Symbol Lizbony? Słynne, żółte tramwaje – lśniące, zadbane, puste. Szkoda, że tylko na pocztówkach ;) Dzisiaj własnie o nich, ale nie tylko. Wiecie gdzie jest najładniejszy punkt widokowy? Gdzie znajduje się największy dworzec w Portugalii? W tym wpisie odpowiadamy na te pytania.
W pierwszej części naszej relacji z Lizbony opisywaliśmy dwie najpopularniejsze dzielnice Lizbony: Baixa i Alfama. Zabraliśmy Was na spacer tętniącymi życiem, ciasnymi uliczkami do najważniejszych miejsc w centrum Lizbony. Dzisiaj, oddalamy się trochę od centrum i w końcu wciskamy się do tramwaju nr 28 :)
W tym tekście przeczytasz o:
Przejażdżka słynnym tramwajem nr 28
Drugiego dnia postanowiliśmy sprawdzić jak działa komunikacja miejsca w Lizbonie i to na każdy możliwy sposób. Jechaliśmy metrem, starym i popularnym tramwajem nr 28, nowoczesnym tramwajem oraz słynnymi tramwajami pnącymi się po wzniesieniach (zwanymi też windami, a po portugalsku Elevador‘ami).
Po wcześniejszych doświadczeniach i podglądaniu jak ludzie wciskają się do tramwaju, postanowiliśmy ruszyć z samego rana, licząc na to, że wyprzedzimy największą falę turystów. Do przystanku tramwajowego dojechaliśmy metrem. Kupiliśmy bilet całodzienny za 6 EUR (ważny jest 24h i co ważne, nie ma możliwości dokupienia nowego biletu na tym samym kartoniku np. na dalsze zony metra dopóki nie skończą się 24h – wtedy trzeba kupić nowy, czysty kartonik, a jak się domyślacie, za kartonik jest dodatkowa opłata). Bilet ważny jest we wszystkich środkach transportu przewoźnika Carris.
Rozpoczęliśmy podróż tramwajem nr 28 przy stacji metra Intendente. Pomimo wczesnej godziny ledwo się zmieściliśmy, dobrze że Polacy są zaprawieni w bojach w jeździe na glonojada ;)
Dobrze się również złożyło, że większość atrakcji mijanych przez 28-kę widzieliśmy dzień wcześniej. Dzięki temu mogliśmy się skupić na innych miejscach, odwrócić głowę w stronę przeciwną niż inni i zobaczyć urocze, ciasne uliczki. Ujęcia z tramwaju też są w cenie ;)
Trasa tramwaju jest malownicza i przypomina trochę jazdę piętrowym autobusem w pierwszym rzędzie, kiedy ciągle ma się wrażenie, że zaraz autobus się nie zmieści. Tak samo jest w tramwaju, który przemierza ciasne uliczki Lizbony, niemalże ocierając się o zaparkowane samochody.
Dodatkowych atrakcji dostarcza sam wagon, który jest dosyć stary i swoje dźwięki też wydaje ;) Jak już wspomnieliśmy, 28-ka jest typowo turystyczną trasą i mija m.in. punkty widokowe da Senhora i da Graca, Igreja de São Vicente de Fora, Panteão Nacional, Castelo de São Jorge i wiele innych. Jest to również jedno z ulubionych miejsc kieszonkowców, więc radzimy uważać.
Przejazd skończyliśmy na Praça do Comércio, gdzie zaskoczył nas tłum na przystanku, o dziwo nie do tramwaju nr 28, tylko w kierunku Belem. Nie była to dla nas dobra nowina, bo własnie tam planowaliśmy jechać kolejnego dnia, więc czekał nas kolejny poranek, który zacznie się bardzo wcześnie, aby znów powalczyć o miejsce w tramwaju ;) Przypomnę tylko, że nie byliśmy w sezonie, aż strach pomyśleć co tutaj się dzieje w tzw. high season.
Będąc na placu, skorzystaliśmy z okazji i ponownie porobiliśmy kilka ujęć, w tym również mostu, który może przypominać ten z San Francisco. Jest to most 25 Kwietnia (Ponte 25 de Abril).
Postanowiliśmy sobie, że dzisiejszy dzień będzie dniem tramwajów, więc ruszyliśmy w stronę Cais do Sodré, skąd rozpoczęliśmy polowanie na kolejne żółte rumaki. Zanim jednak się rozpędziliśmy, poszukaliśmy jakiegoś miejsca na posiłek i tutaj się bardzo zawiedliśmy. Niestety w naszej porze obiadowej w Portugalii jest wszystko pozamykane, a większość restauracji otwiera się o godzinie 19. Wrzuciliśmy na ruszt jakieś ciastka i dalej w drogę.
Punkt widokowy na Lizbonę
Generalnie szliśmy w stronę punktu widokowego i znajdującej się na nim świątyni Igreja de São Roque. Po drodze mijaliśmy m.in. Praça Luís de Camões i Igreja do Loreto.
