Wysoki sezon, niski sezon, szczyt sezonu – te pojęcia często pojawiają się nie tylko na naszym blogu. Dlaczego o tym piszemy? Bo ten “sezon” często okazuje się dość istotny jeśli chodzi o planowanie wyjazdów, a tym samym ma znaczący wpływ na nasze wspomnienia.
Czy lepiej jechać w tzw. “niskim sezonie” rozkoszować się niższymi cenami, pustymi atrakcjami turystycznymi, ale i bać się o pogodę? Czy może lepiej wybrać “wysoki sezon” i niejako kupić sobie dobrą pogodę i zapewnić, że wszystko będzie czekało na nas z otwartymi rękoma?
My jesteśmy jeszcze w tej dogodnej sytuacji, że na urlop możemy lecieć niemalże kiedy chcemy, a jedynym ogranicznikiem są zobowiązania w pracy. Nie mamy z góry narzuconych miesięcy kiedy mamy brać wolne, a nasza latorośl jeszcze nie chodzi do szkoły, więc równie dobrze co w sierpniu możemy pojechać w październiku czy listopadzie.
Co decyduje o tym kiedy lecimy? Wiele czynników, ale bardzo często po prostu pojawia się OKAZJA na jakiś kierunek, który jest na naszej liście “to do” (a może raczej “to visit”?).
Bo kto z okazji nie skorzysta? Nie oznacza to jednak, że bierzemy wszystko co tanie :) No właśnie, bo zanim podamy numery paszportów w systemie rezerwacji, sprawdzamy czy jest sens w ogóle jechać w ten rejon o danej porze roku. Może się zdarzyć, że akurat trafimy na porę deszczową lub najwyższy sezon, podczas którego ceny będą tak wysokie, że stać nas będzie co najwyżej na miejsce na polu namiotowym.
W tym wpisie porównany kilka naszych europejskich wyjazdów i wskażemy plusy i minusy każdego z rozwiązań. Oczywiście jest wiele innych czynników mających wpływ na to jak zapamiętamy nasz wyjazd, ale tym razem skupimy się jedynie na “sezonowości miejsc”.
Pod lupę bierzemy 3 porównywalne, opisane już przez nas, europejskie destynacje:
- Sycylia – niski sezon (styczeń/luty)
- Portugalia – średni sezon (kwiecień/maj)
- Malta – wysoki/szczytowy sezon (sierpień)
W każdej z tych destynacji spędziliśmy co najmniej tydzień i organizowaliśmy wszystko na własną rękę (przelot/noclegi/transport na miejscu). Poniżej opiszemy plusy i minusy każdego z wyjazdów z naciskiem na okres w którym byliśmy.
W tym tekście przeczytasz o:
Sycylia
Plusy
+ Niższe ceny zakwaterowania (ceny w restauracjach, atrakcjach turystycznych są na stałym poziomie cały rok) oraz duży wybór hoteli i apartamentów, choć część z nich jest po prostu zamykana na ten okres czasu.
+ Tani był również lot samolotem. W trakcie niskiego sezonu, o ile nie ma innych świąt lub wydarzeń częściej można też upolować dobre okazje cenowe.
+ Dobra, przyzwoita pogoda. Ok, było trochę chłodno, ale nie ma przynajmniej upałów. Średnio mieliśmy 15 st C, gdy w Polsce mieliśmy temperatury ujemne. Jest to pogoda jak najbardziej sprzyjająca zwiedzaniu. Nie wyobrażamy sobie zwiedzać Świątyń w Agrigento przy wyższej temperaturze.
+ Nie ma komarów – o tym nas ostrzegano bardzo. Nie zanotowaliśmy żadnego.
+ Brak kolejek – wszędzie wchodzimy od razu, nie czekamy w kolejce po bilety czy wolny stolik w restauracji. Nawet w miejscach, gdzie są dodatkowe kontrole nie było żadnych kolejek.
+ Pustki – atrakcje świecą pustkami! Wszędzie znajdzie się miejsce parkingowe, ale co najważniejsze: możemy w pełni skupić się na miejscach do których jedziemy – przeczytać tabliczki informacyjne, poznać historię, nauczyć się czegoś nowego, a przy okazji zrobienie zdjęcia bez tłumu turystów w tle jest w końcu możliwe!
Minusy
– Pozamykane restauracje – już pomijając godziny otwarcia, to przez 4 dni nie zjedliśmy prawdziwej włoskiej pizzy! Pizzerie otwierają się po 19tej, albo w ogóle są zamknięte z okazji ferii.
– Nie zaznamy kąpieli w morzu ani opalania. Pomimo nawet 20 stopni C, woda jest lodowata, plaże opustoszałe i zaniedbane.
– Niektóre atrakcje są częściowo zamknięte (np. część w Parku Archeologicznym w Syrakuzy), a ceny są stałe przez cały rok.
– Ciężko uzyskać jakieś informacje lub porady – w okresie kiedy byliśmy na Sycylii nawet informacja turystyczna była zamknięta.
– Późny wschód i wczesny zachód słońca oraz zimne wieczory/noce. Jak byliśmy na Sycylii to około godziny 18-19 było już ciemno, więc czasu na poznawanie kraju w pełni słońca trochę mniej. Jak ktoś lubi życie nocne to też nie będzie usatysfakcjonowany, bo to życie jakieś takie ciche i spokojne.
