Właśnie wróciliśmy z kilkudniowego wypadu do Szklarskiej Poręby. Z utęsknieniem czekaliśmy na otwarcie hoteli więc gdy tylko padły słowa ze strony Rządu o ich otwieraniu, zarezerwowaliśmy pierwszy możliwy termin w górach. Dzisiaj dzielimy się z Wami naszymi spostrzeżeniami i niestety obawiamy się, że niedługo hotele znowu zostaną zamknięte. Dlaczego? Zapraszamy do lektury.
[Na początku mały disclaimer: ten wpis nie jest polityczny, nie oceniamy decyzji władz o zamknięciu czy otwarciu hoteli, chociaż nie możemy absolutnie zgodzić się z tym, że trend, który widać dzisiaj jest efektem imprezy na Krupówkach, czy właśnie otwarcia obiektów noclegowych, stoków i wyciągów. W tym wpisie skupiamy się wyłącznie na tym jak hotele działają w czasach pandemii i jak goście respektują pewne zasady.]
Gdy tylko ogłoszono decyzję o otwarciu obiektów noclegowych rzuciliśmy się w wir poszukiwań hotelu, który przyjmie nas już od 12. lutego. Początkowo hotele były zaskoczone decyzją (szykowały się na otwarcie dopiero 15. lutego), ale już w kilka godzin po decyzji dostawaliśmy oferty o weekendowych pakietach w wielu obiektach w Polsce. Mimo, że brak rozporządzenia uniemożliwiał zagwarantowanie funkcjonowania hotelu na pełnych obrotach, to obiekty dwoiły się i troiły, aby jak najlepiej i najrzetelniej informować o ograniczeniach.
Na naszej “short list” znajdowały się tylko obiekty z basenami, chociaż do końca też nie było wiadomo czy i w jaki sposób baseny w hotelach będą otwarte. Jak najbardziej rozumieliśmy to, że nikt nie jest w stanie nam nic zagwarantować.. takie czasy.
Pojechaliśmy więc pełni elastyczności. Wybraliśmy obiekt, w którym już byliśmy – Blue Mountain Resort w Szklarskiej Porębie. Wcześniej byliśmy bardzo zadowoleni z pobytu, a teraz wiedzieliśmy już czego oczekiwać. Nocleg do najtańszych nie należy (płaciliśmy około 700 zł za noc), ale na zdecydowaną korzyść hotelu przemawia aquapark na miejscu, stok ze szkółką narciarską, sala zabaw i super animacje dla maluchów.
Jak więc wyszło? Czy warto odwiedzić hotel w czasach zarazy?
W tym tekście przeczytasz o:
Ograniczenia w hotelu w czasach Covid-19
Obecne ograniczenia w hotelach są większe niż te na wakacje. Kiedy podróżowaliśmy w tamtym roku, były ograniczenia, trzeba było nosić maseczki, ale restauracje, baseny, plaże i inne atrakcje funkcjonowały mniej więcej normalnie. Wiele o działaniu takich obiektów pisaliśmy podczas podróży po Mazurach. Jak zatem wygląda to teraz?
Restauracje
Przede wszystkim nie mogą działać restauracje hotelowe. I to była nasza największa obawa. Dla nas porządne śniadanie to podstawa dobrego dnia ;-) Niemalże zawsze bierzemy nocleg ze śniadaniem, bo szkoda nam czasu rano na szykowanie, gotowaniu, sprzątanie. Dużą wagę przywiązujemy też do tego co i jak jest serwowane na śniadaniu i jesteśmy pod tym względem wymagającymi gośćmi ;) Jak więc wyglądało serwowane śniadanie?
Dostawaliśmy śniadanie do pokoju w określonym okienku czasowym. Około 8 rano przychodził ktoś z obsługi i przywoził jedzenie pakowane w torby i pojemniki jednorazowe, aby dłużej było ciepłe. I tutaj pojawia się spory p… Ilości jednorazowych pojemników są przytłaczające! Jest ich dużo w skali jednego pokoju, a co dopiero całego obiektu! Na naszą czteroosobową rodzinę to było około 4-5 pojemników styropianowych, których nie da się wykorzystać ponownie. Rozumiemy, że to działania organizowane na szybko, w dziwnych czasach ale mocno też liczymy na to, że obiekty zaopatrzą się w wielorazowe pojemniki, albo chociaż bardziej ekologiczne.
Jeśli chodzi o wybór jedzenia to tutaj hotel stanął na wysokości zadania. Zawsze była ciepła jajecznica, ciepłe kiełbaski, parówki, duży wybór serów, wędlin, warzyw, do tego coś słodkiego “dla dzieci” (naleśniki, gofry, pączki). Ilości były wystarczające, a nawet za dużo. Tutaj ponownie aspekt ekologiczny – sporo jedzenia zapewne się marnuje. My zostawialiśmy resztę w lodówce, aby zjeść później, więc nic się nie marnowało. Wątpimy jednak aby robiła tak większość gości ;)
Widać, że obiekt na bieżąco dostosowywał się do uwag klientów, bo po pierwszym dniu kiedy dostaliśmy kawę rozpuszczalną do zrobienia w pokoju, zaczęto serwować kawę i czekoladę gorącą na dole. Działanie bardzo in plus!
Oczywiście wszystkie inne posiłki były również serwowane do pokoju.
Basen
Ku naszej uciesze basen funkcjonował prawie normalnie. Prawie, bo były dwa ograniczenia: obowiązywały zapisy na konkretne godziny oraz nie działała szatnia basenowa.
Obiekt wymagał, aby goście przychodzili na basen na 1,5 godzinne tury. Po każdej turze następowało czyszczenie, aby mogła wejść kolejna. Nie mieliśmy ani razu problemu, aby zabrakło dla nas miejsc, chociaż musimy przyznać, że momentami na basenie, szczególnie części z brodzikami, bywało dość tłoczno.
Na terenie hotelu została wyłączona z użytkowania szatnia, więc na basen trzeba było iść już przebranym, w szlafrokach. Szlafroki dla dorosłych czekają w szafie w pokoju, ale te dla dzieci są już dodatkowo płatne.
Sala zabaw i animacje
Sala zabaw i animacje dla dzieci funkcjonowały prawie normalnie. Oczywiście wszędzie obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa, a liczba miejsc na animacjach była ograniczona.
W takich miejscach koniecznie trzeba dbać o to, aby dzieci przed wejściem i po wyjściu zdezynfekowały lub umyły ręce.
Maseczki
Na terenie całego obiektu (zresztą wszystkich otwartych obiektów w Polsce) obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa. Nakaz, który zupełnie nie jest respektowany przez gości!
I to była nasza największa bolączka w hotelu. Około 80-85% gości zupełnie ignoruje ten nakaz! Niestety wiemy, że to nie tylko w tym hotelu, ale w wielu innych obiektach również. Brak maseczek widać też na ulicach, czy w sklepach.
I działa to na zasadzie fali: nawet jeśli ktoś na początku zasłania usta i nos, to kiedy widzi innych gości zupełnie nic nie robiących sobie z tych nakazów, to również luzuje i zdejmuje maseczkę. Pół biedy jeszcze jak zrobi to na szlaku, w parku, ale nie w zamkniętym pomieszczeniu (np. sali zabaw).
Tak, wiemy, że jest to uciążliwe, też nie przepadamy za ciągłym noszeniem maseczek, ale jeszcze bardziej nie chcemy sami zachorować, czy co gorsze przywieźć coś do domu i sprzedać rodzinie. Niestety, niektórzy uważają, że na wakacjach nic nie złapią, a to, że mogą zarazić kogoś innego, kto może mieć obniżoną odporność to nic takiego.
Czy naprawdę trzeba powtarzać, że noszenie maseczek zmniejsza ryzyko transmisji wirusa? W krajach azjatyckich (szczególnie obserwowaliśmy to w Japonii), ludzie jeszcze przed pandemią nosili maseczki nawet przy małym przeziębieniu, bo nie chcieli zarazić innych. Tu nie chodzi o siebie, ale o innych. Wiele badań pokazuje jak maseczki chronią, a te ostatnie wręcz zalecają noszenie podwójnej ochrony w miejscach gdzie pomieszczenia są słabo wentylowane, czy jesteśmy wyjątkowo narażeni na zakażenie [źródło].
Dodajmy do tego badania pokazujące, że to właśnie tymi drobinkami z powietrza jesteśmy w stanie prędzej się zarazić niż poprzez dotykanie wspólnych powierzchni, a nasuwa się od razu jeden wniosek: ile by obsługa hotelu nie dezynfekowała powierzchni to i tak największe zagrożenie jest w powietrzu przez to, że ktoś nie założył dobrze maseczki. Think about it!
Tutaj musimy też pochwalić działania hotelu – spotkaliśmy się kilkakrotnie z tym, że pracownicy zwracali uwagę gościom, aby zakładali maseczki. Zaś sama obsługa zawsze miała maseczki.
Poza hotelem
Wybraliśmy Szklarską Porębę, bo liczyliśmy na to, że będzie tu spokojniej niż w Zakopanem czy Karpaczu. Widzieliśmy w relacjach tłumy na Krupówkach, czy kolejki do wyciągów w stolicy polskich Tatr i cieszyliśmy się, że pojechaliśmy gdzieś indziej.
O ile hotel w którym nocowaliśmy był oddalony od centrum, było tu spokojnie i cicho, o tyle w centrum i w okolicach stoków, szczególnie w sobotę i niedzielę było tragicznie. Brak miejsc parkingowych, ludzie tłoczący się w kolejkach i tłumy pod restauracjami skutecznie zniechęciły nas do spędzania tu czasu.
Wybraliśmy spokojniejsze rejony, odjechaliśmy w kierunku Zakrętu Śmierci, Jakuszyc i Świeradowa, gdzie było luźniej (chociaż i tutaj parkingi samochodowe pełne).
Niestety ludzie na ulicach są nieustraszeni, niczego się nie boją i chodzenie bez maseczek, czy ściskanie się w tłumie to dla nich żaden problem. Ponownie, około 80% osób nie zakrywa ust i nosa…
Czy było warto? Czy będzie warto?
Cieszymy się i to bardzo, że udało nam się wyskoczyć na te kilka dni. Skorzystaliśmy ze śniegu, pięknej pogody, były mnóstwo zimowych atrakcji, a Oliwia pierwszy raz wskoczyła na narty i widać, że jej się to bardzo spodobało.
Odpoczęliśmy od miasta, popluskaliśmy się w basenie i cieszyliśmy się, że hotele się otworzyły.
Jeszcze bardziej jednak cieszymy się, że udało się w ogóle gdzieś wyskoczyć, bo niestety patrząc na to jak zachowują się Ci, którzy wyjechali teraz, to możliwości podróżowania dla tych, którzy planują tu przyjechać za 2-3 tygodnie stoją według nas pod olbrzymim znakiem zapytania.
Nieodpowiedzialne zachowanie, brak jakiegokolwiek reżimu będzie skutkowało wzrostem zachorowań, a to będzie bardzo dobry powód do zamknięcia ponownie wszystkiego.