To był mega pozytywny rok! Pod kątem podróży nasz najbardziej aktywny, chociaż pod kątem aktywności fizycznej zdecydowanie najgorszy ;) Dzisiaj odsłaniamy karty i jak nigdy wcześniej będziecie mogli dowiedzieć się wiele o nas, naszej pracy, korzyściach z blogowania i… tego co nam nie wyszło w tym roku…
Ten wpis będzie takim pozytywnym podsumowaniem tego, z czego jesteśmy niesamowicie dumni, bo może nie wiecie o wszystkim co się działo i dzieje po drugiej stronie komputera. A dzieje się sporo!
Nastał więc ten czas w roku, kiedy patrzymy na ostatnie 12 miesięcy i przypominamy sobie co udało nam się zrobić, zobaczyć, w jakich aspektach udało nam się rozwinąć, co mogliśmy zrobić lepiej, a na co najzwyczajniej zabrakło czasu.
My patrzymy na ostatnie 12 miesięcy z nieskrywaną dumą, z wielu powodów, ale jest jedna rzecz z której jesteśmy dumni jakby bardziej! Dzisiaj więc wyjątkowo, będziemy się chwalić, obnażać, trochę narzekać (w końcu narodowość zobowiązuje ;-)) i opiszemy co jest dla nas największym kopem motywacyjnym na kolejny rok!
W tym tekście przeczytasz o:
Łączymy blogowanie z pracą na pełnym etacie
Tak, cały czas pracujemy na etatach (chociaż obecnie Kamila sobie odpoczywa, leży do góry olbrzymim brzuchem i odpoczywa :))). Od kiedy prowadzimy bloga zawsze pracowaliśmy na etatach, a na czas wyjazdów bierzemy po prostu urlop. Nigdy nie zdarzyło nam się wziąć urlopu bezpłatnego, co jest powodem do dumy przy naszej liczbie wyjazdów :) I tak, wiemy, że inni podróżują częściej, dalej, więcej, może i lepiej, ale dla nas to, ile jesteśmy w stanie jeździć w ramach 26 dni wolnych w roku jest sukcesem.
Tak, pracujemy, jesteśmy ekspertami w swoich dziedzinach, a przede wszystkim lubimy to co robimy! Praca jest z jednej strony sposobem na zarobienie funduszy na podróże, a z drugiej odskocznią, miejscem gdzie możemy poznać zupełnie inne osoby, o innych zainteresowaniach, a przy okazji tyle się od nich nauczyć!
Pamiętajmy też, że nie samym podróżowaniem bloger żyje. Przed, w trakcie i po wyjazdach piszemy relację, obrabiamy zdjęcia, tworzymy grafiki, planujemy wpisy, ogarniamy media społecznościowe, odganiamy się od tysięcy maili od sponsorów (hehe! :))) i staramy się być z Wami w stałym kontakcie. Do tego praca techniczna nad blogiem, śledzenie nowinek, testowanie sprzętu i tak dalej, i tak dalej… zawsze jest co robić!
Nie, nie narzekamy, tylko pokazujemy, że w pewnym momencie życia robi się z tego drugi etat, więc dobrze, że jesteśmy we dwójkę i dzielimy się obowiązkami.
Jesteśmy niezależni i obiektywni
Nawiązując do powyższego: nie musimy blogować, aby żyć. Tak naprawdę, w każdej chwili moglibyśmy zrezygnować z pisania bloga, a i tak bez problemu utrzymalibyśmy się na tym samym poziomie życia. Ale nie o to chodzi! Robimy to, bo to po prostu lubimy! :)
Poza tym nigdy nie przeszło nam przez myśl, aby żyć tylko i wyłącznie z bloga. Co nie oznacza, że nie mamy w głowie tysiąca innych bardziej przedsiębiorczych pomysłów, które może uda nam się wdrożyć w życie w 2019 roku, ale o tym na razie cicho sza ;)
I to, że nie opieramy się tylko na środkach z bloga (bo nie oszukujmy się, one też są) ma swoje korzyści. Nie szukamy na siłę współprac i nie musimy każdej akceptować. Dzięki pracy na etacie najzwyczajniej w świece stać nas na opłacenie przelotu, nocleg w hotelu, więc nawet jeśli ze współpracy nic nie wyjdzie, a partnerzy się wypną to nie ma dramatu, bo i tak możemy sobie pozwolić na ten czy inny wyjazd. To jest ten komfort, który daje nam praca, a którego potrzebujemy. Możemy jechać tam gdzie chcemy i podróżować w sposób, który nam odpowiada, a z Wami dzielić się przemyśleniami, które nie zawsze są słodkie i różowe.
