Szwajcaria tanim krajem nie jest. Liczyliśmy na to, że noclegi w kamperze pozwolą nam zaoszczędzić trochę grosza – jednak jak było w rzeczywistości? Opiszemy Wam kilka przykładowych kempingów, ceny oraz “lessons learnt” – ku przestrodze!
Wyjazd do Szwajcarii kamperem wspominamy bardzo miło. Była to nasza pierwsza podróż kamperem i już wiemy, że na pewno nie ostatnia. Ten wyjazd miał bardzo ambitny plan, którego nawet w połowie nie udało się zrealizować, ale dzięki temu zobaczyliśmy miejsca, do których nie planowaliśmy jechać – i to jest właśnie urok podróżowania kamperem! :)
Zmiany planów nie są Ci straszne, bo i tak zawsze znajdziesz jakieś miejsce do nocowania. Możesz jechać przed siebie, bez rezerwacji noclegu, bo wszystko masz zawsze ze sobą i w najgorszym wypadku możesz zatrzymać się na dziko (zawsze jednak trzeba sprawdzić czy w danym kraju takie nocowanie jest dozwolone!). Jechaliśmy więc przed siebie, z dnia na dzień zastanawiając się, gdzie będziemy jechać dzisiaj i gdzie nocować.
Dlaczego nie udało nam się zrealizować naszego pierwotnie założonego planu? Po pierwsze podróż kamperem zajmuje znacznie więcej czasu niż szybką osobówką. Nie rozpędzisz się do 140 km/h na autostradzie, a postoje zajmują więcej czasu. Może się nawet okazać, że nie wszędzie dojedziesz kamperem, ze względu na ciasne uliczki, ciasne parkingi lub ich brak, albo że drogi nie będą przystosowane.
W trakcie podróży do Szwajcarii mieliśmy ograniczony czas na wyjazd i nie mogliśmy sobie elastycznie rozciągnąć 10 dni do 3 tygodni. Dodatkowo, okazało się, że nawet w czerwcu w Szwajcarii nadal wiele dróg jest nieprzejezdnych co również pokrzyżowało nam plany.
Jednak skupmy się na samych kosztach i kempingach. Noclegi i benzyna to były nasze największe wydatki w trakcie całego pobytu w Szwajcarii. Jedzenie wzięliśmy ze sobą, a wiele atrakcji na miejscu było bezpłatnych. Jedna atrakcja była koszmarnie droga, ale warta swojej ceny – Titlis (o tym zdecydowanie innym razem ;-)).
Na benzynie za bardzo się nie zaoszczędzi, w końcu to kamper, ale za to można oszczędzić trochę na noclegach. W trakcie podróży nocowaliśmy na 5 różnych kempingach i miejscach parkingowych – każdy z innym standardem, w różnych cenach. Niektóre ograniczały się jedynie do asfaltowego miejsca parkingowego z wodą i prądem, a niektóre były maksymalnie wypasione z super łazienkami, kuchnią i basenem. W tym wpisie pokażemy Wam jak wyglądały te kempingi, jak ich szukać, na co zwrócić uwagę oraz ile kosztują.
Podane poniżej ceny dotyczą noclegu za jedną noc za 4 osoby dorosłe (dzieci do lat 2 były zawsze za darmo), w co wliczony jest oczywiście też jeden kamper :)
W tym tekście przeczytasz o:
Jak szukać kempingów?
Najlepiej w internecie :) My zaopatrzyliśmy się w aplikacje, ściągnięte mapki i zapisane strony www na których mogliśmy szukać miejsc na kamper w najbliższych okolicach.
Niestety każda strona internetowa i każda aplikacja podawały różne informacje, nawet na temat tych samych kempingów, włączając w to cenę czy dostępne udogodnienia na miejscu. Warto więc traktować je jako orientacyjne.
To co możemy Wam polecić, to na pewno aplikacja “park4night – camping car,van”, która jest darmowa. Polecić też możemy aplikację “All Motorhome Parkings Lite – Campercontact” jednak najlepsze opcje posiada płatne.
Korzystaliśmy też z kilku stron, ale one zdecydowanie zjadały za dużo transferu (co w Szwajcarii ma znaczenie ;)) a i tak ostatecznie lądowaliśmy na tych miejscach z dwóch powyższych aplikacji. Pomijając już tutaj kwestie wygody korzystania z aplikacji na komórce, która jest po prostu lepsza w trasie, niż na laptopie :)
>> Zobacz również nasz wpis: Szwajcaria – co warto zobaczyć, TOP 5 najpiękniejszych miejsc.
Kempingi budżetowe
Na twardo
Nasz pierwszy nocleg w Szwajcarii był bardzo budżetowy – zaparkowaliśmy na zwykłym, miejskim parkingu przy boisku w miejscowości Sankt Gallen. Znajdowały się tam wyznaczone miejsca na kampery, podłączenie do prądu, wody oraz możliwość spuszczenia wody. I tyle.
