Za nami pierwszy lot, pierwszy raz we Włoszech, pierwsza jazda wypożyczonym samochodem, pierwszy wulkan, pierwsza starożytna świątynia… można wymieniać bez końca. Pierwszy raz we trójkę!
Chociaż nie był to pierwszy wyjazd za granicę, to ten był wyjątkowy, bo jednak pierwszy tak daleko i samolotem. Wcześniej byliśmy m.in. na Litwie, skąd rzut kamieniem do Polski, w każdej chwili możemy wsiąść w samochód i wrócić. Co prawda Sycylia to nie koniec świata, można łapać samolot, ale jednak powrót jest bardziej kłopotliwy. Blisko a daleko zarazem i własnie dlatego wybraliśmy ją na nasz “lot próbny”, wychodząc z założenia, że Włochy to zawsze dobra opcja.
O samym locie już sporo napisaliśmy tutaj i tutaj, więc nie będziemy się powtarzać, a skupimy się na samym pobycie na miejscu.
W tym tekście przeczytasz o:
Włosi kochają dzieci
A im mniejsze dziecko tym większa dawka miłości :) Jadąc z 6-cio miesięcznym niemowlakiem spodziewaliśmy się na miejscu jakiś komentarzy czy uszczypliwości w stylu “po co z takim małym dzieckiem jeżdżą?”. Dlaczego? Bo spotkaliśmy się z takimi komentarzami w Polsce, więc pomimo różnic kulturowych, na wszelki wypadek mieliśmy przygotowanych 50 odpowiedzi i ciętych ripost po angielsku ;-)
Ani razu, podkreślę: ANI RAZU nikt nie powiedział złego słowa, ani nic nie skomentował. Nie żebyśmy mieli się tym przejąć, ale chcieliśmy zabłysnąć ciętą ripostą :D Na każdym kroku spotykaliśmy się z uśmiechami, zagadywaniem a wręcz zachwytami. Bella czy bellissima słyszeliśmy z kilka razy dziennie, a Oliwia z wrodzoną skromnością jedynie uśmiechała się do napotkanych mieszkańców Sycylii.
Widok mamy karmiącej również nikogo nie zniesmaczył, a tyle uśmiechów iloma zostaliśmy obdarzeni tylko dodawał odwagi ;)
Restauracje
Bez problemu mogliśmy wszędzie z dzieckiem wejść, do każdej kawiarni, sklepu czy restauracji (o ile już znaleźliśmy jakieś otwarte). Nikt nie robił z tym żadnego problemu, a wręcz pomagali, wskazywali miejsce, przy którym możemy spokojnie z wózkiem się zmieścić, otwierali drzwi.
Nawet kiedy poszliśmy wieczorem na pizzę, byliśmy mile widziani, kelnerki podchodziły i zabawiały Oliwię. Zero złowrogich spojrzeń. Gorzej sytuacja się ma z dostosowaniem do potrzeb dzieci. Ze świecą szukać kącika dla dzieci czy przewijaków, ale liczba odwiedzonych przez nas restauracji była tak mała, że na pewno nie stanowi reprezentacyjnej próbki.
Największym zaskoczeniem dla nas był przewijak w najmniej spodziewanym miejscu – w knajpie na Etnie. Było to miejsce trochę jak polskie schroniska, ceraty na stołach, jedzenie odgrzewane, a jednak miejsce na przewijak się znalazło.
Przemieszczanie się z wózkiem po Sycylii
Nie wiem czy to my jesteśmy wymagający, czy tak trafiamy, ale kolejny raz często mieliśmy problem aby spokojnie przejechać wózkiem.
Składało się na to kilka czynników: stare, brukowane drogi, niedostosowane chodniki i podjazdy oraz typowi włoscy kierowcy :) Wiadomo, jak idziemy na starówkę to nie ma co oczekiwać wylanego asfaltu i gładkiej nawierzchni. Rozumiemy to i nadal wolimy podziwiać stare dzielnice niż gładko mknąć przez miasto wózkiem.
Często jednak, nawet kiedy oddaliliśmy się do nowszych dzielnic to mieliśmy problem aby przejechać wózkiem, bo albo były bardzo wysokie krawężniki, albo chodniki były pozastawiane tak, że nie byliśmy w stanie się zmieścić i często musieliśmy iść po prostu ulicą. Dodajmy jeszcze do tego sycylijski temperament kierowców i mamy mieszankę wybuchową :)
Jeśli chodzi o zabytki, to tutaj niby zdarzają się podjazdy dla wózków, ale rzadko i niestety zakres atrakcji do zobaczenia jest również mniejszy. Na szczęście nasz wózek jest leciutki i szybko się składa, więc nie mieliśmy problemu aby pokonywać pojedyncze schody, a w przypadku atrakcji, gdzie wiedzieliśmy, że będzie dużo nieprzyjemnych ścieżek dla kółek wózkowych to braliśmy chustę. Dla chcącego nic trudnego.
Dostępność artykułów dla niemowląt na Sycylii
Włochy, zresztą jak każde inne europejskie Państwo, to nie jest żaden trzeci świat i nie ma co brać dużych zapasów pampersów, chusteczek, jedzenia. Szkoda dźwigania, bo na miejscu mamy duży wybór marketów, a w nich dostaniecie to co u nas, a nawet i więcej. Przykładowa półka z jedzeniem dla dzieci we włoskim Lidlu:
W zależności od tego czym karmicie dziecko dostaniecie tu zarówno gotowe dania jak i duży wybór owoców i warzyw, również ekologicznych. Wygodnie jest wynająć dom z kuchnią, gdzie zawsze będziecie mogli ugotować coś świeżego do zjedzenia (zwróćcie uwagę czy na wyposażeniu jest krzesełko do karmienia, albo czy właściciel może takowe załatwić).
Na szczęście region ten obfituje w liczne plantacje, więc jest duża szansa, że zakupione warzywa i owoce są niemalże prosto z krzaka i nie przejechały tysięcy kilometrów (Włosi dużą uwagę przywiązują do świeżych, dobrych jakościowo produktów – zamiast sprowadzać pomidory, wolą np. sezonowo używać tych suszonych). Zresztą, zwróćcie uwagę jak wiele eko/bio produktów dostępnych w Polsce jest właśnie z Sycylii :)
Podsumowując
Włochy i Sycylia są bardzo dobrą opcją na wakacje z niemowlakiem.
Nawet jeśli nie wszystkie atrakcje są dostosowane, a w restauracjach brakuje kącików dla dzieci czy przewijaków, to otwartość Włochów do dzieci i ich podejście wynagradzają wszystko :)