Nie promujemy również czegoś z czym się nie zgadzamy, nie robimy marketingu miejscom, które nam się nie spodobały tylko dlatego, że ktoś nam zapłacił. Możemy stawiać własne warunki, bo wiemy, że jak nic z tego nie wyjdzie to i tak mamy inne źródła dochodów. W naszych ocenach pozostajemy więc niezależni i obiektywni.
Cyferki rosną
Cieszą nas te cyferki i nie mówimy tutaj o zerach na naszych kontach bankowych :-P Cieszą nas, bo za każdą cyferką jest człowiek, czytelnik, który dotarł na naszą stronę, polubił nas, zostawił nam komentarz czy wysłał maila. Cieszymy się, że możemy pomagać oraz inspirować, a coraz więcej osób nam po prostu ufa. Nie jesteśmy biurem podróży, nie organizujemy wyjazdów, nie chcemy na tym zarabiać. Każdy powinien podróżować tak jak lubi, na swój sposób, a my tylko pokazujemy nasz sposób podróżowania i udawadniamy, że czy na etacie, czy z dzieckiem – można zobaczyć całkiem sporo świata!
Tym bardziej, że w tym roku odnotowaliśmy same rekordy, jako pracująco-podróżująca rodzina :)
- Za nami 16 wspólnych lotów.
- Z tego Oliwia ma za sobą 28 lotów w ciągu 29 miesięcy życia :)
- Byliśmy na 9 różnych lotniskach.
- Łącznie przelecieliśmy 53 490 kilometrów / 33 239 mil.
- Na pokładzie samolotów spędziliśmy ponad 47 godzin.
- Lataliśmy 5 różnymi liniami lotniczymi.
A jeśli chodzi o bloga, to kilka przełomowych cyfr:
- W tym roku odwiedził nas już milionowy czytelnik!
- Przekroczyliśmy 86 tysięcy fanów na Facebooku.
- Do naszej grupy na FB dołączyło ponad 5 tysięcy osób!
Tak jak pisaliśmy wcześniej: wiemy, że inni podróżują częściej, dalej, więcej, może i lepiej, ale dla nas to to i tak wspaniałe liczby i powód do dumy! :)
Łączymy blogowanie z rodzicielstwem
Łączenie pracy z blogowaniem to pikuś w porównaniu z łączeniem blogowania z rodzicielstwem! Serio! Po dziś dzień się zastanawiamy co my robiliśmy z czasem, kiedy jeszcze nie byliśmy rodzicami! :)
Był czas, kiedy do bloga można było usiąść jedynie kiedy Oliwia miała drzemkę w ciągu dnia lub kładła się spać wieczorem. Niestety, po 22 człowiek już padał na ryjek i mało co z tego wychodziło. Był czas, kiedy wstawaliśmy o 5 lub 6 rano, aby najpierw ogarnąć bloga, zanim Oliwia wstała. Niestety szybko nas nakryła i jak tylko zobaczyła, że rodzice już nie śpią to od razu do nas dołączyła i też chciała pisać relacje z wyjazdów ;)
Jak więc próbujemy sobie radzić? Dzielimy się w obowiązkach. Jedno wychodzi na dwór, na basen, do sali zabaw, drugie siada do komputera. Jesteśmy osobami, które naprawdę lubią spędzać ze sobą czas i chcemy dzielić jak najwięcej czasu z Oliwią razem, ale jednak czasami musimy się rozdzielać, aby coś sensownego opublikować :) Tym bardziej, że założyliśmy sobie, że przy dziecku nie pracujemy przy komputerze! Zdarza nam się zaglądać do komórki, odpowiedzieć na komentarz czy wrzucić jakieś Insta Stories (przy okazji zapraszamy na naszego Insta! :))), ale nie ma sytuacji takiej, że Oliwia bawi się sama, a my oboje wpatrzeni w komputery.
