Wyjazd do Marrakeszu nie był naszym podróżniczym marzeniem. Zaskoczeni? :) Pomysł na ten wyjazd pojawił się, kiedy postanowiliśmy skoczyć gdzieś pod koniec roku na kilka dni, aby uciec do cieplejszego klimatu. Początkowo myśleliśmy bardziej o powrocie na Cypr, na Wyspy Kanaryjskie albo do Dubaju.
Dlaczego więc zdecydowaliśmy się na Maroko? Zdecydowało połączenie lotnicze. Bezpośrednie połączenie z Warszawy, dobre godziny i dni lotów no i korzystna cena, bo do Marrakeszu można dolecieć tanimi liniami. Dodatkowo, na miejscu koszty nie są takie duże, więc wydawać by się mogło, że idealne miejsce na przedłużony weekend. Ale jak to?! Marrakesz i dzieci?!
Tak, mieliśmy trochę obaw, czy Marrakesz jest dobrym kierunkiem na podróż z małymi dziećmi. W przewodnikach czy relacjach na próżno szukaliśmy atrakcji dla dzieci czy chociażby parków z placami zabaw, a w niektórych poradnikach wręcz wprost było napisane, że dzieci mogą się tam nudzić! Nie poddaliśmy się jednak i postanowiliśmy przekonać się, co ciekawego można tam zrobić i zobaczyć.
Ten wyjazd udowodnił jedno: wcale nie potrzebne są atrakcje typowo dla dzieci, aby rodzinny wypad był udany. Podczas całego wyjazdu nie było ani jednego placu zabaw (!), ani jednego przewijaka i ani jednego krzesełka dla dzieci w restauracji. No może nie do końca, bo jeden plac zabaw i przewijak znaleźliśmy na lotnisku, kiedy już wylatywaliśmy ;) I teraz najważniejsze: był to jeden z najprzyjemniejszych wyjazdów w roku ;-) Prawda jest taka, że zdarza nam się marudzenie czy zmęczenie podczas wyjazdów, a tutaj tego nie było. Wszyscy z ochotą przemierzaliśmy całe miasto, robiliśmy kilkadziesiąt kilometrów dziennie, a wieczorami wracaliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi do riadu (typowy, marokański dom, w których często mieszczą się hotele).
Zebraliśmy dla Was kilka wskazówek, które pomogą Wam zorganizować wyjazd i rozwiać wątpliwości jakie możecie mieć przed wyjazdem z dziećmi.
W tym tekście przeczytasz o:
Wyjazd do Marrakeszu z dzieckiem lepszym pomysłem niż bez?
Dość zaskakujące, ale obserwując wielu turystów na ulicach doszliśmy do wniosku, że dzięki temu, że jesteśmy z dziećmi, miejscowi trochę łagodniej nas traktują. Nie czarujmy się, podobnie jak w wielu innych arabskich, turystycznych miejscówkach, również i w Marrakeszu zewsząd będą nas atakować namolni sprzedawcy, wciskać nie wiadomo co, windować ceny i zrobią wszystko, aby zostawić u nich trochę dirhamów. Trochę kiepska wizja, ale po prostu trzeba się na to przygotować, taka kultura, taki sposób sprzedaży. O tym jak negocjować ceny, jak unikać takich sytuacji nie będziemy tutaj pisać, a skupimy się jedynie na aspekcie związanym z najmłodszymi.
Otóż, jak już wspomnieliśmy mieliśmy wrażenie, że jednak ostrożniej podchodzą do rodzin z dziećmi. Z jednej strony mieszkaliśmy w pobliżu jednego z “łagodniejszych” souków, bo im bliżej głównego placu, czyli Jemaa el-Fna, tym gorzej. Chodziliśmy nimi codziennie, a na palcach jednej ręki moglibyśmy policzyć sytuacje, kiedy nas zaczepiano.
Wiele sprzedawców po prostu machało, uśmiechało się do dzieci nic nie chcąc w zamian! Początkowo wietrzyliśmy w tym podstęp, iż za każdym uśmiechem pójdzie zaproszenie do sklepu, wciśnięcie zabawki do ręki itp, ale takich sytuacji też mieliśmy malutko. Ciężko było nam powstrzymać Oliwkę aby nie wbiegła do sklepu za kotami, ale nie wiązało się to z żadnym naganianiem czy zatrzymywaniem w sklepie. Ostrzegano nas również, aby nie dać się nikomu prowadzić do jakiejś atrakcji, nie prosić o pomoc przechodniów, tylko pracowników sklepów czy atrakcji. I to się super sprawdziło! Często wręcz ochroniarze z różnych obiektów wychodzili i odprowadzali nas do miejsca, którego szukaliśmy. Pomagali nam również z wózkiem, pozwalali go zostawić, gdzie go pilnowali lub pomagali wnosić.
Najmniej przyjemnie było na wspomnianym placu Jemaa el-Fna – tu trzeba uważać, mieć oczy dookoła głowy, bo wszędzie chcą wsunąć czy to zabawkę, czy chusteczki do ręki, a potem już ciężko oddać. Trzeba bardzo pilnować dzieci, bo zdarza się nawet, że handlujący potrafią wyciągać za rękę, kusić na tysiąc sposobów, a wiadomo, że im dalej pójdzie rozmowa tym ciężej uwolnić się. Tak więc pobyt na tym placu radzimy ograniczyć do minimum.
Jednak ogólnie, spotkaliśmy się z dość dużą uprzejmością i pomocą. Ludzie nas łatwiej zapamiętywali, zagadywali, mogliśmy porozmawiać i czegoś więcej się dowiedzieć, bo dzieci jakoś bardziej rozwiązują dorosłym język :) I tak mieliśmy ulubione stoisko ze świeżymi sokami, gdzie Pan już z daleka nas widząc pozdrawiał nas i ulubione sklepy, gdzie tuliły się koty, a my je odwiedzaliśmy :)
Co robić z dziećmi w Marrakeszu?!?
Chyba najważniejsze pytanie: co będziemy razem robić w Marrakeszu? To co inni odwiedzający: spacerować po soukach, oglądać piękne pałace i ogrody, zwiedzać muzea, podziwiać marokańskie lampy, pełne kolorów i rękodzieła stoiska, szukać kotów czy uciekać przed powozami ciągniętymi przez osiołki i konie ;)
Z dziećmi przecież też można iść do muzeów czy podziwiać rezydencje, wystarczy tylko je zaangażować i zainteresować. Niektóre z nich to istne labirynty, a szukanie strzałek, odkrywanie kolejnych pomieszczeń może być dla wszystkich interesujące i fascynujące. Byliśmy zatem w muzeach, pałacu, na cmentarzu żydowskim, w ogrodach i ani razu nie usłyszeliśmy, że jest nudno. Pełno barw, zwierząt, egzotyki, pięknych pomieszczeń, a do tego dobre jedzenie i przepyszne soki owocowe – takie rzeczy naprawdę potrafią cieszyć.
O tym co warto zobaczyć w Marrakeszu napiszemy osobny wpis.
Jak już wspomnieliśmy, zalecamy ograniczenie do minimum pobyt na rynku Jemaa el-Fna – to jest miejsce, gdzie jest tłoczno, głośno i dużo się dzieje… O ile jeszcze na jedzenie tutaj warto zajrzeć czy popatrzeć na występy, to już na oglądanie tresowanych, zakutych małpek, czy zwierząt w małych klatkach nie jest fajne. Momentami może też być niekomfortowo pod kątem zaciągania na stoiska, wciskania różnych rzeczy, zaganiania do atrakcji… lepiej takich rzeczy unikać.
Zdecydowanie lepiej usiąść na tarasie w jednej z wielu restauracji wokół placu i z odległości oglądać to co się dzieje w dole.
Przemieszczanie się po mieście
Cały Marrakesz zwiedzaliśmy na pieszo, zaopatrzeni w wózek i nosidło. Innych wózków widzieliśmy dosłownie kilka, ale za to widzieliśmy bardzo dużo dzieci noszonych w chustach! I nic w tym dziwnego, bo infrastruktura jest zupełnie nie dostosowana do wózków. O ile jeszcze chodnikami da się jakoś jechać, o tyle wysokie krawężniki, progi, wąskie wejścia, czy w końcu riady, atrakcje i restauracje bez wind utrudniają przemieszczanie się.
Z reguły wózek zostawialiśmy przy kasie, na dole restauracji, a po atrakcjach chodziliśmy z nosidłem.
Jeśli już przemieszczamy się na pieszo, to trzeba tutaj dobrze się na to przygotować. Niech nie zdziwią Was zasuwające szybko skutery, motocykle, rowery za nic sobie mające pieszych! Tam gdzie nie wjedzie samochód, tam wjadą te małe pojazdy, które zatruwają (dosłownie i w przenośni) ruch pieszych. Trzeba więc poruszać się ostrożnie, a najlepiej trzymać się zawsze prawej strony (dziecko oczywiście idzie najbliżej ściany). Uważać również trzeba na wozy ciągnięte przez konie i osiołki.
Po kilku godzinach idzie się przyzwyczaić do tego chaosu :)
Jedzenie dla dzieci w Marrakeszu
To co te dzieci będą jeść na miejscu? To co dorośli :-) Wychodzimy z założenia, że jemy razem, wspólnie, ale staramy się znaleźć miejsca, gdzie dostaniemy coś co zjedzą również dzieci.
Ważniejsze jednak jest, aby było gdzie usiąść, było w miarę czysto i spokojnie. Z resztą sobie poradzimy :)
Jak więc wyglądało nasze żywienie na miejscu?
