To był dzień pełen atrakcji: najpierw liczne kręte i ostre zjeżdżalnie w parku wodnym, a następnie równie kręte i równie ostre drogi górskie w drodze do Masca.
Po tym dniu już żaden slalom na drodze nie będzie taki sam, a jedno pytanie pozostaje ciągle otwarte: jakim cudem nie kręcili tu jeszcze Top Gear’a?! :) Teneryfa to wręcz idealne miejsce na takie ujęcia :)
W tym tekście przeczytasz o:
Siam Park – wodne atrakcje
Z samego rana pojechaliśmy do Siam Park – parku wodnego w południowej części wyspy. Południowej równa się słonecznej, gorącej oraz suchej części wyspy. Jakie było nasze zdziwienie jak po drodze zaczął padać deszcz! Deszcz na Wyspach Kanaryjskich… nie napawało to optymizmem.
Jechaliśmy autostradą TF-5 do Santa Cruz a następnie na południe cały czas autostradą TF-1. Nie da się przejechać obok nie widząc znaków na Siam Park :)
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, mimo niepogody wszystkie miejsca w okolicy były zajęte więc musieliśmy zaparkować na terenie Parku (3eur/dzień). Również tutaj (podobnie jak w Loro Parku) na wejściu robione jest zdjęcie, które można kupić przy wyjściu (pamiętajcie godzinę o której wchodziliście). Co ważne, w odróżnieniu do Loro Park, tutaj nie wolno wnosić własnego jedzenia (no może poza wodą i owocami) – przy wejściu sprawdzają plecaki, torby.
Siam Park jest olbrzymim (185 000 m²!) parkiem wodnym stylizowanym na tajlandzką osadę. Ze względu na wielkość obiektu i liczbę atrakcji wodnych, aquapark uchodzi za największe tego typu miejsce w Europie.
Na terenie parku znajdują się szatnie, prysznice oraz szafki, za które trzeba zapłacić (3eur za małą i 5 eur za dużą szafkę). My od razu poszliśmy na “plażę” – z białym, drobnym piaskiem, mnóstwem leżaków oraz parasoli, tuż obok basenu ze sztuczną falą, która jest uruchamiana co pół godziny. Kąpiących strzeże jakieś 5 ratowników, którzy reagują nawet jeżeli ktoś wejdzie w biżuterii do wody ;) Słowem, czysto i bezpiecznie.
Ze względu na dużą powierzchnię parku, do niektórych atrakcji trzeba dojść kawałek i odstać swoje w kolejce, ale warto :) Jak wspomnieliśmy trafiliśmy na kiepską pogodę, a więc i kolejki nie były duże.
Na początek warto pójść na spokojną atrakcję typu ‘rzeka’, gdzie płyniemy sobie w pontonach spokojnie wraz z nurtem. W pewnym momencie stajemy przed trudną decyzją – czy płynąć dalej nurtem czy przejść na bardziej niebezpieczną i szybszą drogę – oczywiście polecamy tą drugą ;)
Na terenie parku jest mnóstwo innych atrakcji i każdy znajdzie coś dla siebie: jest mnóstwo placyków i zjeżdżalni dla najmłodszych a na starszych czekają zjeżdżalnie o rożnych stopniach ‘trudności’ (od zielonych – najlżejszych, do czerwonych, gdzie nie mogą wejść osobniki z chorobami serca lub kręgosłupa). Można tu znaleźć zjeżdżalnie z efektami świetlnymi, lejki, wyrzutnie, pontony dwu- i cztero-osobowe oraz kamikadze – przez tunel z rekinami. Twórcy naprawdę się nagłowili aby adrenalina porządnie podskoczyła :)
Nasz pobyt nie był długi, głównie ze względu na pogodę: skorzystaliśmy chwilę ze słońca, jednak późniejsze ochłodzenie i deszcz sprawiły, że szybko uciekliśmy.
Kręta droga do Masca
Korzystając z okazji, że byliśmy na południu wyspy, a przed nami wciąż było dużo dnia, zdecydowaliśmy się obrać kierunek na zachód wyspy i pojechać jedną z trudniejszych dróg na Teneryfie i dotrzeć do malutkiej miejscowości – Masca, znajdującej się pomiędzy olbrzymimi Los Gigantes.
Tak naprawdę, to właśnie droga była główną atrakcją, a nie miejscowość sama w sobie (przynajmniej dla nas :-)). Zapierające dech w piersiach widoki, ciasna droga, ostre zakręty i Los Gigantes – olbrzymie na 600 metrów klify, sprawiają, że człowiek zdaje sobie sprawę jaki jest mały wobec otaczającej natury.
Zresztą na drodze co chwile znajdują się punkty widokowe. W drugą stronę też są piękne widoki, widoki na Teide.
Niebezpieczna droga do Punta Teno
W tej części wyspy chcieliśmy również dostać się do latarni morskiej na zachodnim wybrzeżu, znajdującej się na Fara de Punta Teno. Okazało się jednak, że jest to niemożliwe ponieważ droga jest zamknięta o czym już kilka km przed ostrzegają znaki.
Długo udawaliśmy, że nie wiemy o co chodzi, podjęliśmy nawet próbę dostania się na pieszo, ale po takich widokach wycofaliśmy się.
Po powrocie dowiedzieliśmy się dlaczego droga jest zamknięta:
http://www.diariodeavisos.com/2014/02/desprendimientos-en-via-punta-teno/
Polecamy!
Mascę, podobnie jak góry Anaga – polecamy gorąco! Jest to jeden z obowiązkowych punktów na Tenerife!
Zapraszamy też do naszej galerii zdjęć: