W Singapurze znajduje się jeden z najlepszych ogrodów zoologicznych na świecie. Zachęceni opiniami rodziny i znajomych oraz (a wręcz przede wszystkim) faktem, że można tam zobaczyć pandy, postanowiliśmy chociaż jeden dzień w Singapurze poświęcić na ZOO i River Safari. Jak było? Czy jest coś czego żałujemy?
I od razu zaznaczamy, że nie jest to miejsce tylko dla dzieci. Gdybyśmy przyjechali do Singapuru sami, to na pewno też byśmy tutaj przyszli. Chociaż trzeba liczyć się z kilkoma niedogodnościami… ;-)
Na początek kilka ważnych punktów, o których możesz przeczytasz w naszym wpisie:
- Przed wizytą w Singapurskim ZOO lub/i River Safari zastanów się, które parki chcesz zobaczyć. Można kupić łączony bilety online do obu miejsc, co jest tańsze online. Warto więc kupić je wcześniej.
- Oba parki są daleko od centrum Singapuru, a podróż do nich może zająć nawet godzinę. Warto wziąć to pod uwagę przy planowaniu, szczególnie np. jeśli macie tylko jeden dzień między lotami.
- Na miejscu warto być z samego rana, wtedy jest najmniejszy tłok :)
- Jeśli podróżujesz z dzieckiem, koniecznie pamiętaj o zabraniu kostiumu kąpielowego lub pieluchy do wody!
- Jest to miejsce gdzie spędzisz jeden cały dzień! Nie 2-3 godziny. Cały dzień!
W tym tekście przeczytasz o:
Ale zacznijmy od podstaw…
Dlaczego mówimy o osobnych miejscach, czyli Singapore ZOO i River Safari Singapore? Bo są to dwa osobne, sąsiadujące ze sobą obiekty, w ramach Singapore Wildlife Reserves. W ich ramach znajdują się również Jurong Bird Park i Night Safari (zwiedzanie nocne), ale nie braliśmy w tym udziału, więc nie wypowiadamy się :)
Parki nie konkurują ze sobą, nie oferują tego samego, a wzajemnie się wypełniają. Można by powiedzieć, że Singapore ZOO jest typowym ogrodem zoologicznym, ale słowo typowy zupełnie tutaj nie pasuje. Jest wyjątkowym ogrodem zoologicznym. Nie jest to miejsce, które znamy z innych ZOO – nie ma tutaj widocznych ogrodzeń, krat, które sprawiają, że zwierzęta mają zamkniętą przestrzeń i są ściśnięte. Oczywiście, są w zamknięciu, ale ich miejsce jest jak najbardziej zbliżone do naturalnego.
Natomiast River Safari to podróż wzdłuż “rzeki”, a może lepiej napisać po rzekach świata, wraz z ich naturalnymi mieszkańcami. O dziwo, to właśnie tutaj, a nie w Singapore Zoo można oglądać pandy wielkie.
Ceny biletów
Bilety do obu miejsc można kupić osobno. Co ważne, można do nich wchodzić kilkakrotnie w ciągu dnia, co oznacza, że np. możesz najpierw wejść do ZOO, później przejść na Safari River, a na koniec dnia znów wrócić do ZOO. Ważne jednak, abyś poprosił o pieczątkę przy wyjściu, która pozwoli wejść ponownie.
Pierwsza niedogodność to ceny biletów – w ZOO dorosły płaci S$35 (dolarów singapurskich), a dziecko S$23.
River Safari jest ciut tańsze: dorosły płaci S$32, a dziecko S$21. Na szczęście dzieci do 3 roku życia wchodzą za friko.
Można kupić bilet łączony do obydwu atrakcji, za odpowiednio S$58 i S$38. Czyli po obecnym kursie za około 155 zł i 100 zł.
My bilety kupiliśmy online dzięki czemu oszczędziliśmy kilka dolarów. Z pośrednikami jednak trzeba uważać, nie wszyscy mają uczciwe zamiary. Bilety kupiliśmy z dnia na dzień, bo do ostatniej chwili obserwowaliśmy prognozę pogody i liczyliśmy na jak najmniejsze opady deszczu.
