Mówi się, że tylko Polacy klaszczą w samolocie. Otóż nie. Klaszcze wiele innych nacji i robią to z różnych powodów. Jednym z nich jest klaskanie po wylądowaniu w trudnych warunkach i na trudnym lotnisku, np. na lotnisku na Maderze.
Od razu podpowiemy: jeśli boicie się latania samolotem, a jednak chcielibyście spędzić wakacje na Maderze, lepiej nie podglądajcie jak wygląda lotnisko (a dokładniej pas startowy) w Funchal, bo możecie się zrazić, a szkoda by było, bo wyspa jest wspaniała!
Zanim jednak o podróży i powietrznych wyczynach zwykłych pilotów, trochę o samej wyspie. Jaka jest Madera? Letnia? Nie. Zimowa? Też nie ;) Madera nazywana jest wyspą wiecznej wiosny, co nie oznacza, że nie pojeździmy tutaj na sankach, czy nie zobaczymy piaszczystej plaży.
Temperatury na Maderze są bardzo przyjemne, od 16 stopni zimą do 24 stopni latem (średnie temperatury). Niestety bywa dość wietrznie, więc odczuwalne temperatury mogą być niższe. Deszcze sporadycznie mogą pojawić się latem, a częściej zimą, więc raczej nie zepsują wakacyjnych wyjazdów. W trakcie naszego wyjazdu mieliśmy kilka dni, kiedy było naprawdę gorąco i spokojnie można było wskakiwać w krótkie spodenki, a kilka takich, że nawet zakładaliśmy bluzy. Wiele zależy również od części wyspy i wysokości, ale o tym przekonacie się w pozostałych wpisach z relacją z wyjazdu.
Madera, która jest portugalską wyspą, nadal pozostaje w cieniu hiszpańskich Kanarów. Nie jest to cel dla turystów, którzy szukają hoteli z all inclusive i z bezpośrednim dostępem do plaży. Co to to nie, bo takich hoteli a i plaż tutaj jak na lekarstwo. Madera jest za to prawdziwym rajem dla osób, które zamiast leżeć plackiem na plaży lubią aktywnie spędzać wolny czas. Jest tutaj wiele tras pieszych, w tym wzdłuż słynnych lewad, więc warto zabrać ze sobą wygodne buty i plecak.
>>> Polecamy również nasz eBook "Madera" za jedyne 39,99 zł! Wszystko w jednym miejscu, a w nim 103 stron pełnych inspiracji, opisów i praktycznych porad.
Zafascynowały nas właśnie liczne trasy trekkingowe, ale również skaliste wybrzeża oraz wymagające, kręte drogi. Co jeszcze nas przyciągnęło na Maderę? Lotnisko! Jedno z trudniejszych lotnisk na świecie.
W tym tekście przeczytasz o:
Lotnisko na Maderze
Na tej górzystej wyspie ciężko znaleźć kawałek płaskiego lądu, który mógłby służyć za teren pod lotnisko, więc zbudowano je bezpośrednio na wybrzeżu. Aby wylądować, samolot lecący z Europy, musi zawrócić tuż przy pasie i lecieć równolegle do linii brzegowej, a następnie wycelować w pas lotniska, który zaczyna się niemalże nad wodą i dodatkowo na sporej wysokości.
Proste? Myśleliśmy, że tak dopóki nie było nam dane znaleźć się w takim samolocie :) Podchodząc do lądowania czuć mocno podmuchy wiatru, który bawi się samolotem jak zabawką – jednak jest to standardem w tym rejonie. Nie mogliśmy się powstrzymać, aby innego dnia podjechać w okolice lotniska i oglądać podchodzące do lądowania samoloty z innymi spottersami.
Od razu napiszę: lotnisko jest bezpieczne! A przynajmniej teraz. Niebezpiecznie było do 1977 roku, kiedy to miała tam miejsca największa katastrofa lotnicza w historii Portugalii (na tamten czas, bo 12 lat później miała miejsce katastrofa na Azorach, gdzie zginęły 144 osoby).
Przyczynami katastrofy były złe warunki atmosferyczne i zbyt krótki pas startowy (raptem 1,6 km) – samolot przy trzeciej próbie lądowania wpadł w poślizg i runął z pasa prosto do wody. Następstwem tej katastrofy było wydłużenie pasa – dobudowany został odcinek na filarach o długości prawie 1,2 km.
Lecąc wzdłuż linii brzegowej można podziwiać cały pas startowy, podtrzymywany przez 180 filarów, który zaczyna się i kończy bezpośrednio nad oceanem. Z punktu widzenia pasażera, można najeść się strachu, kiedy lądujący samolot musi wykonać ostry skręt, lecieć bezpośrednio na wyspę, aby znów skręcić i celować w pas startowy.
