Są takie aspekty podróżowania na których nigdy nie oszczędzamy. Mowa oczywiście o zdrowiu i bezpieczeństwie. A jeśli chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo dzieci to nie ma żadnej taryfy ulgowej. Stajemy na głowie, aby podróżowanie było zarówno przyjemne jak i bezpieczne. Czy jednak równie dobrze dbamy o bezpieczeństwo w życiu codziennym?
Znacie nas, wiecie, że na bezpieczeństwie w podróży nie oszczędzamy. Zawsze podkreślamy jak istotne jest dodatkowe ubezpieczenie zarówno na czas wyjazdu jak i wypożyczanego samochodu, szczepienia czy chociażby odpowiednio zapakowana apteczka. Planując podróż już na etapie wybierania destynacji zawsze bierzemy pod uwagę bezpieczeństwo na miejscu, studiujemy aktualne komunikaty i zalecenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych, sprawdzamy niezbędne szczepienia i zagrożenia. Standard.
Kiedy zaczynamy podróże z maluchami na pokładzie, dochodzi wiele innych trosk i wątpliwości. A to trzeba wybrać odpowiedni wózek, bezpieczny fotelik, zdrowe kosmetyki, bezpieczne leki, polecić się pediatry co zabrać, zaplanować odpowiednio szczepienia itp (swoją drogą, trafiliśmy niedawno na badania pokazujące, że ludzie więcej czasu poświęcają na wybór wózka dla dziecka niż fotelika samochodowego!).
A wraz z rośnięciem naszych pociech tych trosk nie jest mniej ;-) Przed rodzicami i dziećmi nowe wyzwania i ważne momenty: pierwsze kroczki, pierwsza jazda na rowerze, pierwsze dni w przedszkolu czy szkole. Dziecko staje się coraz bardziej samodzielne, potrzebuje coraz mniej naszej pomocy, a rodzice z przerażeniem patrzą jak maluchy rosną i stają się niezależne.
Dlaczego teraz o tym piszemy? Bo właśnie rozpoczyna się rok szkolny. Wiele dzieci po raz pierwszy zacznie uczęszczać do placówek edukacyjnych, wiele też zacznie chodzić lub jeździć na rowerze czy hulajnodze samodzielnie, bez towarzystwa rodziców. Jak więc sprawić, że ta droga do szkoły będzie bezpieczniejsza? Jak zmniejszyć ryzyko wystąpienia nieszczęśliwego zdarzenia?
Poniżej kilka naszych rad i wskazówek! Wiele przetestowanych w podróży, ale na pewno sprawdzą się w codziennym życiu. Mimo, że minie jeszcze kilka wiosen zanim puścimy Oliwię samą do szkoły, to już teraz wpajamy ważne nawyki, które mamy nadzieję, że zostaną z nią na zawsze.
W tym tekście przeczytasz o:
Edukacja od małego
To naprawdę ma sens! Wiadomo, że nie będziemy 6-cio miesięczniaka uczyć znaków drogowych, ale dziecku, które ma rok, półtora można już pokazywać kolory na sygnalizacji świetlnej i tłumaczyć co oznaczają. I pewnie na początku nie będzie wiedział o co chodzi, ale zachęcamy do powtarzania, jak mantrę, przy każdym spacerze, światełek na sygnalizacji i tłumaczeniu, a zobaczycie, że szybko zrozumie i samo będzie mówić czy już można iść czy jeszcze nie.
To tylko przykład, ale chyba każdy zna polskie porzekadło “czym skorupka za młodu…” ;-) My od małego powtarzamy o przechodzeniu tylko na pasach, rozglądaniu się czy nic nie jedzie, przechodzeniu za rękę, zejściu z rowerka na pasach itp itd. To są takie uniwersalne zasady, które przydają się na całym świecie.
I wiecie co nas najbardziej zaskakuje? Że Oliwia sama się zatrzymuje przed przejściem, nawet jak za czymś biegnie. Co więcej, zdarza się, że kolegów i koleżanki zatrzymuje kiedy w pośpiechu wchodzą na ulicę. Nie ma tak! Za każdym razem trzeba zatrzymać się, rozejrzeć i dopiero wtedy można przejść. Widać już pierwsze efekty, o które teraz trzeba dbać i je pielęgnować.