W praktyce okazało się, że miejsca faktycznie są, ale tylko dwa, z czego jedno zajęte przez inny kamper, a drugie przez samochody osobowe. Trafiliśmy akurat na mecz i miejsc parkingowych było jak na lekarstwo, a za nami w kolejce zaczęły ustawiać się kolejne pojazdy. Do tego niejasna informacja ile mamy zapłacić za miejsce i zaczęło się już robić nieciekawie, tym bardziej, że zależało nam na tym, aby jednak nocować niedaleko centrum miasta.
Na szczęście miejsca szybko się zwolniły i zaparkowaliśmy kamper na betonowym parkingu. Wokół było głośno, gwarno, słychać było kibiców z trybun, ale to już nam nie przeszkadzało – cieszyliśmy się, że mamy miejsce. Próbowaliśmy dogadać się z obsługą pobliskiego baru, która twierdziła, że parking w niedzielę jest bezpłatny, ale woleliśmy jednak polegać na znakach, według których kampery płacą zawsze (nie to co osobówki).
Był to postój, którego nie traktowaliśmy rekreacyjnie. Nie liczyliśmy na relaks przy stole, na zielonej trawce przy śpiewie ptaków. Zależało nam na tym, aby stanąć, podłączyć się do prądu, zjeść coś i przespać. Przyjechaliśmy tutaj zwiedzać Sankt Gallen, a kemping to była jedynie baza noclegowa.
I to miejsce pod tym kątem się sprawdziło. Na jeden nocleg w sam raz. Plusem bliskiej lokalizacji stadionu był fakt, że mogliśmy korzystać ze znajdujących się tam toalet, które były przestronne i czyste. Zawsze trochę wygodniej niż w kamperowej toalecie.
Koszt: 16 CHF/doba, prąd i woda w cenie.
Przy drodze
Kolejny budżetowy kemping, to ten na którym spędziliśmy trzecią noc w Szwajcarii. I od razu uprzedzam – nie nocowaliśmy na “dziko”, ale na dedykowanym parkingu dla kamperów, tuż przy drodze. Jest to miejsce w pełni samoobsługowe – teren jest oddzielony szlabanem, a opłatę uiszcza się w automacie.
Spędziliśmy tutaj deszczową noc i prawie w ogóle nie wychodziliśmy z kampera. Dopiero nad ranem poszliśmy do małej kawiarni znajdującej się tuż obok, przy drodze, gdzie skorzystaliśmy z łazienki i napiliśmy się całkiem dobrej kawy.
O samym kempingu nie ma się co rozpisywać, bo podobnie jak powyższy służył nam jedynie za noclegownię i na żadne luksusy nie liczyliśmy. Chcieliśmy jedynie podłączyć się do prądu i spędzić w miarę bezpiecznie noc. Na małym terenie znajduje się skromny plac zabaw dla dzieci, nie ma niestety ani łazienki ani toalety. Jest za to specjalnie wydzielone miejsce do spuszczenia brudnej wody i “zatankowania” czystej.
O dziwo, nie przeszkadzało nam bliskie sąsiedztwo całkiem ruchliwej drogi. A może to zmęczenie sprawiło, że noc przespaliśmy jak zabici.
W bliskiej odległości od parkingu znajduje się również stacja benzynowa (po drugiej stronie drogi), a poza tym… nic. Po prostu zwykłe miejsca parkingowe na trawie, przy drodze.
Koszt: ok. 22 CHF/doba (prąd, woda w cenie) – cena zależności od długości pobytu: płaci się za pierwsze dwie godziny 10 CHF, a za każdą kolejną 1 CHF.
Kempingi umiarkowane cenowo (jak na Szwajcarię!)
Nad jeziorem
Jedyny kemping, na którym zatrzymaliśmy się na więcej niż jedną noc, to TCS Camping Luzern-Horw w okolicach Lucerny. Jest to pięknie położony kemping wśród wzniesień, tuż nad jeziorem Czterech Kantonów.
Kemping zajmuje całkiem duży obszar, na którym kampery i przyczepy stały dość blisko siebie, wzdłuż wyznaczonych ścieżek. Miejsca na rozstawienie namiotu i stołu było wystarczająco, jednak jest to miejsce gdzie raczej nie schowasz się przed wzrokiem sąsiadów.
Cieszy się on sporą popularnością, zdecydowana większość miejsc była pozajmowana, a wiele osób ma tutaj na stałe domki letniskowe. I nie dziwimy się – widoki przepiękne, aż chciałoby się wracać co roku w to miejsce.