Dojazd i godziny otwarcia
I tu jest druga niedogodność (ale już ostatnia!) – Singapore Wildlife Reserves znajdują się stosunkowo daleko od centrum. Będąc kilka dni w Singapurze możesz mieć wrażenie, że wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a dokładniej to maksymalnie na wyciągnięcie dwóch linii metra. Niestety, do Singapore ZOO metrem się nie dojedzie. Można jechać metrem, a następnie przesiąść się na autobus lub jechać nawet autobusem z przesiadkami, ale taka zabawa trwa minimum jedną godzinę.
My jednak staliśmy się wygodniccy i wezwaliśmy Ubera. Droga zajęła nam około 20 minut, a przy okazji mieliśmy okazję dowiedzieć się wielu ciekawostek o Singapurze.
Na miejscu byliśmy już około godziny 9 i ku naszemu zdziwieniu River Safari było jeszcze zamknięte! Zdziwienie byłoby pewnie mniejsze gdybyśmy wcześniej sprawdzili godziny otwarcia. Po prostu założyliśmy, że takie miejsca, to już z samego rana są otwarte i oblegane, a do wejść są długaśne kolejki. Kolejek nie było.
W informacji dowiedzieliśmy się, iż River Safari otwierane jest o godzinie 10:00, a ZOO o 8.30. Nie tracąc więc czasu zaczęliśmy od ZOO, następnie przeszliśmy do River Safari, a później wróciliśmy jeszcze do ZOO. Może wydać Wam się to dziwne, ale polecamy Wam wejść do River Safari tuż po otwarciu – jest wtedy mniej osób, wręcz pusto, bo jednak większość osób swoje pierwsze kroki kieruje do ogrodu zoologicznego… My w tym czasie mogliśmy w spokoju przejść wytyczoną ścieżką. Oczywiście nasze tempo do najszybszych nie należało, więc mniej więcej w połowie drogi zaczęło się robić tłoczniej.
River Safari Singapore
Na pierwszy rzut więc leci River Safari. Szczerze mówiąc, z założenia była to dla nas większa atrakcja, bo to właśnie tutaj można podziwiać dwie pandy wielkie. Ale po kolei, na pandy przyjdzie jeszcze czas… ;)
Po wejściu, za bramkami należy kierować się w prawo. To ważne! My poszliśmy początkowo w złą stronę, bo nie zauważyliśmy żadnych strzałek z kierunkiem zwiedzania. Cały obszar River Safari jest zlokalizowany nad zatoką, po której obu brzegach czekają ciekawe atrakcje.
Kiedy już pójdziesz prawidłową ścieżką to czeka Cię podróż po największych rzekach świata i ich mieszkańcach. I tak można poznać takie rzeki jak Mississippi, Congo, Nil, Ganges, Mary, Mekong i Yangtze. Wśród znajdujących się tutaj okazów można zobaczyć przeróżne ryby, płazy, gady, ale również ssaki żyjące w okolicach tych rzek. Jest to nie tylko podróż w głąb przyrody, ale również kultury i religii poszczególnych regionów.
Idąc dalej dochodzimy do pandowego lasu. Wchodzimy do wielkiego pawilonu, w którym możemy oglądać pandy rude i pandy wielkie. Pandy wielkie są dwie (Kai Kai i Jia Jia) i czas spędzają na spokojnym chrupaniu bambusa na oddzielonych wybiegach. O dziwo, wybiegi wcale nie są tak duże jak w ZOO w Pekinie. Tutaj jednak jest jakby spokojniej, czyściej, bardziej zielono. Pandy oczywiście jak wszystkie pandy na świecie są własnością Chin, a w Singapurze są wypożyczone aż na 10 lat.
Zajęło nam chwilę wytłumaczenie Oliwii, że nie musi tylko patrzeć na obrazki i opisy, bo tam w dole siedzi prawdziwa panda – po tym już radości nie było końca! :)
Pandowy las to nie tylko dwa wybiegi, to miejsce gdzie możemy wiele nauczyć się o pandach, zobaczyć co jedzą, jak dojrzewają. Na końcu czeka oczywiście sklepik, gdzie można się zaopatrzyć we wszystko co pandowe, a jeszcze dalej restauracja, w której Pandowelove osiąga apogeum ;) Zjemy dania w kształcie pand, siedząc na pandowych krzesłach, otoczeni zdjęciami pand. Było to idealne miejsce na przerwę, chociaż samo jedzenie nas nie powaliło. Na dodatek była akurat awaria klimatyzacji, tak bardzo pożądanej w Singapurze!