Pasażerowie lecący do Funchal w ramach relaksu mogą podziwiać z jednej strony ostre zbocza Madery, a z drugiej ocean. Pierwsze “uff” pojawia się kiedy koła samolotu dotykają pasa, ale drugie, to ważniejsze “uff”, dopiero kiedy wyhamuje i skręci na pasie. Już dawno nie słyszeliśmy tak gromkich braw na pokładzie samolotu i to dopiero po tym jak samolot się zatrzymał (dodam, że nie lecieliśmy bezpośrednio z Polski, a większość pasażerów stanowili Portugalczycy).
Tak naprawdę, mieliśmy idealne warunki pogodowe (poza wiatrem, który jak wspomnieliśmy jest standardem) i bardzo duży zapas pasu, więc dla pilotów była to kaszka z mleczkiem.
Inaczej jednak rzecz się miała, kiedy któregoś dnia pojechaliśmy samochodem obserwować lądujące na Maderze samoloty. Z trzech zaplanowanych wylądował tylko 1. Reszta ze względu na silny wiatr, została skierowana na inne lotniska (oczywiście nie na Maderze).
Będąc na tym punkcie widokowym widzieliśmy, jak te olbrzymie maszyny zachowują się jak liście na wietrze i muszą poddać się siłom natury, a tym samym odchodzić na kolejne okrążenia, a nawet zmieniać lotnisko. Pamiętajmy jednak, że życie i bezpieczeństwo pasażerów jest najważniejsze. Czytaliśmy gdzieś, że loty na Maderę pilotują tylko najlepsi piloci, ale może to była tylko promocja wyspy? ;)
Tak więc, lądować tu jest bezpiecznie, ale może się zdarzyć, że samolot zostanie przekierowany gdzieś indziej, więc może Was czekać dodatkowy nocleg np. na Kanarach :)
Poniżej znajdziecie filmik z naszego lądowania (z perspektywy pasażera) oraz w drugiej części dwie próby lądowania innego samolotu. Uda się im? :)
Film znajdziecie na You Tube: Lotnisko i lądowanie na Maderze.
Piękna Madera i hotel na Cabo Girão
Po tych mrożących krew w żyłach przeżyciach czekał nas miło spędzony czas na Maderze. Spędziliśmy tutaj ponad tydzień, ale gdybyśmy zostali na kolejne 7 dni na pewno byłoby co robić.
Podobnie jak na poprzednich wyjazdach, od razu wynajęliśmy auto na cały pobyt i również to było atrakcją – przejażdżki po ostrych, krętych drogach nie są polecane dla osób z choroba lokomocyjną, więc spakujcie do walizki jakieś leki ;-)
Nasze pierwsze wyzwanie pojawiło się od razu po odebraniu auta, w drodze do hotelu. Mieliśmy nocleg na słynnym klifie Cabo Girão, na wysokości ok 500 m.n.p.m, więc po drodze czekała nas ostra wspinaczka w górę usiana licznymi serpentynami.
Za to widoki niesamowite, a do tego mieliśmy 50 metrów do pobliskiego punktu widokowego, który został nie dawno odnowiony i słynie ze szklanej podłogi.
Niestety są też minusy takiej lokalizacji: po pierwsze bez samochodu ani rusz. OK, hotel oferuje dojazdy, ale są one płatne i trzeba się dostosować do konkretnych godzin. Po drugie – było cholernie zimno. W ciągu dnia było super, cieplutko, grzało słońce – z przyjemnością można by siedzieć na tarasie, jednak nie po to się leci na Maderę aby siedzieć w hotelu. Jakiś czas jednak w hotelu również spędzaliśmy i niestety, szczególnie wieczorami było dość zimno, a na wspomnianym tarasie musieliśmy siedzieć w polarach. W niższych partiach wyspy nie było tego problemu. Jak to w życiu: coś za coś.
Podsumowanie
Początki na Maderze mogą być trudne, mogą być przerażające. Jest to wyspa jedyna w swoim rodzaju, a w kilku najbliższych wpisach postaramy się Wam przybliżyć listę miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć na Maderze :)
Napiszemy m.in. jeszcze więcej o Cabo Girão, lewadach, Christiano Ronaldo, winie Madera czy rybie Espada. Zapraszamy :)
Zobacz również nasz wpis o TOP 10 atrakcjach Madery oraz Madera z dzieckiem – odpowiadamy na Wasze pytania!
Tymczasem polecamy Wam jeszcze dwie nasze galerie: