Nasze ostatnie wpisy z Lizbony może nie były zbyt optymistyczne, ale nie zniechęcajcie się, bo Portugalia jest piękna. Są miejsca, gdzie nawet tłumy turystów nie przeszkadzają. Do takich miejsc zaliczamy Sintrę.
Jeśli jesteś w Lizbonie, to jedź do Sintry! Warto chociaż jeden dzień poświecić na wycieczkę do tej małej miejscowości, w której każdy znajdzie coś dla siebie: zamek, ruiny, ogrody, muzeum, starówkę czy chociażby możliwość zwiedzania elektrycznym autem ;)
W tym tekście przeczytasz o:
Dojazd do Sintry
Niektórzy twierdzą, że Sintra jest kiczowata a na każdym rogu widać przerosty formy nad treścią. Dla nas jest bardzo oryginalna i zaskakująca, bo prawie każde odwiedzone przez nas miejsce ma w sobie coś oryginalnego, charakterystycznego, a wręcz niepasującego. Może to właśnie sprawiło, że Sintra szczególnie zapadła nam w pamięć, a może fakt, że szczególnie wyróżnia się tutaj nurt mauretański sprawiający, że budynki wyglądają bardziej egzotycznie?
Dojazd z Lizbony jest niezwykle łatwy – jeździ dużo pociągów, trzeba tylko wiedzieć w który wsiąść i ewentualnie kiedy się przesiąść :) I tu z pomocą idzie poniższe zdjęcie:
Bezpośrednie pociągi z Rossio (to ta stacja kolejowa w samym centrum starej Lizbony) odjeżdżają do Sintry co pół godziny. Gdy dodamy do tego ew przesiadkę po drodze to połączenie mamy nawet co 10 minut ;)
My jechaliśmy z dworca Rossio, a bilet kosztował 2,15 eur za osobę w jedna stronę. Tutaj oczywiście uwaga, bądźcie sporo wcześniej, bo jest mało kas i dużo chętnych. Kolejka tak na oko na 30 minut stania. Na szczęście jazda pociągiem to prawie luksus – dużo miejsc, można usiąść, jest klimatyzacja – czego chcieć więcej?
Zwiedzanie Sintry
Na dworcu w Sintrze pierwsze kroki skierowaliśmy do Informacji Turystycznej, która znajduje się w budynku dworca. Skromna, bo skromna ale jest, mapki też się jakieś znajdą. Co ważne, jeśli planujecie odwiedzić więcej niż jedno miejsce, to tutaj można kupić łączone bilety na kilka atrakcji, co oczywiście wychodzi trochę taniej. Jeśli nie kupicie tutaj, to możecie je nabyć w Palácio Nacional de Sintra. My nie skorzystaliśmy, bo nie wiedzieliśmy co chcemy zobaczyć i ile czasu nam to zajmie.
Niestety jest jeszcze jeden haczyk w łączonych biletach – w żadnej konfiguracji nie obejmuje on Quinta da Regaleira, według nas najciekawszego miejsca w Sintrze. Rezydencja ta nie jest również wskazana na żadnych mapkach, które dostaliśmy w informacji turystycznej. Na szczęście nasz przewodnik Lonely Planet nas nie zawiódł :)
Po mieście poruszaliśmy się pieszo, bo chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej, ale na wyjściu z dworca czeka mnóstwo osób proponujących transport, dojazd, zorganizowane wycieczki. Można m.in. wynająć auta elektryczne dla dwóch osób. Jeśli wrócilibyśmy do Sintry to wzięlibyśmy jakiś transport bo jednak podejście do Pałacu Pena było męczące, niezbyt bezpieczne (szliśmy drogą dla samochodów) i straciliśmy sporo czasu i sił, a po drodze nie było zbyt ciekawych widoków.
Pałac Narodowy Sintra
Pierwsze kroki skierowaliśmy do Pałacu Narodowego Sintra (Palácio Nacional de Sintra). Pałac widać z daleka i łatwo go poznać po dwóch charakterystycznych, szpiczastych stożkach – kominach. Mimo, że nie jest daleko, to droga zajmuje trochę czasu, bo trzeba iść okrężną drogą. Po drodze można już zobaczyć pierwszy wyjątkowy budynek – Ratusz, który może nie jest wielkościowo imponujący, ale od razu w oczy rzuca się zdobiona wieża.
Idąc dalej ścieżką do Pałacu, można zaopatrzyć się w wyroby lokalne – na murku poustawiane są drobne pamiątki oraz rękodzieło.
Pałac i plac przed nim są bardzo dobrym punktem orientacyjnym. Oczywiście, sam Pałac można również zwiedzać, w środku znajduje się Muzeum historyczne, a zobaczyć można m.in. Salę Łabędzią, pomieszczenia zdobione płytkami azulejos czy w końcu kuchnię ze wspomnianymi kominami.
Rezydencja i park Quinta da Regaleira w Sintrze
Nam jednak bardziej zależało, aby pójść do Quinta da Regaleira, wspomnianej, bajkowej rezydencji z rozległym parkiem. Miejsce to jest naprawdę wyjątkowe, a jego pomysłodawcą był zamożny Antonio Carvalho Monteiro.