Nie bawimy się przy ulicy
Zdecydowanie lepiej jest przejść się do parku, na plac zabaw, spędzić czas wśród zieleni niż bawić tuż przy ulicach, nawet jeśli mieszkamy na zamkniętym osiedlu.
Opowiemy Wam co się może stać, gdy na przykład piłka wypadnie na ulicę…
Ostatnio, w trakcie naszej podróży, w pewnej małej miejscowości byliśmy świadkami jak małej dziewczynce, która szła z mamą chodnikiem przy ulicy wypadła z rąk piłka i potoczyła się na ulicę, prosto pod pędzące samochody. Wiecie co zrobiła mama? Złapała w pierwszej kolejności córkę za rękę, aby nie biegła za zabawką i próbowała wytłumaczyć, że zabawka uciekła. Ze strony mamy nie było próby pójścia i łapania piłki… i słusznie! Brawa dla tej mamy! Albo skończyłoby się tym, że weszła by z dzieckiem na ruchliwą ulicę, albo zostawiłaby dziecko na chwilę bez opieki… żadna z tych dwóch opcji dobra nie była. Na szczęście zarówno my jak i samochód z naprzeciwka zatrzymaliśmy się na światłach awaryjnych i uratowaliśmy piłkę, ale bohaterem zdecydowanie była mama tej dziewczynki.
Bo dużo w tym naszej odpowiedzialności. Jeśli dziecko raz zobaczy, że mama lub tata skoczyli na ulice po zabawkę, to zapamięta, że tak robić można. Oczywiście, nie mamy wpływu na to, że dziecko nie zobaczy innego rodzica tak się zachowującego, czy starszych dzieci, ale zawsze warto opowiadać, tłumaczyć, wyjaśniać, dlaczego pewnych rzeczy robić nie wolno.
Przejście przez ulicę
Uczyć i pokazywać możemy setki razy, ale równie ważne jest, aby rozważne przechodzenie przez ulicę stało się również nawykiem dorosłego. Niestety często już zbliżając się do przejścia szybko spojrzymy w dwie strony, nie zatrzymując się i wparowujemy na przejście.
My zawsze, ale to zawsze jak idziemy z dziećmi, zatrzymujemy się przed przejściem. Nawet jak to jest mała uliczka osiedlowa, nawet jak podchodząc pięć razy spojrzeliśmy, że nic nie jedzie. ZAWSZE. Zatrzymujemy się, rozglądamy się razem i razem decydujemy, że możemy przejść (najlepiej za rękę!). Tak, zajmuje to więcej czasu, ale chyba pół minuty w drodze do przedszkola nikogo nie zbawi?
Tym bardziej, że pośpiech nie jest sprzymierzeńcem jeśli chodzi o bezpieczną drogę do szkoły. Kuszą skróty, przejścia bez pasów… unikajmy tego tak jakbyśmy chcieli, aby i nasze dzieci unikały.
Tutaj musimy jeszcze dodać jedną uwagę. Oczywiście zakładamy, że wiecie, iż rowerem po pasach się nie jeździ? Również i tą zasadę wpajamy prosząc za każdym razem o zejście z hulajnogi czy rowerku kiedy zbliżamy się do pasów.
Nosimy odblaski
Z dumą nosimy odblaski :) Można znaleźć naprawdę fajne, ciekawe wzorki dla dzieci, które będą na pewno chętniej nosić. Polecamy zakup z dzieckiem – niech samo wybierze co się podoba. A jeśli chcecie wykorzystać jakieś zwykłe (co jeszcze bardziej polecamy), to można je delikatnie przyozdobić pamiętając, aby ciągle pełniło swoją podstawową funkcję.
Jak jeszcze sprawić, że dziecko będzie chciało nosić odblask? Nośmy je sami :) Jest taki etap rozwoju dziecka, że chcą ubierać się jak rodzice, zachowywać się jak starsi, naśladują i awanturują się jak próbujemy wytłumaczyć, że jeszcze nie jest odpowiedni czas na wchodzenie na ekstremalnie wysokie zjeżdżalnie. Jak zobaczą, że rodzice noszą takie błyskotki, a do tego tak fajnie odbijają światło to też będą chciały.