Prosimy również o pomoc Babcie lub znajomych, którzy mają dzieci w podobnym wieku. Każda pomoc na miarę złota. Nareszcie, w 2018 roku nastał ten czas, kiedy Oliwia chętnie zostaje z kimś innym niż mama lub tata.
Ten rok był chyba największym wyzwaniem w tym aspekcie… ale chyba nie poszło tak źle ;) Zastanawia nas tylko jedno: jak to będzie przy dwójce – jednego możecie być pewni, wpisy “na zaś” właśnie się tworzą :D
Podróżujemy zawsze razem
Rodzicami nie jesteśmy tylko w domu, ale również w podróży. Nie bierzemy ze sobą opiekunki, a czas na wyjazdach jest czasem wspólnym, dla rodziny. I jesteśmy dumni z tego, że podróżujemy razem, możemy pokazywać dziecku świat, a nasza latorośl chętnie chce z nami podróżować i dzielnie znosi nawet najdalsze podróże. I musimy tu uczciwie przyznać, że ta dwulatka radzi sobie lepiej z jet lagiem, zmianą klimatu czy kuchni lepiej niż rodzice, a ostatnio na pytanie czy jedziemy do Warszawy, odpowiedziała, że tak, ale tylko samolotem :)
Tak w gruncie rzeczy, w tym aspekcie bardziej niż z siebie, jesteśmy dumni z Oliwii.
Z tego wszystkiego jesteśmy dumni, ale jest jedna rzecz z której jesteśmy zajebiście dumni:
Bloga prowadzimy w pełni samodzielnie
Wszystkie zdjęcia są zrobione przez nas. Wszystkie materiały są napisane przez nas. Wszystkie filmy są nakręcone i zmontowane przez nas. Wszystkie grafiki są stworzone przez nas. Na dowód niech Wam posłużą nasze pierwsze wpisy, kiedy blog był jedynie spisem podróży z kiepskimi zdjęciami i mało merytorycznymi wpisami. Widać jaki skok udało nam się zrobić i mimo, że nadal nie jest to może najwyższy poziom, to dla nas jest to już powód do dumy.
Ale to nie wszystko. Wszystko co techniczne, również jest po naszej stronie, nie zatrudniamy żadnych firm, agencji, specjalistów. WordPressa w pełni ogarnia Paweł i nie korzysta z pomocy firm zewnętrznych. Sami zajmujemy się pozycjonowaniem strony, reklamą i pozyskiwaniem ruchu.
Media społecznościowe również prowadzimy sami – sami planujemy wpisy, analizujemy statystki i promujemy posty. Sami prowadzimy grupę na FB. Możecie być pewni, że każde pytanie które nam zadacie, czy to na Insta, czy FB, czy w mailu czy w komentarzu trafi do nas i odpowie Wam jedno z nas :)
Tak, to jest ta jedna rzecz z której jesteśmy najbardziej dumni – do tego miejsca doszliśmy sami, ciężką pracą, bez znajomości, poświęciliśmy dużo czasu na naukę i zainwestowaliśmy dużo pieniędzy. Jesteśmy prze-szczęśliwi, że się tutaj znajdujemy i możemy się dalej rozwijać. Tym bardziej, że nie jest to nasza praca, ale pasja, która pozwala nam tak wiele się uczyć i tworzyć coś wartościowego, co służy innym.
