Syrakuzy to podobno jedno z ładniejszych miast na Sycylii. Jest to również dobre miejsce wypadowe, jeśli chcemy zwiedzać południowo-wschodnią część wyspy. Co warto zobaczyć w Syrakuzy?
Bardzo świadomie wybraliśmy Sycylię w okresie tzw. niskiego sezonu. Niższe koszty, tanie loty, brak turystów. Na słońcu i plaży nam w ogóle nie zależało (ok, pogoda ładna by się przydała, ale nie żar z nieba). Nastawiliśmy się na spokojne, powolne zwiedzanie sycylijskich miast z przerwami na włoską kawę, lody i pizzę.
Jako bazę wypadową wybraliśmy Syrakuzy. Może nie dokładnie miasto, ale jego okolice :) Mieliśmy wynajęty samochód, więc nie miało dla nas większego znaczenia, czy będzie to 3, 5 czy 10 kilometrów od centrum, bo i tak zakładaliśmy, że to właśnie samochodem będziemy się przemieszczać. Szukając noclegu w Syrakuzy trzeba zwrócić szczególną uwagę na noclegi na Ortigii (lub jak kto woli na “Ortydze”) – pomimo pięknej okolicy, do ścisłego centrum nie wjedziecie samochodem, a parkingi w okolicy w większości są płatne.
My nocowaliśmy o tutaj, polecamy! :)
W tym tekście przeczytasz o:
Zwiedzanie Syrakuzy
Zwiedzanie Syrakuzy podzieliliśmy sobie na dwie części – wspomnianą starówkę na Ortigii oraz część archeologiczną i według nas dwa dni są optymalne na spokojne zobaczenie tych miejsc i okolic. Oczywiście, jakby się uprzeć to i w jeden dzień da radę, ale zważając na to, że byliśmy z dzieckiem, godzin słonecznych nie było tak bardzo dużo, a i nie chcieliśmy lecieć po łebkach, to nadal uważamy i zachęcamy do wygospodarowania dwóch dni.
Jest to wyjątkowe miasto, a jeszcze bardziej wyróżniało się w starożytności, kiedy w jego najlepszych czasach było największym miastem (większym nawet od Aten!). Więc jak możecie sobie wyobrazić, jest co robić :)
Co szczególnie zapamiętaliśmy z Syrakuzy? Przede wszystkim cudowną, klimatyczną starówkę, z imponującą katedrą oraz park archeologiczny (Parco archeologico della Neapolis).
Aby nie było jednak zbyt pięknie i słodko, to niestety w kilku aspektach się zawiedliśmy – część atrakcji ze względu na niski sezon była zamknięta (co nie oznacza, że za bilet wstępu płaci się mniej), to samo dotyczy zresztą restauracji. Pomijając już kwestię godzin serwowania większych posiłków po 19 (ok, taka kultura), to część knajp była zamknięta na cztery spusty ze względu na ferie zimowe…
Wróćmy jednak do tych miłych rzeczy :)
Ortigia
Ortygia (Ortigia) to tak naprawdę wyspa, do której dostać się można przejeżdżając przez mały most. Przy wjeździe na wyspę oraz w jej północnej części znajdziemy dużo miejsc parkingowych, z czego część jest płatna, a część nie. Jak je rozpoznać? Te wymalowane białą farbą są bezpłatne, a niebieską płatne. Byliśmy w tej części dwa razy i za każdym razem udało nam się znaleźć jakieś pojedyncze bezpłatne miejsce.
Ortigię spokojnie można zobaczyć całą pieszo, zresztą nie wjedziecie tutaj do centrum samochodem, więc nie ma za bardzo wyjścia. Uliczki są bardzo ciasne, często brukowane. Byliśmy tutaj zarówno w ciągu dnia jak i po zmierzchu i za każdym razem to miejsce wyglądało inaczej.
Uliczki były raczej puste, gdzie nie gdzie tylko wystawione były stoliki przy kawiarniach, gdzie oczywiście siedzieli Włosi delektujący się czarnym espresso. Otwartych było kilka sklepów, butików oraz małe kramiki z pamiątkami. I to nam odpowiadało. Nie było natrętnych sprzedawców, można było spokojnie przejść uliczką wiedząc, że nie zacznie Cię za chwilę naganiać kelner z menu ;)
Wieczorem, miasto lekko ożywało. Lekko, bo jak zostało wspomniane, część restauracji i knajp pozostawała zamknięta przez kilka tygodni. Na ulicach pojawiało się coraz więcej ludzi, restauracje otwierały się i przygotowały do serwowania obfitych obiadokolacji. Było głośniej, coś się działo.