Śniadania mieliśmy serwowane w riadzie. Były one raczej skromne, ale wystarczające. Zawsze dostawaliśmy koszyk pieczywa, naleśniki (np. baghrir, msemen), dżemy, miód, serek, a do tego słodki jogurt i świeżo wyciskane soki z pomarańczy. Jak czegoś było mało zawsze mogliśmy prosić o dokładkę.
W ciągu dnia mało jedliśmy, raczej łapaliśmy jakieś placki, omlety, pieczywo robione na wynos na przewoźnych stoiskach. Miejscami można też było kupić naleśniki, gofry czy lody.
Obiad, a raczej obiadokolacja to te posiłki, które jedliśmy pod koniec, w restauracjach z tarasem z widokiem na Marrakesz. Próbowaliśmy popularnego tażina, kaszy kus kus z mięsem i warzywami, ale jedliśmy również w restauracjach gdzie serwowano dania typowo wegetariańskie lub zachodnie. Na szczęście u nas kasza z warzywami wchodzi całkiem dobrze, więc o jedzenie się nie martwiliśmy. Nawet jak w karcie nie było, to bez problemu można prosić o frytki dla dzieci, które zawsze uratują sytuację ;)
Nocleg z dziećmi w Marrakeszu
Gdzie nocować z dziećmi? W Marrakeszu znajdziemy wiele hoteli, apartamentów o różnym standardzie. Są oczywiście hotele w europejskim standardzie, z basenami, zjeżdżalniami, ale my woleliśmy nocować we wspomnianym już wcześniej riadzie. Czy to był dobry wybór na nocleg z dziećmi?
I tak i nie. Super się sprawdził taras, na który codziennie chodziliśmy oraz ładny dziedziniec, gdzie przyjemnie było zjeść posiłki. Mieliśmy do dyspozycji duży apartament, a wejście do sypialni dla dzieci było po schodach i przez łazienkę, więc za dużo jednak z tego pokoju nie skorzystaliśmy. Sam pokój był super, klimatyczny, przestronny i ładnie wykończony. W pokoju czekało na nas łóżeczko turystyczne dla dziecka z pościelą.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że zimą noce w Marrakeszu są chłodne i pomimo kilku systemów ogrzewań w apartamencie nie do końca było ciepło. Brakowało nam też okien w sypialni i normalnej podłogi. W naszym riadzie podłoga była z kostki i to na dodatek takiej, której za bardzo się nie sprząta ;) Niestety nie sprawdziło się to przy raczkującym niemowlaku ;)
Ogólnie jednak wrażenia mamy bardzo pozytywne, gospodarze byli bardzo pomocni i mogliśmy zawsze liczyć na ich wsparcie. Spokojnie możemy polecić ten obiekt. Tutaj macie namiar na nasz nocleg: Riad Misria et Spa.
Jeśli nie ma w nim akurat miejsc, możecie poszukać też czegoś w okolicy :)
Lot do Marrakeszu i powrotny
Wspomnieliśmy już, że lot bezpośredni do Marrakeszu sprawił, że w ogóle zaczęliśmy rozważać Maroko jako kierunek na grudzień. O czym trzeba wiedzieć zanim kupimy bilety?
W obecnym sezonie zimowym loty bezpośrednie z Polski do Marrakeszu oferuje jedynie linia Wizz Air. Są to loty z Warszawy (lotnisko Chopina) i trwają niecałe 5 godzin. Podkreślamy to, bo jest to dość długi lot jak na tanią linię lotniczą, podczas którego jest dość ciasno i nie ma serwowanego żadnego bezpłatnego posiłku. Zalecamy więc zabrać prowiant ze sobą lub kupować w samolocie. Dzieciom w samolocie może być nudno więc trzeba również zabrać kilka książeczek, puzzli, kolorowanek, ulubionych zabawek.
Nasze loty przebiegły bezproblemowo, bez większych turbulencji. Jedyne opóźnienie wynikało z konieczności odmrażania na lotnisku w Warszawie, ale szybko zostało nadrobione.
Na lotnisku w Marrakeszu jest mały plac zabaw dla dzieci oraz kilka restauracji gdzie można kupić coś na drogę do samolotu.
Podsumowanie
Wbrew popularnej opinii my polecamy Marrakesz rodzinom z dziećmi. Może niekoniecznie jako pierwszy wyjazd z dzieckiem, bo jest tutaj sporo utrudnień infrastrukturalnych, ale nie sprawiły one, że wyjazd stał się koszmarem. Fakt, że jesteśmy już zaprawieni w bojach, ale mamy nadzieję, że po lekturze powyższego wpisu będziecie mogli lepiej przygotować się na wyjazd :)
Wpis o tym co warto zobaczyć w Marrakeszu znajdziecie tutaj >>.