I to jest właśnie dla nas największy kop motywacyjny. W chwilach zwątpienia, kiedy już na nic nie mamy siły, przypominamy sobie gdzie byliśmy rok temu i jak wiele od tego czasu się zmieniło. Ile możliwości otworzył przed nami blog, w ilu ciekawych wydarzeniach wzięliśmy udział, ile wspaniałych osób poznaliśmy!
Oczywiście nie wszystko poszło zgodnie z założeniami, życie zweryfikowało pewne nasze pomysły i plany, ale z drugiej strony zrobiliśmy też rzeczy i rozwinęliśmy się w kierunkach, o których w ogóle nie planowaliśmy (np. wideo czy grafika).
TOP 10 wspomnień z 2018 roku
Żeby jednak tradycji stało się zadość, wzorem lat poprzednich wrzucamy listę naszych najwspanialszych podróżniczych wspomnień z 2018 roku. I co ważne, specjalnie nazywamy tą listę, listą wspomnień, bo nie chodzi o to jak znane czy popularne miejsca widzieliśmy, ale chodzi o to, jakie wydarzenia i miejsca wyjątkowo utkwiły nam w pamięci.
- Pokaz światła i dźwięku Garden Rhapsody w Supertree Grove, w Singapurze – kto jest zaskoczony? :) Sami nie spodziewaliśmy się, że aż tak nam się spodoba tego typu pokaz! Niesamowite połączenie dźwięku, gra świateł, fantastyczna atmosfera, tańczący ludzie, tropikalny klimat – wszystko to sprawiło, że na pokaz przychodziliśmy kilkakrotnie i jeśli jeszcze kiedyś trafimy do Singapuru pojedziemy tu i kolejny raz.
- LEGO House w Billund – tak, nie Legoland, ale właśnie LEGO House zrobił na nas większe wrażenie. Dlaczego? Bo była to dla nas zupełna nowość, miejsce jedyne w swoim rodzaju, gdzie dzieci mogą poczuć się jak dorośli, a dorośli jak dzieci. Nasze wspomnienia z dzieciństwa wróciły, a Oliwia miała niesamowicie dużo frajdy z zabawy milionami klocków! Do tego nowoczesny, interaktywny sposób zabawy sprawił, że polecamy to miejsce każdemu, kto chce zrobić fantastyczną niespodziankę dziecku.
- Titlis w Szwajcarii – wstyd… po prostu wstyd, że nie wszystko z naszego wyjazdu do Szwajcarii jest jeszcze opisane, więc nawet nie mamy co podlinkować, ale wierzcie nam na słowo – WARTO!
- Chichén Itzá, Meksyk – mimo, że nie jest to miejsce z największymi historycznymi obiektami w Meksyku, to pamiętamy je jako pełne astronomicznej symboliki, liczb, historii i kultury miejsce, które wywarło na nas olbrzymie wrażenie. Tym bardziej, że do ostatniej chwili mieliśmy wątpliwości czy podróż do Chichén Itzá z dzieckiem dojdzie w ogóle do skutku. Na szczęście wszystko się udało, a my po dziś dzień śmiejemy się ze zbierania wszystkich kamyczków po drodze oraz próbach wejścia po schodach Piramidy Kukulkana.
- Zamki Ziemii Łodzkiej – nasze odkrycie roku! A wszystko dzięki udziałowi w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów. W końcu mieliśmy motywację, aby zobaczyć i stworzyć naprawdę fajny materiał o zamkach, o których nawet mieszkańcy województwa nie mają pojęcia. Kilka dni w podróży, wyjazdy skoro świt, poznanie wielu ciekawych osób i spora dawka wiedzy.
- Buda w Budapeszcie, czyli spokojna starówka z pięknym widokiem na Peszt. Nie, żeby Peszt był gorszy, ale po prostu klimat, spokój i widoki bardziej nas zachwyciły na Górze Gellerta czy wzgórzu zamkowym.