Na terenie kempingu znajduje się spora łazienka z pralnią, przewijakiem (tak, w pralni) i miejscem do spuszczania zimnej wody. Jest czysto, przyzwoicie chociaż odświeżenie łazienek by się przydało.
Na miejscu można korzystać z miejsc na grilla oraz placu zabaw. Jest również bar, w którym można zamówić napoje, coś do picia i jedzenia (również na ciepło).
Jeśli chodzi o okolicę, to jest tutaj mnóstwo ścieżek rowerowych oraz spacerowych. Tuż za bramą jest drewniana, edukacyjna ścieżka nad jeziorem, gdzie można obserwować wiele gatunków ptaków.
Koszt: 60 CHF/doba (w tym prąd, woda).
W dolinie Renu
Nasz ostatni nocleg w Szwajcarii był najbardziej problematyczny. Szukaliśmy miejsca w okolicach Szafuzy i Stein am Rhein, gdzie dojechaliśmy wieczorem około godz. 19:00.
Na miejscu okazało się, że wiele z kempingów ma już zamknięte recepcje i aby móc wjechać na teren musimy zostawić nasze dokumenty w barze (uwaga! nasze dowody miały trafić do pierwszej lepszej szuflady bez kluczyka i innych zabezpieczeń).
Nie mogliśmy zapłacić z góry gotówką, na co nalegaliśmy, bo wydawało nam się to bezpieczniejsze niż zostawianie dokumentów. W innym kempingu nie było miejsc, więc jechaliśmy dalej w kierunku wschodnim.
W końcu dotarliśmy do Campingu Hüttenberg, ulokowanego na wzniesieniu, z widokiem na Ren. Byliśmy już mocno zmęczeni i zależało nam na tym, aby jak najszybciej zaparkować, rozłożyć się, zrobić kolację i iść spać przed długim powrotem do Polski.
I sam kemping ocenilibyśmy całkiem dobrze, bo jest tutaj basen, trampoliny, leżaki, ładna recepcja i restauracja, a jednak pozostał pewien niesmak. Otóż bardzo zależało nam na tym, aby mieć internet na naszym miejscu parkingowym, co podkreślaliśmy jeszcze w trakcie check-inu i zostaliśmy zapewnieni, że sieć będziemy mieć. Niestety okazało się, że internet jest, ale tylko w częściach wspólnych. Może drobnostka, ale jak się pracuje zdalnie to jest to istotne. Pozostało nam jedynie w deszczu latać do recepcji z laptopem…
Dodatkowo, od razu mówiliśmy, że chcemy zostać tylko na jedną noc i rano uciekamy. Niestety nikt nam nie powiedział, że tuż obok są miejsca gdzie można się tylko podłączyć pod prąd i wodę i to za o wiele mniejsze pieniądze (wszystko w ramach tego samego kempingu, więc nadal zarabiają). Warto więc to zawsze sprawdzić.
Na tym kempingu łazienki były w najgorszym stanie, a te najbliżej nas nawet nie miały ciepłej wody! Oczywiście było czysto i schludnie, jak to wszędzie w Szwajcarii.
Szkoda, że przez takie drobne aspekty byliśmy zawiedzeni, bo poza nimi kemping wydawał się naprawdę ciekawy i atrakcyjny szczególnie dla najmłodszych.
Koszt: 55 CHF/doba (w tym prąd, woda).
Na bogato
Nasz drugi w kolejności nocleg należał do najdroższych. I za ceną poszła jakość, przyjemność i ogólny zachwyt. Żaden późniejszy nocleg nie dorównał temu w Bad Ragaz. Nocowaliśmy na Campingplatz Giessen Park.
W cenie noclegu mieliśmy wstęp na znajdujące się po drugiej stronie ścieżki baseny. Tuż obok nich znajdowała się restauracja i pokaźny plac zabaw dla najmłodszych. Poza tym… miejscowość znajduje się w dolinie, otoczonej przez strzeliste szczyty, więc mieliśmy bajeczne widoki. Aż chciałoby się cały dzień spędzić na kempingu albo w basenach. Tym bardziej, że lokalizacja kempingu nie znajdowała się w ścisłym centrum miasteczka, a na jego obrzeżach, wśród zieleni.
Miejsca parkingowe dla kamperów znajdowały się na trawie, wśród drzew, tuż nad Renem. Wokół panowały spokój i cisza, mimo, że prawie wszystkie miejsca były zajęte.
Łazienki były bardzo czyste, przestronne, było tutaj dedykowane pomieszczenie do przewijania i mycia maluchów, ze specjalną umywalką.
Do dyspozycji mieliśmy również bardzo dobrze wyposażoną kuchnię. W części jadalnianej znajdowały się różne zabawki oraz gry planszowe. Były tam również przeszklone gabloty, w których można było kupić jedzenie – pieniądze po prostu zostawia się w specjalnym miejscu (pełne zaufanie)!
Zdecydowanie był to nasz najlepszy kemping.
Koszt: 85 CHF/doba, w cenie jak zawsze prąd i woda.
Nocowanie na dziko
Czy w Szwajcarii można stanąć sobie ot tak na ulicy i przenocować?
Niestety nie.
Z założenia niedozwolone jest nocowanie na ulicach i placach, a wyjątkiem są parkingi przy autostradach. My nie ryzykowaliśmy i zawsze stawaliśmy tylko na wyznaczonych miejscach dla kamperów.
Koszt: nawet do 10 000 CHF, mandatu rzecz jasna ;)
Ku przestrodze, praktyczne porady
Zanim jednak wskazówki – z założenia kempingi w Szwajcarii są naprawdę OK! Jest czysto, schludnie, spokojnie. Nie ma imprezowiczów, dominują osoby, które przyjechały w ciszy i spokoju odpocząć. Panuje tutaj porządek, kultura, nikt się nie przepycha, nikt nie krzyczy, nikt nie śmieci.
My mieliśmy tylko raz problemy, które zgłosiliśmy do recepcji – opisany przez nas przykład z internetem i zimną wodą, ale poza tym wszystkie wspominamy bardzo, bardzo dobrze.
Przejdźmy jednak do tych kilku wskazówek i porad jak trafić na dobre kempingi:
- Zastanówcie się na czym Wam zależy. My wypróbowaliśmy przeróżne kempingi bo chcieliśmy przekonać się czym się różnią i czy warto czasami zapłacić więcej. Często o tym gdzie będziemy nocować decydował przypadek, albo po prostu co było najbliżej naszej trasy. Jeśli zależy Wam na budżetowych noclegach to warto tak zaplanować trasę wcześniej, aby były one na Waszej drodze (w niektórych rejonach ciężko znaleźć tańsze kempingi). Tak samo jak ze wspomnianym internetem – jeśli macie zamiar pracować zdalnie, to koniecznie bierzcie pod uwagę tylko te, które mają sieć (lub skorzystajcie z usług typu XOXO WiFi – my na szczęście mieliśmy XOXO, korzystaliśmy, polecamy!).
- Poczytajcie opinie i zobaczcie zdjęcia – czasami może to dać obraz czego spodziewać się na miejscu.
- Patrzcie na wyposażenie kempingów i dodatkowe atrakcje. Szczególnie jeśli podróżujecie z dziećmi i zostajecie na dłużej niż tylko jedną noc. Fajnie jeśli są jakieś place zabaw czy inne atrakcje na miejscu. Zwróćcie uwagę, czy są łazienki, prysznice, kuchnia itp.
- Doczytajcie w jakich godzinach można wjechać kamperem – niektóre są zamykane wcześniej (nawet o 18:00) i nie ma możliwości wjechania na kemping. Ale jest też dużo takich, które są zamknięte, ale można wjechać, zająć sobie miejsce i zapłacić rano w recepcji.
- Ceny traktujcie raczej orientacyjnie. Zauważyliśmy, że często ceny podawane w internecie różniły się nieznacznie od tych, które były wywieszone na kempingach. Czasem to była zwykłą różnica, czasem dopłata do prądu, czasem podatki nie były wliczone w cenę.
- Zwracajcie uwagę na lokalizację kempingu – jeśli planujecie zostać na kempingu więcej niż jedną noc i chcecie pojeździć po okolicy to dobrze, jeśli niedaleko znajduje się przystanek komunikacji miejskiej lub dworzec, albo ściezki rowerowe (a tych jest naprawdę dużo w Szwajcarii). Nam właśnie rower często się sprawdzał, kiedy chociażby trzeba było pojechać na zakupy.
- Najlepiej unikać kempingów w centrach miast oraz unikajcie dojazdów do nich przez miasta – kamperem ciężko jest manewrować w małych uliczkach.
Nasze kempingi w Szwajcarii
Poniżej znajdziecie mapkę z zaznaczonymi wszystkimi punktami opisanymi powyżej, miejscami, w których nocowaliśmy z naszym kamperem:
Podsumowanie
Podróż kamperem to była jedna z fajniejszych przygód w naszym życiu. Wiele się nauczyliśmy i teraz, bogatsi o nowe doświadczenia, pewnie trochę inaczej planowalibyśmy kolejny wyjazd.
Jedno jest pewne – kamperem na pewno się jeszcze kiedyś przejedziemy :)
Polecamy nasz pierwszy wpis, o wrażeniach jazdy kamperem.
Polecamy również galerię zdjęć z kempingów w Szwajcarii:
Zobacz galerię wszystkich zdjęć z kempingów w Szwajcarii >>>
Po Szwajcarii podróżowaliśmy kamperem Fiat Knaus SKY TRAVELLER od 4kampery.pl.