Wybierając plecak warto kupić ten który odblaski już ma wszyte (zresztą łatwo znaleźć również kurtki czy buty z odblaskami). Zawsze jest to dodatkowe zabezpieczenie zwiększające widoczność na drodze.
Odblaskami ozdabiamy również rowerek biegowy, hulajnogę, a nawet wózek. Nigdy nie wiadomo kiedy będziemy wracać po zmroku lub w niepogodę ;)
Rowerem i hulajnogą zawsze w kasku
Ubolewamy, że tak mało dzieci jeździ w kaskach. Zresztą co się dziwić, skoro dorośli też rzadko kaski zakładają? Spójrzmy na statystyki – według badania przeprowadzonego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego nt stosowania kasków ochronnych z 2015 roku, tylko 18% osób do 17 r.ż zakłada kask (gorzej jest tylko w grupie wiekowej 60+) [źródło] Co prawda widać tendencję wzrostową, ale nadal jest to tylko w zaokrągleniu co piąte dziecko w kasku.
My też święci nie jesteśmy, ale jak idziemy z dziećmi na rower to kask musi być na każdej głowie! Zakładaliśmy kask od pierwszych prób na hulajnodze czy rowerze i obecnie nie ma codziennych batalii o kask. Co więcej, Oliwia sama nam przypomina jak zapomnimy założyć sobie albo jej kask i dba o to, aby inne dzieci również kask miały :)
Z kaskiem jest trochę podobnie jak z fotelikiem samochodowym – musi być dobrze dopasowany, zamontowany i zapięty. Co z tego że kupimy najdroższy i najlepszy fotelik jak źle go zamontujemy albo zapinając dziecko zostawimy luzy? Tak samo z kaskiem – musi być dopasowany, przymierzony przed zakupem, dobrze zapięty… Dbajmy o bezpieczeństwo od A do Z, a nie wybiórczo. Kask to nie pro forma, to ochrona głowy.
A, i ważna uwaga jeśli chodzi o kask. Zalecane jest zakładanie kasku dzieciom nawet kiedy jeżdżą jako pasażer w przyczepce i foteliku rowerowym! Podkreślamy to, bo sami kiedyś byliśmy nieświadomymi rodzicami, którzy wypożyczyli przyczepkę, tak zachwalaną, tak bezpieczną, a o kasku nie pomyśleliśmy…
Podsumowanie
Żyjemy teraz w czasach kiedy na dzieci się dmucha i chucha. Wychowuje pod kloszem, ogranicza nawet kontakt z innymi dziećmi, aby broń boże nie zachorowały…
Nie mamy nic przeciwko bieganiu po kałużach, zabawach w piasku, tarzaniu się w błocie dopóty dopóki jest to bezpieczne i nikomu nie dzieje się krzywda. Jeśli jednak chodzi o bezpieczne poruszanie się w ruchu drogowym, czy to w okolicach domu, w drodze do szkoły czy na odległych wyjazdach, to nie ma przebacz :) I nie chodzi tutaj o stosowanie kar i nagród, krzyczenie, ale o edukację od najmłodszych lat. Tłumaczenie, pokazywanie, świecenie przykładem.
Brzmi zbyt idealnie i łatwo? Wiemy, że podane przez nas wskazówki i przytoczone przykłady nie zawsze i nie u każdego się sprawdzą. Bo każdy rodzic najlepiej zna swoje dziecko i wie co zadziała, a co nie, ale warto być świadomym, próbować i dążyć małymi kroczkami do celu.
PS. Na stronie bezpieczniedoszkoly.michelin.pl możecie znaleźć zasady, których
na drodze powinni przestrzegać najmłodsi, zebrane w atrakcyjnej formie kolorowego
elementarza wraz zabawami ułatwiającymi przyswajanie wiedzy. Całość można również pobrać i wydrukować.
Wpis powstał we współpracy z marką Michelin w ramach akcji #BezpiecznieDoSzkoly.