Komu nie marzy się wakacyjny odpoczynek na rajskiej plaży, z niebiańsko błękitno-turkusową wodą, z delikatnym i nieskazitelnie białym piaskiem, w pełnym słońcu… i jeszcze najlepiej bez dzikich tłumów i parawaningu? Nam udało się dotrzeć do takiego miejsca…
Cayo Jutias – przez mękę do raju
Zaledwie około 55 kilometrów od Vinales znajduje się rajski półwysep (lub mała wysepka koralowa jak twierdzą niektórzy) o swojskiej nazwie Cayo Jutias. Z Vinales kierujemy się na zachód do drogi nr 121 i później odbijając na północ przez góry jedziemy widokowymi krętymi trasami.
Niestety na sam koniec, tuż przed półwyspem trafiliśmy na strasznie podziurawioną drogę. Niemniej nie ma innej drogi. Patrząc na mapę może wydawać się, że z Vinales dojedziemy najpierw na północ, a później skierujemy się na zachód wzdłuż wybrzeża. Jednak tą drogę odradzali nam wszyscy tubylcy, a jak oni odradzali to znaczy, że jest tam o wiele gorzej. O ile w ogóle da się przejechać :)
Na sam półwysep dojeżdża się długą na 8 km groblą.
Na samym Cayo Jutias nie znajdziemy żadnych noclegów (i bardzo dobrze!). Znajduje się tam tylko stara stalowa latarnia morska i jedna restauracja, gdzie przy okazji możemy wynająć sprzęt do pływania i nurkowania.
Samochód, bo tak najlepiej tam dojechać, można zaparkować na końcu drogi (na wysokości restauracji). Koszt to jedyny $1 ;) Warto zaparkować w cieniu… upał tutaj zazwyczaj jest niesamowity, a pogoda dopisuje przez większość dnia.
Plaża tuż przy restauracjach jest piękna. Trochę komercyjna (leżaki, parasolki, bar itp.), ale warta całodziennej wyprawy i błogiego odpoczynku.
Warto jednak skierować się pieszo dalej na zachód wzdłuż brzegu. Najpierw miniemy podmytą końcówkę drogi.
Następnie trzeba będzie skręcić minimalnie w stronę lądu, aby przejść niesamowitą ścieżką. Czyż to nie piękny widok?
Później wracamy nad brzeg i im dalej się zapuścimy, tym piękniejsze i bardziej dzikie plaże zobaczymy. Polecamy!
Uważajcie tylko na meduzy, które są praktycznie niewidoczne i niestety występują na plażach w tym rejonie.
Nas one niestety odstraszyły i po chwilowym odpoczynku w tym rejonie, wróciliśmy na plażę koło restauracji, gdzie meduz już nie było. I tak było tam pięknie!
Tłumów nie ma, choć spodobała nam się kubańska rodzina odpoczywająca na rowerku wodnym :)
Jeszcze jedna drobna uwaga. Po okolicy dobrze poruszać się w obuwiu. Małe wyschnięte końcówki glonów (jak sądzimy) potrafią nieźle się wbić w obuwie :)
Podsumowując, polecamy wszystkim będącym w okolicach Vinales aby poświęcili jeden dzień (lub chociaż połowę dnia) na błogi odpoczynek na Cayo Jutias. Bo Kuba to także przepiękne i dzikie plaże! Podobno jest tu nawet ładniej niż w Varadero, a już na pewno mniej komercyjnie :)
Polecamy również galerię zdjęć: