 2015 roku udało nam się ją w końcu zobaczyć i to niemalże rzutem na taśmę, bo dopiero ostatniej nocy… Bo jak inaczej by można, być na Islandii i nie widzieć zorzy polarnej? :)
Zorza polarna na Islandii
Od początku wyjazdu marzyliśmy o tym, aby zobaczyć zorzę polarną na Islandii. Już podczas pierwszego noclegu wypytaliśmy gospodynię kiedy i gdzie się jej spodziewać i wypatrywać.
Wskazała nam stronę internetową, gdzie można na bieżąco śledzić szanse na pojawienie się zorzy. Nie muszę chyba dodawać, że co dziennie sprawdzaliśmy prognozę. Dodatkowo na moim telefonie były non stop uruchomione dwie aplikacje, które informowały mnie o aktywności cząstek wyrzucanych przez słońce oraz stopniu zachmurzenia.
Niestety, przez cały czas tylko kilkakrotnie aktywność była na odpowiednim poziomie, ale wtedy w tej części kraju gdzie byliśmy było zawsze pochmurno, więc nie było szans na zobaczenie czegokolwiek.
Nadzieja pojawiła się ostatniego dnia, kiedy nocowaliśmy w Keflaviku.
Zapowiadano zorzę na godzinę 2.00 w nocy, więc czekała nas długa noc. Na szczęście mieliśmy fantastyczny dom z dużymi oknami w salonie, więc mogliśmy siedzieć w ciemności, w cieple i obserwować niebo. Niestety, nie dało się nawet czytać książki, kiedy co chwilę odwraca się wzrok patrząc, czy już przypadkiem czegoś nie widać na niebie.
Z nudów, zaczęliśmy szukać jakiś forum, czy grup na fb, gdzie mogłyby się toczyć dyskusje na temat zorzy i to był strzał w dziesiątkę. Na grupie na facebooku, przeczytaliśmy, że ktoś widział zorzę w okolicach Reykjavíku a wpis był sprzed 5 minut.
Od razu rzuciliśmy się do wyjścia (oczywiście aparaty i ubranie były w gotowości) i chwilę staliśmy przed domem patrząc w niebo i nie byliśmy w stanie nic dostrzec. Już chcieliśmy wracać, kiedy nad wodą pojawiła się bardzo delikatna zielona łuna.
Na początku nie byliśmy przekonani czy to zorza, czy nie bo w “internetach” wyglądała zdecydowanie inaczej, ale w przeciągu kilku minut zaczęła się powiększać i przemieszczać. Była dopiero godz 22 i nadal jeszcze słońce w pełni nie zaszło, ale z każdą minutą było ciemniej a zorza stawała się coraz bardziej widoczna.
Wskoczyliśmy szybko do auta, aby odjechać poza miasto. Zatrzymaliśmy się na jakimś dzikim parkingu w kierunku Blue Lagoon i znaleźliśmy się jakby tuż pod zorzą – nie, to nie było najlepsze miejsce do jej podziwiania. Niebo w pewnym momencie, było jakby całe rozświetlone na zielono, a dopiero gdzieś dalej można było zobaczyć ją w pełnej okazałości.
Byliśmy tam z jakieś pół godziny aż zjawisko całkowicie ustało. Najlepszy widok mieliśmy jednak z miasta oraz po drodze na parking, gdzie mimo, że było jasno to całkowicie było widać zorzę.
Było to fantastyczne i niezapomniane zjawisko! Tak długo przez nas wyczekiwane i wypatrywane ale warto było. Tym bardziej cieszy fakt, że udało się ją zobaczyć dosłownie ostatniej nocy na Islandii – ten kraj nie mógł nas lepiej pożegnać.
Niestety zdjęcia nie oddają w pełni tego co widzieliśmy na żywo :) Przynajmniej jest okazja aby trochę się podszkolić z nocnych zdjęć i jeszcze raz wrócić w te rejony (albo w ogóle w rejony koła podbiegunowego) :)
Gdzie i kiedy szukać zorzy polarnej?
Tak jak pisaliśmy na początku, obserwację zorzy polarnej ułatwiła nam jedna strona internetowa podana przez pierwszą gospodynię, którą o to zapytaliśmy. W między czasie sami również odkryliśmy drugą stronę, która zawiera trochę mniej czytelne informacje, ale bardziej przydatne. Zorzę możecie śledzić na tych stronach:
Nie wiesz jak czytać te prognozy? Koniecznie zapoznaj się z naszym poradnikiem jak czytać prognozę zorzy polarnej.
Życzymy Wam wytrwałości w polowaniu na zorzę, bo nawet prognozy nie są w stanie przewidzieć dokładnie kiedy się pojawi. Gdybyśmy poszli spać i nastawili budziki na 2.00 na pewno byśmy przegapili całe widowisko.
Zobacz również nasze praktyczne podsumowanie wyjazdu na Islandię.