Spędziliśmy tutaj dużo czasu, Oliwia biegała od zdjęcia do każdej pojedynczej figurki i maskotki pandy… do tej pory zastanawiamy się jakim cudem udało nam się w ogóle pójść dalej.
Dalsza część trasy zakłada przejście mostem na drugą stronę zatoki, gdzie zaczynają się atrakcje dla starszych. Można przepłynąć się statkiem, ale większą atrakcją jest rejs łodzią – Amazon River Quest (dodatkowo płatne: dorosły – S$ 5, dziecko – S$ 3). Jest to rejs z uskokami, wśród zwierząt takich jak kapibary, tapiry, małpki, mrówkojady, flamingi i jaguar. Oczywiście z łodzi wychodzić w trakcie rejsu nie wolno.
Niestety są tutaj ograniczenia wzrostowe, wiec małe dzieci, poniżej 1,06 cm nie mogą płynąć łodziami. Przez co i my nie popłynęliśmy.
Idąc już w stronę wyjścia warto zajrzeć do Squirrel Monkey Forest – zamkniętego, odgrodzonego obszaru, gdzie można chodzić wśród tych małych małpek, które naukowo nazywają się bodajże Sajmiri wiewiórcze (w tej dziedzinie nie jesteśmy specjalistami, ale znaleźliśmy również określenie “trupie główki”). Trzeba oczywiście uważać i nie dotykać oraz nie drażnić bądź, co bądź dzikich zwierząt.
Na koniec jeszcze czekają na nas atrakcje wodne – olbrzymie baseny i mniejsze jeziorka, w których można oglądać wielkie manaty, wydry, węgorze i wiele innych okazów. Manaty pływają w tzw. Amazon Flooded Forest – zbiorniku na wzór Amazonki.
I tutaj skończyła się nasza podróż po River Safari. Byliśmy już mocno zmęczeni, bogatsi w wiedzę i ciekawe wspomnienia, a przecież przed nami jeszcze większa atrakcja!
ZOO w Singapurze
ZOO zobaczyliśmy trochę na raty – kawałek z samego rana i resztę po zwiedzaniu River Safari. Trzeba mieć na uwadze, że jest to jednak spory obszar i jest sporo chodzenia. Dla leniwych, zmęczonych i tych osób, które mają problemy z poruszaniem się, na terenie ZOO jeżdżą “dzikie” pojazdy, które wożą między przystankami na terenie całego parku (dodatkowo płatne).
Jak najlepiej rozpocząć podróż po ZOO? Jeśli interesują Cię specjalne show lub pory karmienia zwierząt to warto zaplanować zwiedzanie biorąc pod uwagę godziny tych atrakcji. My większość odpuściliśmy, bo wiedzieliśmy, że z Oliwią nie będziemy w stanie zaplanować gdzie będziemy, o której godzinie :)
Polecamy również w podobnej tematyce:
– Orientarium Zoo Łódź,
– Zoo Wrocław i Afrykarium we Wrocławiu,
– Zoo w Gorlitz (Tierpark-Zoo),
– Zoo w Lipsku,
– Zoo w Wiedniu,
– Loro Park, Teneryfa,
– Pandy wielkie w Chengdu, Chiny,
– Pandy wielkie w pekińskim ZOO,
– Pandy w Chinach, gdzie jechać? Opis 3 ośrodków.
Postawiliśmy po prostu na spacer po całym ogrodzie – oglądaliśmy zarówno te duże zwierzęta (hipopotamy, białego tygrysa, lwy, żyrafy) jak i te mniejsze, ale chyba najbardziej interesowało nas jak ten ogród zoologiczny jest zbudowany i zaaranżowany. Faktycznie, wybiegi są zrobione bez krat, bez specjalnych ogrodzeń, czasami można wręcz mieć wrażenie, że jest się na wyciągnięcie ręki od zwierząt. Niektóre nawet mogą biegać i skakać po drzewach wśród zwiedzających! Nie zdziw się jeśli nagle, nad Tobą, na specjalnej kładce przejdzie orangutan!
Oczywiście, te groźniejsze są odpowiednio zabezpieczone, ale nadal – nie musisz oglądać ich przez szybę i nawet małe dzieci mogą zobaczyć zwierzęta, bo barierki są albo niższe, z prześwitami, albo są ławki na których można usiąść i spokojnie podziwiać zwierzęta. Co więcej, nie ma tutaj również tego typowego wstawiania dzieci na barierki, wystawiania rączek przez dziurki czy walenia w szyby, aby zwrócić uwagę zwierząt. Panuje tutaj szacunek wobec zwierząt.
Miejsce to można wręcz nazwać bardziej parkiem. Wszędzie jest zielono, spokojnie i czysto (chociaż o to ostatnie w całym Singapurze nie trudno). Jest to spacer wśród zieleni, a gdzieniegdzie możesz zobaczyć zwierzęta. Nie ma tutaj wstawionej klatki obok klatki i gnieżdżących się wewnątrz zwierząt. Zwierzęta mają sporo miejsca, ale mają również schronienie. Widać, że wybiegi są czyste, a zwierzęta zadbane. Serio. I tak, zdajemy sobie sprawę z tego, że to nie jest naturalne środowisko dla większości z nich.
W ogrodzie kładzie się spory nacisk na edukację, szczególnie najmłodszych – przygotowane są różne instalacje, gry i zabawy, które uczą o świecie i otaczającej nas przyrodzie. Dzieci mogą odkrywać, poznawać i wiele się nauczyć o znajdujących się tutaj zwierzętach. Zresztą dorośli również!
Jednym z miejsc, które zrobiło na nas największe wrażenie było to, w którym zwierzęcia zabrakło! Chodzi o wybieg niedźwiedzia polarnego o imieniu Inuka – przyszedł na świat w Singapurskim ZOO, jedyny niedźwiedź polarny, który urodził się w tropikalnym klimacie [źródło]. Zmarł na kilka dni przed naszym wylotem do Singapuru. Wokół jego życia pojawiło się mnóstwo kontrowersji, wiele organizacji zarzucało ogrodowi zoologicznemu niedostosowanie wybiegu do warunków panujących w naturalnym środowisku (nie oszukujmy się, o jakiekolwiek naturalne warunki trudno w ZOO, a tym bardziej arktyczne). Niestety pogarszający się stan zdrowia doprowadził do decyzji o uśpieniu misia 25.04.2018 roku. Wspomnieć jednak trzeba, że Inuka przeżył ponad 27 lat, czyli o 10 lat więcej niż średnia niedźwiedzi polarnych żyjących na wolności.
Obecnie jest to miejsce pamięci o niedźwiedziu, a odwiedzający mogą napisać kilka słów na przygotowanej tablicy i karteczkach.
Na terenie ogrodu zoologicznego są restauracje (w tym również fast foody), miejsca na piknik i place zabaw.
Z dziećmi polecamy szczególnie udać się do Rainforest Kidzworld, w którym znajduje się świetny wodny plac zabaw dla najmłodszych. Właśnie dlatego warto mieć zawsze w Singapurze ze sobą pieluszki do kąpieli lub kostium kąpielowy – wielokrotnie spotkaliśmy podobne w innych miejscach Singapuru. Zabawa przednia, wszyscy wychodzą mokrzy, ochłodzeni i szczęśliwi :)
Czego więc żałujemy?
Żałujemy jednej rzeczy: żałujemy, że nie spędziliśmy tutaj więcej czasu! Będąc na terenie ZOO byliśmy już trochę zmęczeni i nie mieliśmy siły, aby wszystko zobaczyć i we wszystkim aktywnie uczestniczyć. Upały również nie sprzyjają spędzaniu całego dnia na dworze i coraz częściej szukaliśmy klimatyzowanej restauracji lub kawiarni aby odpocząć.
Chętnie wrócilibyśmy jeszcze na jeden dzień. Albo dwa. Ze starszą Oliwią :) Chociaż nawet niespełna dwulatka miała tutaj wiele frajdy i zabawy.
Więcej o Singapurze i tym co warto zobaczyć w naszym wpisie Singapur – TOP 9 miejsc, które musisz zobaczyć!
Polecamy Wam również naszą galerię wszystkich zdjęć z ZOO w Singapurze:
Zobacz galerię wszystkich zdjęć z ZOO w Singapurze >>>
>> Polecamy również nasz wpis o Orientarium Zoo Łódź!