- Kolejne miasto, które nas zauroczyło w 2018 roku to Drezno. Pomijając już piękną starówkę i Pałac Zwinger, to szczególnie dobrze wspominamy muzea (Muzeum Transportu i Muzeum Higieny), w których były specjalne strefy dla najmłodszych. Cieszymy się bardzo, że muzea otwierają się coraz bardziej na dzieci, potrafią zainteresować nauką i sztuką!
- Szwajcarskie miasta – wybaczcie, spodobały nam się do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie wybrać jednego ;) Szczególnie Lucerna, Stein am Rhein, Szafuza, Sankt Gallen – widzieliśmy raptem kilka, ale zakochaliśmy się!
- Dolina Łaby i Szwajcaria Saksońska – tak blisko Polski i tak pięknie! Pomijając już Drezno, o którym wspomnieliśmy wyżej, to cała okolica i możliwości spędzenia wolnego czasu sprawiają, że w te rejony chce się wracać.
- Park Retiro – trochę rzutem na taśmę, ale w tym zestawieniu nie mogło zabraknąć Madrytu. Moglibyśmy rozpisać się o muzeach, zabytkach, pięknych placach, a jednak najbardziej spodobał nam się Park Retiro!
Uff, nie było łatwo wybrać tylko 10 wspomnień… mamy ich całe mnóstwo i to właśnie w podróżowaniu, nawet tym bliskim, jest najważniejsze!
Co nam nie wyszło w tym roku?
Na ten rok, nie postawiliśmy sobie super ambitnych planów pisania dwóch wpisów na tydzień czy publikowania co najmniej dwóch zdjęć dziennie na feedzie na Instagramie ;) Wiedzieliśmy, że to się nie uda, a nierealne cele powodują frustrację. Pisaliśmy zresztą o tym w naszym podsumowaniu 2017 roku – chcieliśmy się skupić na tym co naprawdę nas uszczęśliwia.
Nie możemy również powiedzieć tak jak rok temu, że było mało Polski, bo było zdecydowanie więcej, szczególnie województwa łódzkiego.
>>> Zobacz nasz wpis: 100 powodów, za które kochamy Polskę!
Czego więc zabrakło? Zabrakło nam odpoczynku podczas wyjazdów. Tak więc mimo, że zakładaliśmy, że podróżowanie to na pierwszym miejscu przyjemność, to jednak stare nawyki i chęć dzielenia się wspaniałymi miejscami wzięły górę.
Czy jest w tym coś złego? Chyba już nam to weszło w krew i jest to nasz sposób na odpoczywanie. Mniej więcej w połowie roku stwierdziliśmy, że aby pisanie bloga nie przysłoniło nam wszystkiego musimy wyluzować i kilka razy pojechaliśmy w miejsca o których nawet nie wspomnieliśmy ani na blogu ani w social media. Może kiedyś o nich napiszemy, ale były to nasze małe urlopy od wszystkiego. Każdemu się przecież taki urlop należy :)
Co dalej?
Plany już są, ale jak zawsze zobaczymy jak to będzie, tym bardziej gdy nasza ekipa podróżników powiększy się… już niebawem :) Póki co, nie mamy ŻADNYCH kupionych biletów lotniczych na 2019! Dziwne uczucie, bo z reguły kiedy już wracamy z jednego wyjazdu, w kolejce już czeka kolejny. Tak, mamy plany, nawet już dość konkretne, ale czekamy na kolejnego członka rodziny, wyrabiamy paszport i ruszamy w kolejną podróż!
Poza tym dalej robimy swoje! Pracujemy, podróżujemy, piszemy bloga… i chcemy Was inspirować i zachęcać do podróżowania czy to w mniejszym czy większym gronie! :)
I to by było na tyle. Kończymy tradycyjnie z życzeniami Wesołych Świąt dla Was i Waszych rodzin i wielu fantastycznych podróży w kolejnym roku!
>>> Polecamy również nasze podsumowanie z 2017, 2016 i 2015 roku!