Jeśli chodzi o Kościół Św. Rocha (Igreja de São Roque), to ten niepozorny z zewnątrz kościół, kryje wewnątrz kaplice z pięknymi zdobieniami. Warto zajrzeć do środka, i to nie tylko ze względu na słynną kaplicę Św. Jana Chrzciciela. Zresztą zobaczcie sami:
Kawałek za kościołem znajduje się winda, ale zanim nią zjechaliśmy poszliśmy w stronę punktu widokowego: Miradouro de Sao Pedro de Alcantara. Ten duży taras jest fantastycznym miejscem z kilku względów.
Po pierwsze – widok! Najładniejszy jaki widzieliśmy. Widać stąd dzielnice Baixa i Alfama, z zamkiem na czele (a raczej na szczycie).
Po drugie – jest bardzo fajnie zaaranżowany: są ławeczki, drzewka, można spokojnie odpocząć, uciec od portugalskiego słońca i coś zjeść.
To jest właśnie po trzecie – jest tutaj sporo budek, w których można kupić coś ciepłego lub słodkiego do jedzenia, zamówić kawę lub orzeźwiającą lemoniadę.
Dodatkowo, znajduje się tutaj fontanna, a jeżeli ktoś by jednak nalegał na słońce, to może zejść na niższy taras, który jest całkowicie odsłonięty. Naprawdę bardzo sympatycznie spędziliśmy tutaj czas.
Zresztą spójrzcie sami na naszą panoramę:
Widok z Miradouro de Sao Pedro de Alcantara jest całkowicie odwrotny do tego z Zamku św. Jerzego, o którym pisaliśmy w poprzednim wpisie o Lizbonie.
Windy, czyli Elevador’y w Lizbonie
W okolicy znajduje się kilka Elevadorów (dokładnie 3), a najbliższy tarasu jest dość oblegany (Elevator de Glória). Przejazd kosztuje 3,6 EUR, ale jeżeli macie bilet całodniowy, to oczywiście jest on honorowany. Ponieważ owy posiadaliśmy, jeździliśmy sobie różnymi windami w górę i w dół :) Oczywiście za pierwszym razem trafiliśmy na wycieczkę, więc po raz kolejny tuliliśmy się do obcych, ale na szczęście kolejne były już niemalże puste.
Większą frajdą było dla nas fotografowanie wind niż sama jazda, ale chociaż raz warto się przejechać tymi starymi pojazdami. Niestety, zawiedliśmy się ich wyglądem. Spodziewaliśmy się pięknych, lśniących w blasku słońca, żółtych wagoników, a te które widzieliśmy były raczej obskurne, choć trzeba przyznać, że widać chociaż jak mocno są eksploatowane ;) Najwidoczniej, mieszkańcy Lizbony postanowili nadać im lokalny charakter, żeby nudno nie było. Szkoda tylko, że nadal w folderach, ulotkach i na zdjęciach widać te piękne, spod igły.
Na uwagę zasługują również uliczki, którymi jeżdżą windy: wąskie, niektóre dostępne dla pieszych, a tuż obok kawiarenki, mieszkania, nawet hostele (szczególnie przy windzie Elevador do Lavra, po drugiej stronie ulicy). Klimatycznie!
Zobacz więcej zdjęć tramwajów i wind w Lizbonie >>>
Dworzec w Lizbonie, pierwowzór Stajni Jednorożców ;)
Był zabytkowy tramwaj, było metro, były windy, czas na największy dworzec w Portugalii czyli Oriente! Od kiedy dowiedzieliśmy się, że to tutaj znajduje się pierwowzór głównego, łódzkiego przystanku przesiadkowego (pieszczotliwie nazywanego Stajnią Jednorożców), nie mogliśmy go pominąć. Dworzec jest olbrzymi i faktycznie architekturą przypomina łódzki przystanek, tyle, że jest z kilkanaście razy większy, no i nie ma tęczowych barw.
Moloch ten, został wybudowany w ramach Expo, które odbywały się w Lizbonie w 1998 roku.
Tuż obok dworca znajduje się centrum handlowe, a za nim długa promenada z licznymi atrakcjami i restauracjami, gdzie mieszkańcy Lizbony chętnie spędzają czas wolny.
Znajduje się tutaj Wieża Vasco da Gama, kolejka linowa, którą można przejechać się wzdłuż promenady, jak również jest to dobry punkt widokowy na most imienia zgadnijcie-kogo ;-)
Byliśmy tutaj pod wieczór. Był to czas kiedy rodziny z dziećmi już powoli zbierały się do domu, a na ich miejsce pojawiały się grupy znajomych oraz turystów, którzy chcą rozkoszować się ciepłym wieczorem nad rzeką.
Był to dzień pełen wszelkich środków lokomocji, ale było też dużo chodzenia. Zdecydowanie najbardziej podobał nam się punkt widokowy de Sao Pedro de Alcantara, który szczególnie Wam polecamy.
Po drugim dniu w Lizbonie postanowiliśmy, że kolejne spędzimy z dala od centrum. Może tam będzie trochę wolniej i spokojniej :)
Zobacz galerię zdjęć z Lizbony cz. 2 - słynne tramwaje, windy... >>>
Polecamy również nasz wpis: Lizbona – 3 miejsca, które musisz zobaczyć!