Do Kowna trafić jest prosto, a najprościej z Wilna. Ciężko się zgubić, chyba, że planujecie zobaczyć coś po drodze.
My byliśmy po drodze w Skansenie w Rumszyszkach i nadal bez problemu dojechaliśmy ;) Niestety, żeby nie było za łatwo, od razu przy wjeździe do miasta trafiliśmy na jakieś straszne korki. Niebywałe, bo był piątek, a wszyscy jechali do centrum, mimo, że nie działo się tam nic szczególnego. Generalnie, trasa Wilno – Kowno zajęła nam ok 40-50 min, a od wjazdu do Kowna do jego centrum ponad 30 minut!
W Kownie byliśmy dwa razy – wieczorem oraz cały kolejny dzień. Jak napisaliśmy powyżej, za pierwszym razem trafiliśmy na straszne korki, następnego dnia również. Chociaż na dzień drugi było wytłumaczenie, bo akurat odbywał się turniej rycerski na Zamku Kowieńskim. Na szczęście, jakimś cudem udało nam się znaleźć miejsce parkingowe w samym centrum (w weekendy parkingi są za darmo).
Z Kownem mieliśmy trochę zagwozdkę z obraniem odpowiedniego kierunku zwiedzania. W tym drugim, najważniejszym mieście Litwy, centrum jest całkiem rozległe i nie byliśmy przekonani czy damy radę we trójkę wszystko zobaczyć, więc postanowiliśmy zacząć na Starym Mieście, a potem “zobaczymy” (który to już raz na tym wyjeździe?! :-)).
W tym tekście przeczytasz o:
Zwiedzanie Kowna
Zaparkowaliśmy tuż obok Zamku Kowieńskiego, więc zaczęliśmy tutaj. Był to pierwszy zbudowany na Litwie murowany zamek (jego początki datuje się na koniec XIII w.). Niestety niewiele z niego zostało – tak naprawdę są tutaj tylko dwie baszty połączone murem i jest to efekt prac restauratorskich, które zakończyły się w 1989 roku.
Zamek znajduje się w malowniczej scenerii – u zbiegu Niemna i Wilii, gdzie na spacerujących czeka deptak, a piaszczysty cypelek jest niemalże symbolem Kowna.
Tuż obok zamku znajduje się Klasztor Bernardynów oraz Kościół Św. Jerzego. Kościół jest jednym z najbardziej charakterystycznych kościołów gotyckich na Litwie.
Następnie poszliśmy w kierunku Ratuszu, po drodze zatrzymując się przy Zespole Klasztornym Bernardynek z XVII wieku. Jest tutaj klasztor (obecnie mieści się tu seminarium duchowe), Kościół Św. Trójcy oraz fragment muru z XVII wieku.
Po dość krótkim spacerze (odległości nie są zbyt duże) dotarliśmy do ratuszu i p. Ratuszowego, wokół którego znajduje się wiele najważniejszych zabytków, w tym m.in. XVI – XVII wieczne kamienice.
Sam plac jest spory, a naszą (i nie tylko naszą) uwagę skupiały liczne śluby, które odbywają się w ratuszu. Co chwila pod budynek podjeżdżały coraz to dłuższe i większe samochody, coraz piękniejsze panny młode, przystojniejsi panowie młodzi oraz wystrojeni goście. W tym wszystkim było sporo przepychu ale i elegancji.
Zbudowany w XVI w. ratusz jest zwany “Białym łabędziem” ze względu na swój śnieżnobiały kolor i to on króluje na placu. Poza salą ślubów, w ratuszu jest też atrakcja dla turystów – Muzeum Ceramiki. Uwagę przykuwa również Kościół Św. Franiszka Ksawerego, chociaż podczas naszej wizyty uwagę przykuwały rusztowania :(
Z placu poszliśmy w stronę Niemna, do Kościoła Wniebowzięcia NMP oraz Domu Perkuna. Kościół zwany jest również Kościołem Witolda, bo to właśnie książę litewski zlecił jego wybudowanie.
Dom Perkuna uchodzi natomiast za najpiękniejszą kamienicę w Kownie – ten gotycki budynek został wybudowany w XV wieku i nie sposób przejść obok niego obojętnie.
W tym momencie stwierdziliśmy, że jeżeli chcemy zrealizować nasz plan to musimy przyśpieszyć, bo lista kościołów i budynków, które chcieliśmy jeszcze zobaczyć była długa, więc nie zwlekając, wróciliśmy na pl. Ratuszowy, skąd rozpoczyna się Vilniaus gatvė – główny deptak w starym mieście.