Już sama droga do rezydencji była ciekawa… :)
Zaczęliśmy zwiedzanie od parku, w którym można się zgubić. Poza widocznymi ścieżkami, zabudowaniami, wieżami, oczkami wodnymi, znajdują się tutaj liczne “ukryte” labirynty i przejścia, do których zalecamy wchodzić tylko z latarką.
Słowo “ukryte” jest specjalnie w cudzysłowie, bo tak naprawdę wszystko jest zaznaczone na mapie ;) Niemniej jednak jest klimatycznie, mroczno a momentami wręcz strasznie.
W parku największą atrakcją jest Studnia Inicjacji (Poço Iniciatico), głęboka na prawie 30 metrów – mekka fotografów ;)
Nie jest to typowa studnia, wypełniona wodą – jestto miejsce symboliczne, służące do obrzędów masońskich (podobno…). My znaleźliśmy również drugą, podobną, choć może mniej okazałą, ale przynajmniej byliśmy zupełnie sami.
Sam pałac i znajdującą się obok kapliczkę również można zwiedzać, ale zdecydowanie bardziej podobał nam się teren zielony wokoło.
Zeszło nam tutaj sporo czasu, więc musieliśmy trochę przyśpieszyć. Kolejny przystanek: Palácio Nacional da Pena.
Palácio Nacional da Pena
Niestety tutaj popełniliśmy błąd i zebraliśmy się na spacer, który okazał się zbyt długi i męczący, a kiedy dotarliśmy do murów zamku okazało się, że aby dojść do budynku musimy jeszcze wyżej się wspinać (więc dotarliśmy tak naprawdę do murów parku okalającego zamek). Po drodze szliśmy przez Parque das Merendas, który miał nam wynagrodzić trudy pieszej tułaczki, ale nie zauroczył nas.
Będąc już u bram ogrodów można kupić bilet na zwiedzanie pałacu, samych ogrodów a nawet transportu pod sam pałac.
W ogrodach wokół pałacu można na chwilę odpocząć. Nad stawem są ławeczki, więc można na chwilę usiąść i delektować się ciszą, bo mimo, że to jedna z najpopularniejszych atrakcji (Pałac) to na samo chodzenie po ogrodzie decyduje się mało osób.
Szkoda, bo ogród jest bardzo ładnie zaaranżowany, znajduje się tutaj mnóstwo rodzajów roślin, spotkamy też łabędzie i kaczki. Spacerując można trafić do postawionych tu altan czy zobaczyć różne posągi. Stąd też możemy zobaczyć ruiny Zamku Maurów.
Kiedy wreszcie docieramy na górę możemy w całej okazałości podziwiać ten bajkowy Pałac Pena (Palácio Nacional da Pena). No właśnie, bajkowy? Niektórzy mogą pomyśleć, że te kolory i kształty zostały wybrane z powodu kaprysu jakiegoś krezusa, a niektórzy będą zachwycać się panującym tutaj eklektyzmem – wszystko zależy od punktu widzenia :)
Co by nie mówić trzeba przyznać, że Pałac Pena jest imponujący i nawet jeśli kogoś nie interesuje sama budowla, to na pewno zachwyci go malowniczy widok. Widać stąd oczywiście Lizbonę, ale również Castelo dos Mouros (ruiny).
Nie mogło zabraknąć również panoramy:
I jeszcze jednej trochę mniejszej ;)
W Pałacu znajdziemy liczne terasy i wieżyczki, po których można chodzić i podziwiać panoramę, ale można również zwiedzać komnaty pałacowe. Z udostępnionych pomieszczeń zobaczyć możemy sale królewskie, sypialnię królowej, jadalnię, łazienkę czy kaplicę.
Według nas Pałac Pena jest świetny, po prostu inny niż wszystkie i szczerze Wam go polecamy!
Jak oceniamy Sintrę?
Na koniec zostawiliśmy sobie spacer ciasnymi, uroczymi uliczkami Sintry, głównie w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.
Oczywiście trafiliśmy nie w porę i musieliśmy zadowolić się przystawkami, które i tak okazały się wystarczająco dużymi porcjami (do tej pory nie wiemy co jedliśmy ;) ).
Jak podsumowalibyśmy Sintrę? Jest to miejsce które koniecznie trzeba zobaczyć!
Warto pojechać na jeden dzień, ale aby zobaczyć każdą z polecanych atrakcji na spokojnie to pewnie z dwa dni by trzeba poświecić. My mieliśmy niestety tylko jeden i na pewno chętnie wrócimy, bo zostało nam jeszcze sporo interesujących miejsc do zobaczenia. Jeśli planujecie właśnie swój pobyt w Lizbonie, to koniecznie zaplanujcie co najmniej cały dzień na tą miejscowość :)
Często spotyka się też propozycję, aby Sintrę zwiedzić jednego dnia razem z Cabo da Roca oraz Cascais (można wykupić nawet łączony bilet na pociąg i autobus), ale zdecydowanie Wam to odradzamy.
Jeśli do Sintry macie jechać na pół dnia, to lepiej w ogóle nie jechać ;)