– Mieszkania i domy w tym regionie często nie są dostosowane do niższych temperatur, szczególnie te starsze zabudowania. W domu w którym mieszkaliśmy musiało cały czas chodzić ogrzewanie, co znowu wpłynęło na strasznie suche powietrze.
Zobacz wszystkie wpisy o Sycylii >>>
Portugalia
Plusy
+ Największym plusem jest rewelacyjna pogoda na spacery, zwiedzanie, piesze wędrówki. Jest jeszcze za zimno na kąpiele wodne, ale jest na tyle ciepło, że można spokojnie założyć krótkie spodenki lub letnią sukienkę. Warto jednak mieć pod ręką jakąś ciepłą bluzę lub polar, bo niektóre miejsca mogą być chłodniejsze lub bardziej wietrzne.
+ Lekko niższe ceny zakwaterowania. Jest trochę taniej, ale bez szału. Nie mniej jednak oszczędność na plus.
+ Spory wybór hoteli i samochodów – nie są jeszcze obłożone, więc bez problemu, nawet z dnia na dzień znajdzie się nocleg.
+ Brak tłumów turystów – może nie jest tak pusto jak na Sycylii i może gdzie nie gdzie pojawiają się kolejki lub całe wycieczki z przewodnikami, ale nie jest to w żaden sposób uciążliwe. Największa kolejka jaka się trafiła była w Belem, więc kolejki trafią na listę minusów, ale na plus zasługuje fakt, że popularne miejsca nie są jeszcze zatłoczone. Na przykład najsłynniejsze plaże Algarve: bez problemu znajdziecie miejsce na plaży, aby się rozłożyć.
Minusy
– Nieprzygotowane hotele i miasta – szczególnie w Algarve. Widać, że dopiero powoli budzą się z zimowego snu i szykują na wiosnę. Restauracje odgrzewają mrożonki, hotele malują ściany i pucują baseny.
– Woda nadal jest zimna, ale już nie tak bardzo lodowata – nawet było kilku śmiałków gotowych wejść do wody.
– Kolejki – mimo, że jeszcze nie najwyższy sezon, to już było sporo ludzi i do kilku miejsc były długie kolejki (szczególnie w weekendy).
Zobacz wszystkie wpisy o Portugalii >>>
Malta
Plusy
+ Wszystkie atrakcje i restauracje są otwarte – nie znaczy to, że znajdzie się dla nas miejsce, ale przynajmniej mamy pewność, że coś gdzieś zjemy, nie pocałujemy klamki (inna kwestia ile nam przyjdzie czekać ;) )
+ Festiwale – w czasie kiedy na wyspę przyciągają tłumy turystów możemy liczyć na dodatkowe atrakcje, jak na przykład Malta International Fireworks Festival.
+ Dobre, świeże jedzenie, szczególnie dania rybne.
+ Gwarantowana pogoda. Wysoki sezon praktycznie wszędzie nam to gwarantuje, a na Malcie to już na 100% :)
Minusy
– Dzikie tłumy turystów – wszędzie, ale to wszędzie tłoczno i ciasno: na ulicach, w komunikacji, w restauracjach, na promie, na Azure Window.
– Wysokie ceny i brak miejsca w hotelach. My nocowaliśmy w hotelu, który był przystępny, ale bardzo drogi – niestety wybór wolnych pokoi był bardzo ograniczony (gdy przyjechaliśmy okazało się, że nie było już żadnych wolnych miejsc, więc dobrze, że mieliśmy rezerwację).
– Brak miejsc w restauracjach, autobusach, co wiąże się z tym, że więcej czasu spędzimy na przemieszczaniu się lub na czekanie na wolny stolik.
– Upał nie do zniesienia – lubimy jak jest ciepło, świeci słońce, ale niestety w sierpniu było za gorąco zarówno na zwiedzanie jak i na byczenie na plaży.
– Znalezienie miejsca na plaży graniczy z cudem, tym bardziej, że sama Malta nie grzeszy dużą ilością piaszczystych plaż ;)
Zobacz również nasz wpis o Malcie z praktycznymi poradami >>>
Podsumowanie
Jeśli mielibyśmy wybrać któreś z powyższych terminów i przykładów, to zdecydowanie byłaby to Portugalia, czyli średni sezon. Sprzyjająca pogoda, niezbyt tłoczno, a na dodatek ceny trochę niższe.
Porównując same aspekty związane z pogodą i liczbą turystów to właśnie Portugalię wspominamy najlepiej, chociaż Sycylia również była atrakcyjna, bo tam to już w ogóle sami byliśmy w kilku topowych miejscach. Na Sycylii jednak bardzo doskwierał nam brak otwartych restauracji. Z kolei na Malcie było po prostu zbyt tłoczno i drogo.
Nasza rada? Jeśli tylko możecie sobie pozwolić czasowo, to spróbujcie jechać w innym okresie niż szczytowy sezon – zaoszczędzicie nie tylko pieniądze, ale również czas i nerwy, bo przecież po to się jedzie na wakacje, aby się zrelaksować, odpocząć, a nie narzekać jak to znowu trzeba czekać w kolejce i jechać jak sardynka :)
Polecamy również nasz tekst o plusach i minusach podróżowania z dzieckiem poza sezonem :)