Zachęcamy do spokojnego spaceru po starówce, odejścia od głównej ulicy. Mimo, że niektóre kamienice rozpadają się i ciężko wyobrazić sobie, że ktoś tu może jeszcze mieszkać, to są ulice i podwórka pięknie zaaranżowane i zadbane. Jak na starówkę przystało, czeka Was tu dużo wyboistych dróg, więc jeżeli bierzecie ze sobą wózek dziecięcy to tylko z dobrą amortyzacją ;)
Na Ortigii na szczególną uwagę zasługuje Duomo i przylegający plac (Piazza del Duomo). Koniecznie wejdźcie do środka katedry – w V w.p.n.e. znajdowała się tutaj grecka świątynia Ateny, a jej pozostałości w postaci kolumn można zobaczyć właśnie wewnątrz kościoła (!).
Wśród innych zabytków, na które należy zwrócić uwagę są m.in. ruiny świątyni Apolla, Plac Archimedesa oraz Źródło Aretuzy.
Park Archeologiczny
Jest to duży obszar, w północnej części miasta, w którym znajdują się starożytne zabytki.
Samo wejście i proces kupowania biletów jest dość dziwny. Aby kupić bilet trzeba udać się na pobliski dworzec autobusowy, minąć tysiąc kramików z pamiątkami (uff, jak dobrze, że większość była zamknięta), po to, aby tuż przy wejściu na teren parku okazało się, że jednak można kupić bilet w kasie przy wejściu, bo jest nas mniej niż 5 osób! Co więcej, do poszczególnych części są osobne wejścia i kontrole biletów, wiec nie zgubcie ich.
Po zakupie biletu (10 eur) możemy podziwiać cały Park Archeologiczny, czyli starożytny teatr grecki, amfiteatr i kamieniołomy. Teatr pochodzi z V w.p.n.e. i nie jest może najlepiej zachowanym obiektem, ale stojąc na jego środku można wyobrazić sobie jak olbrzymia musiała to być budowla za czasów jej świetności i naprawdę imponuje wielkością (mieściło się tu nawet 24 tysiące ludzi!).
Co ciekawe, na tyłach, znajdują się kamieniołomy, a na uwagę zasługuje szczególnie jedna jaskinia charakteryzująca się doskonałą akustyką – ma 23 metry wysokości i nazwana jest Uchem Dionizjosa.
Osobną bramą wchodzi się do amfiteatru rzymskiego z II w.p.n.e., ale niestety tutaj mieliśmy ograniczone możliwości zwiedzania – zapewne w trakcie sezonu cały obszar jest udostępniony dla zwiedzających.
Pozostałe ciekawe miejsca w Syrakuzy
Będąc już w tej części Syrakuzy postanowiliśmy zobaczyć polecaną Bazyliką Św. Lucjany (patronki miasta) wraz z przylegającym placem, ale szczerze mówiąc nie powala ;)
Wybraliśmy się na długi spacer, który okazał się bardziej męczący niż przyjemny, ze względu na wąskie chodniki i wysokie krawężniki. Bardziej w pamięć zapadła nam inna budowla, którą mijaliśmy po drodze – sanktuarium Madonny delle Lacrime. Obiekt ten przypomniał nam kościoły na Islandii, które królują nad miastem i są niezłym punktem orientacyjnym.
Jedynym plusem tego spaceru był fakt, że trafiliśmy po drodze do bardzo fajnej knajpki o nazwie Olivia (nie tylko o nazwę chodzi ;) ). Pyszne jedzenie, włoska pizza, miła obsługa. W trakcie krótkiego pobytu na Sycylii zostaliśmy stałymi klientami, a obsługa bardzo polubiła Oliwię :)
Podsumowanie
Syrakuzy, zresztą jak cała Sycylia, bardzo nas zaskoczyło ilością zabytków, szczególnie tych ze starożytności. Nawet jeżeli ktoś się tym w ogóle nie interesuje, to nie przejdzie obojętnie obok imponującego teatru greckiego. Żałujemy jedynie, że nie mogliśmy w pełni skorzystać i obejrzeć całego parku archeologicznego.
Mimo wszystko mamy mieszane uczucia – miasto zdecydowanie warte zobaczenia ze względu na wspomniane zabytki, jednak z drugiej strony duża część starówki niszczeje i jest zaniedbana. To samo, kiedy odejdzie się kawałek od typowo turystycznych miejsc.
Dużo chodziliśmy, a jednak tylko starówka była miejscem, gdzie spacer był przyjemnością. Czegoś nam tutaj zabrakło, czujemy pewien niedosyt. Na szczęście, podczas wyjazdu na Sycylię widzieliśmy kilka innych miast, które idealnie wypełniły braki z Syrakuzy.
Niezależnie od tego Syrakuzy jest miastem, które musicie zobaczyć koniecznie będąc we wschodniej części Sycylii, można się nawet pokusić o stwierdzenie, że Syrakuzy spodobało się nam bardziej niż Alfama w Lizbonie ;)
Zobacz galerię zdjęć z Syrakuzy >>>
Polecamy również nasze podsumowanie i praktyczne porady oraz wszystkie wpisy o Sycylii.