Zanim jednak dłuższy spacer, to warto zatrzymać się i wejść do środka Katedry Św. Piotra i Pawła (oficjalnie bazylika mniejsza). Ta imponująca budowla jest największą świątynią katolicką i największym gotyckim budynkiem na Litwie.
Z deptaku pamiętamy głównie kostkę brukową, po której wolno jechaliśmy z wózkiem :) Nie były to jedyne utrudnienia podczas naszego zwiedzania, ale o tym później…
Vilniaus gatvė to miejsce, gdzie znajdziemy mnóstwo restauracji i barów. Sami wstąpiliśmy tutaj na małą kawę i ciacho, do kawiarni, których również jest tu pełno :)
Idąc deptakiem doszliśmy do dawnego Pałacu Prezydenckiego, pamiętającego czasy, kiedy to Kowno było tymczasową stolicą Litwy. Na tym jednak nie koniec naszej wycieczki – im dalej deptakiem tym bardziej wkraczamy do nowego centrum.
Nowe Miasto w Kownie
W końcu doszliśmy do Alei Wolności (Laisvės alėja) – długiej na 1,7 km drogi, wzdłuż której znajdują się gmachy instytucji publicznej, sklepy, restauracje oraz teatry (budynek Poczty Głównej, Teatr Muzyczny, Magistrat).
Na końcu alei znajduje się Sobór Michała Archanioła – plac wokół był akurat remontowany, więc nawet nie mieliśmy możliwości go obejść, ale i tak przeraził nas stan w jakim znajdował się ten budynek. Może fakt jego zaniedbania wynika z tego, iż miał być symbolem panowania rosyjskiego?
Tuż obok znajduje się Galeria Sztuki oraz Muzeum dla Niewidomych.
Korzystając z faktu, ze tutaj się znaleźliśmy (na końcu Nowego Miasta), udaliśmy się do skrzętnie ukrytej pomiędzy budynkami restauracji litewskiej, polecanej przez Lonely Planet. Była to taka “góralska chata”. Jedzenie dobre, ale nie powala na kolana – to jest chyba specyfika kuchni litewskiej: za tłusto i za ciężko ;)
Potwierdziło się to również w drugiej restauracji, na starym mieście, również lokalnej, gdzie większość gości stanowili Litwini.
Zaskoczenie na sam koniec – Funikulary
Robiło się już powoli ciemno, więc szybko podeszliśmy do jednej z ciekawostek, której nie spodziewaliśmy się zobaczyć na Litwie – odpowiedników Lizbońskich tramwajów. Funikulary, bo o nich mowa, to kolejki szynowe, które łączą obszary miejskie ze wzgórzami. Pokonywanie wysokości nie są zabójcze, prędkość i cena również ;)
Tutaj zastał nas mrok, więc ruszyliśmy do samochodu. Wracając, mogliśmy jeszcze podejrzeć nocne, głośne życie Kowna i oświetlony Zamek.
Podsumowując…
W tym mieście polecamy przede wszystkim stare miasto oraz liczne kościoły, spacer starówką oraz deptakiem wzdłuż rzek. Jeden dzień spokojnie wystarczy, chociaż przewodniki polecają nawet 3! ;)
Z dzieckiem w Kownie?
Na koniec komentarz “dzieciowy” – Kowno NIE jest miastem po którym można bez problemu przemieszczać się z wózkiem. Poza brukowanymi ulicami, spotkamy tutaj wąskie chodniki, z latarniami pośrodku i schodkami zwężającymi je do 30 cm.
A jak już się trafi na kawałek szerszego chodnika to z reguły jest zastawiony stolikami i krzesłami z pobliskich restauracji. Szczególnie na Starym Mieście. Przejścia podziemne też absolutnie nie są przystosowane dla wózków! Nie uświadczyliśmy też tutaj miejsca do przewinięcia dziecia, ale na szczęścia pogoda była bardziej sprzyjająca, wiec schronienie nie było potrzebne :)
Zobacz galerię wszystkich zdjęć >>>
Polecamy Wam pozostałe nasze wpisy o Litwie.
Materiałową torbę z mapą świata, t-shirty “world citizen” oraz etui “travel stuff” widoczne na powyższych zdjęciach możecie kupić w sklepie passengerspot.com.