Istne zimowe szaleństwo na Kanarach :) Tyle, że zamiast śniegu mieliśmy piękny, drobny piasek, a co odważniejsi zamiast nart czy deski do snowboardu wskakiwali na deskę do windsurfingu :)
Tym razem na Fuerteventurę przeznaczyliśmy więcej niż jeden dzień, tak jak ostatnio podczas naszej pierwszej wizyty na Wyspach Kanaryjskich. Spędziliśmy tu kilka nocy w domku jednorodzinnym z basenem.
Generalnie fajnie mieć basen do dyspozycji, pod warunkiem, że jest się w cieplejszej porze lub jest podgrzewany :) Mimo, że w ciągu dnia temperatury sięgały 25 stopni C, to w ciągu nocy było chłodno i woda nigdy się nie nagrzała na tyle, aby skorzystać z basenu w komfortowych warunkach.
Nie żałowaliśmy jednak, bo nie po to polecieliśmy na Fuerteventurę, aby siedzieć w basenie. Wyspa ma do zaoferowania tyle pięknych plaż, że szkoda siedzieć nad basenem :)
O Fuerteventurze sporo już pisaliśmy, więc podobnie jak we wpisie o Teneryfie, tym razem skupimy się tylko na nowych informacjach, bez powielania tego, co możecie przeczytać we wcześniejszym wpisie (czyli tutaj). Oczywiście odwiedzaliśmy również te same miejsce, aczkolwiek znacznie wolniej i spokojniej ;-)
Isla de Lobos
Będąc na Fuerteventurze warto jeden dzień wygospodarować na znajdującą się nieopodal wyspę Isla de Lobos. Jest to malutka wysepka (4,4 kilometrów kwadratowych). Nazwa wyspy pochodzi od gatunku fok (lobos marinos), które żyły tutaj do XIX wieku.
Różne źródła podają, że albo zostały zjedzone przez francuskich odkrywców lub zabite przez rybaków, z którymi rywalizowały o pożywienie. Fakt, pozostaje faktem, że nie spotkamy już tych ssaków na wyspie (pomimo prób przywrócenia gatunku na wyspę) – aczkolwiek pozostają one symbolem wyspy Isla de Lobos.
Tak więc, wiemy już, że to nie foki przyciągają turystów, więc co w takim razie? Ano, ładne plaże, dzika natura, szlaki trekkingowe i możliwość odpoczynku od skomercjalizowanej Fuerteventury, taki dodatek do znanych Wysp Kanaryjskich :)
Oczywiście, turystyka kwitnie w najlepsze również tutaj, ale na całej wyspie znajduje się jeden punkt z informacją turystyczną i osobny budynek z restauracją.
My na wyspę Isla de Lobos pojechaliśmy rano, więc początkowo mieliśmy niemalże całą plażę dla siebie, ale w przeciągu godziny czy dwóch pojawiły się całe rodziny z dziećmi i zrobiło się trochę tłoczno (ale też bez przesady).
Po krótkim wygrzaniu się wyruszyliśmy przejść się trochę tutejszymi szlakami. Nie ma tego dużo, około godziny 13 mogliśmy spokojnie wracać na Fuerteventurę :) Jeśli jednak chcielibyście obejść całą wyspę, spokojnie możecie traktować to jako jednodniowy wypad.
Za dodatkową dopłatą można przepłynąć się łódką ze szklanym dnem, pooglądać ryby i zjeść obiad na łódce. Ponieważ i tak nie mieliśmy innych planów zdecydowaliśmy się na tą opcję. Usiedliśmy na dolnym pokładzie i po jakiś 15 minutach mogliśmy podziwiać morskie stworzenia które przypłynęły na posiłek. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy wyszliśmy na pokład i okazało się że oddaliliśmy się raptem o jakieś 200 metrów od brzegu…
Czy jest to “must have”? Szczerze mówiąc – nie, ale jeśli planujecie spędzić kilka dni na samej Fuerteventurze, to może być to ciekawe urozmaicenie wyjazdu :)
Co jeszcze na Fuerteventurze?
Na samej Fuerteventurze koniecznie musicie pojechać i spędzić trochę czasu w Parku Naturalnym Corralejo, Morro Jable oraz Betancurii. Podczas naszej wizyty pogoda była wyśmienita, choć trochę wietrzna. Nie będziemy się rozpisywać, ponieważ już wiele zostało opisane we wcześniejszych wpisach, ale wrzucamy kilka aktualnych fotek :)
Zapraszamy również do całej galerii z Fuerteventury i wyspy Lobos:
Zobacz galerię wszystkich zdjęć >>>
ie zapomnijcie też o naszych poradach:
- Jak najlepiej dolecieć na Wyspy Kanaryjskie?
- O tym czy można znaleźć kanarki na Kanarach ;)
- Kilka słów o jedzeniu na Kanarach.
- Czy i jak jeździć samochodem po Teneryfie i innych Wyspach Kanaryjskich?
- Którą wyspę wybrać na wakacyjne wojaże i czym się różnią?
- Oraz nasze TOP 10 z Kanarów :)