Niedziela – dzień święty więc spędzamy go w iście świąteczny sposób – w Watykanie! Apostolska stolica jest celem nie tylko pielgrzymek.
Turyści z całego świata tłumnie zjeżdżają do Vatican City aby zobaczyć jedne z największych (o ile nie największe) zbiory znajdujące się w Muzeach Watykańskich oraz zobaczyć słynną Bazylikę. I nie trzeba być katolikiem, aby to miejsce dostarczyło wielu duchowych doznań :)
W tym tekście przeczytasz o:
Muzeum Watykańskie za darmo?
Kiedy już mieliśmy kupione bilety lotnicze i zaczęliśmy na poważnie planować cały pobyt okazało się, że będziemy mogli skorzystać z bezpłatnego wstępu do Muzeów Watykańskich. W każdą ostatnią niedzielę miesiąca (poza świętami) przybywając w okolice Placu Św. Piotra można zobaczyć długą kolejkę turystów grzecznie i pokornie czekających na wejście do muzeów. To właśnie w te dni, można zupełnie za darmo wejść i spędzić niemalże cały dzień oglądając eksponaty zbierane przez całe wieki przez Kościół.
Sam widok kolejki, długiej na jakieś 1,5 – 2 km nie napawa optymizmem, ale warto postać! Niezbędne okażą się wszelkie okrycia głowy oraz duży zapas wody mineralnej.
Ale zacznijmy relację z tego dnia od samego początku. Nasze mieszkanie znajdowało się jakieś 40 min pieszo od Watykanu, postanowiliśmy więc przejść się aby przy okazji poczuć to miasto. Tuż pod naszym blokiem, na placu obok ulicy Via Portuense, co niedzielę odbywa się targowisko, na którym można kupić niemalże wszystko: poczynając od jedzenia i chemii, na oryginalnych podróbkach torebek Louis Vuitton kończąc :) Każdy znajdzie coś dla siebie.
My z braku czasu tylko prześlizgnęliśmy się kawałkiem, a następnie skierowaliśmy się od razu w stronę Watykanu. Po drodze, pogoda szybko się poprawiła (nie była zbyt optymistyczna z samego rana) i dochodząc do Watykanu, żałowaliśmy, ze założyliśmy długie spodnie i adidasy…
Po drodze “chłonęliśmy” miasto i z jednej strony byliśmy zachwyceni jego pięknem a z drugiej strony przerażeni wręcz “syfem” jaki tam panował…
W ogonku wspomnianej już kolejki zameldowaliśmy się ok. godz. 9 rano. W ciągu chwili, pojawili się wokół nas przewodnicy, którzy oferowali za jakieś 15-20 euro zwiedzanie muzeów z przewodnikiem i ominięcie kolejki.
W kolejce spędziliśmy około 1,5-2 godziny (nie dajcie się zwieść przewodnikom, którzy będą mówić, że czeka Was tu 3 a nawet 4 godziny stania!). Kiedy już udało nam się wejść do muzeów przeszliśmy kontrolę oraz musieliśmy zostawić większe plecaki w depozycie (oczywiście free).
Zwiedzanie Muzeów Watykańskich
Tak, muzeów, a nie jednego muzeum. Oficialnie jest to zespół muzeów, ale tutaj na potrzeby tego wpisu pod pojeciem muzeum mamy na myśli cały kompleks.
Na samo zwiedzanie trzeba poświęcić kilka godzin. Kilka, mam tutaj na myśli na serio KILKA bitych godzin przez duże K. Dosłownie samo przejście bez żadnego zwiedzania zajmuje ok. 1 godz. Warto zaopatrzyć się we własny dobry przewodnik, ponieważ niektóre eksponaty można po prostu pominąć.
Wśród największych atrakcji wymienić trzeba: Dziedziniec Szyszkowy (olbrzymi dziedziniec z [jak sie nie trudno domyślec] wielką szyszką z brązu, która była fontanną), korytarz w Muzeum Chiaramonti, gdzie znajdziemy dużo posągów, popierś itp, Sala Zwierząt, Sala Rotundowa (kopuła oraz mozaika), sarkofagi oraz mumie, i wiele wiele innych słynnych posągów, rzeźb, obrazów itp, których nawet nie da się wszystkich wymienić.
Jednak największe wrażenie robi Kaplica Sykstyńska. Olbrzymie dzieło Michała Anioła jest kulminacyjnym pomieszczeniem podczas zwiedzania Muzeum. To właśnie tutaj tworzą się największe zatory :) W Kaplicy obowiązuje zakaz robienia zdjęć, o czym co chwila będą Wam przypominać ochroniarze (jak się okazało, nawet siostry zakonne się do tego nie stosują…).
Na koniec opowieści o muzeum jeszcze kilka dodatkowych fotek ze środka muzeum:
Dodatkową ciekawostką, taką z dziedziny globalizacji bądź multikulturowości może być poniższy przykład: Hinduska, zwiedzająca stolicę Kościoła katolickiego, robi zdjęcia koreańskim telefonem ;)
Włoskie jedzenie i na deser LODY!!!
Po wyjściu z muzeum postanowiliśmy coś zjeść. Niedaleko znaleźliśmy pizzerię z prawdziwym włoskim charakterem: zabiegany kucharz, chaos, stoliki ledwo mieszące się na chodniku, mnóstwo tubylców w środku itp :) . Miała ona ma swój klimat. Bez zagłębiania się w znaczenie poszczególnych składników wybraliśmy jakąś pizzę na spółkę. Jakie było zdziwienie Kamili jak przyniósłem pizzę z chipsami ;) była trochę za bardzo chrupiąca, ale warto spróbować takiej innej pizzy.
Następnie przyszedł czas na deser czyli prawdziwe włoskie Gelato. Jako, ze przygotowaliśmy się porządnie do wyjazdu, mieliśmy ze sobą mapkę polecanych lodziarni. Jedna z nich była tuz przy murach Watykanu. Jak ją znaleźć? Szukajcie długiej kolejki. Lody pyszne! Aż zasłużyły na osobny post :) Generalnie włoskie lody to jak dla nas fenomen… ale o tym napiszemy innym razem :)
Watykan i Plac św. Piotra
Po tej uczcie dla podniebienia kontynuowaliśmy zwiedzanie Watykanu. Udaliśmy się na Plac Świętego Piotra, aby postać w następnej kolejce – tym razem do Bazyliki św. Piotra. Tutaj kolejka krótsza i szła zdecydowanie szybciej. Sama Bazylika powala swoją wielkością. Warto poświęcić trochę czasu i pooglądać zgromadzone tam eksponaty (w szczególności słynna Pieta). Warto również spojrzeć od czasu do czasu w górę, aby zobaczyć olbrzymie, zdobione kopuły. W środku Kaplicy jest zejście do Grot Watykańskich. Niestety grobu Jana Pawła tam nie było (znajduje się podobno w Bazylice, ale też go tam nie zlokalizowaliśmy).
Po wyjściu z Grot i Bazyliki poszliśmy na plac porobić trochę zdjęć i udaliśmy się w stronę Zamku Świętego Anioła. To podobno tam znajduje się tajne przejście z Watykanu. Tego też nie udało nam się zlokalizować (a może dlatego, że jest tajne?). Do zamku prowadzą mosty bogato zdobione figurami. Same okolice są równie piękne. Widać stąd Bazylikę św. Piotra, Tyber oraz mosty przecinające go co kilkanaście metrów…
I to była ostatnia atrakcja tego dnia. Ostatkiem sił wróciliśmy do mieszkania, częściowo wzdłuż Tybru. Po drodze zeszliśmy kawałek na bok i trafiliśmy na bardziej typowe, brukowane uliczki, gdzie znajdowało się mnóstwo restauracji oraz sklepików. Postanowiliśmy, ze musimy tu kiedyś wrócić na obiad :)
Czy wróciliśmy…?
Zobacz galerię wszystkich zdjęć >>>
Zobacz również Rzym – Dzień 3: Wieczne Miasto czyli Koloseum, Forum Romanum