Co roku na Wyspach Owczych dochodzi do rzezi, w której giną setki, tysiące grindwali! Ludzie bestialsko zabijają niewinne zwierzęta, chodzą po pachy w wodzie pełnej krwi i martwych zwierząt, a wszystko to tylko dla rozrywki.
Zapewne dotarł do Was podobny przekaz z mediów. Ba, wiele osób pierwszy raz usłyszało o Wyspach Owczych właśnie w ramach relacji z tych tradycyjnych polowań na grindwale które rok rocznie odbywają się u wybrzeży Faroje.
Czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego to robią i ile z tych przekazów jest zgodnych z prawdą? Ile zwierząt ginie u wybrzeży Wysp Owczych? Czy naprawdę wszyscy Farerczycy są ludźmi, którzy tylko dla przyjemności i kultywowania tradycji zabijają zwierzęta? A może warto zadać inne pytanie: czymże różnią się od zjadaczy schabowego? Poza tym, że sami zdobywają mięso, a my, kulturalni, pełni empatii ludzie zdobywamy je w trakcie polowania na opakowania z filetami z kurczaka?
Uwaga, poniższy wpis nie ma na celu stawania w obronie tej tradycji. Nie widzieliśmy na żywo grindadráp, a poniżej przedstawiamy jedynie nasze przemyślenia, po przeczytaniu wielu źródeł i opisów tego polowania. Nie bronimy i absolutnie nie pochwalamy tego co dzieje się na Faroje, ale zależy nam na pokazaniu innej perspektywy, która często nie dociera w przekazach (a może z premedytacją nie chcemy o tym czytać?). Zanim więc skomentujecie prosimy o dokładne przeczytanie tekstu do samego końca.
W tym tekście przeczytasz o:
Media a rzeczywistość
Czemu w ogóle poruszamy ten temat? Przede wszystkim boli nas szufladkowanie i uogólnianie. Wystarczy poczytać kilka artykułów z popularnych portali na temat Grindadráp, a potem zjechać do sekcji komentarze. Co tam zobaczymy? “Mordercy, barbarzyńcy, dranie, potwory, sadyści. Już nigdy nie pojadę do Danii/na Wyspy Owcze. Chory kraj. A podobno Europa to cywilizowany region.”
Tak! Zbojkotujmy ten kraj, nigdy tam nie lećmy, niech mają za swoje. Guzik :-P Turystyka nie jest aż tak silną gałęzią gospodarki Wysp Owczych, która miała by sprawić, że odejdą od tego zwyczaju. Może warto zastanowić się za to jak inaczej podejść do problemu? Dlaczego Farerczycy za wszelką cenę bronią swego?
Ile więc jest prawdy w tych przekazach medialnych? Pamiętajmy, że media lubią wyolbrzymiać tragedie i tak przedstawiać obraz aby poruszyć widza. Przykłady? Chociażby ostatnie przekazy z Izreala, gdzie w TV i na portalach internetowych widzimy urywki z zamieszek. Media już jednak nie pokazują, że kilka kroków dalej znajdują się spokojne i bezpieczne grupy turystów. Nikt nie czuł się bezpośrednio zagrożony. Choć (chyba pod wpływem przekazu z mediów) nawet MSZ wydało ostrzeżenia, które szybko jednak zostały zweryfikowane i poprawione.
>>> Polecamy również nasz eBook "Wyspy Owcze" za jedyne 39,99 zł! Wszystko w jednym miejscu, a w nim 149 stron pełnych inspiracji, opisów i praktycznych porad.
Kolejnym przykład, tym razem z naszego doświadczenia: Ateny i kryzys gospodarczy Grecji. Byliśmy w Atenach w “najgorszym” okresie – media prześcigały się w relacjach z protestów, zamieszek, bijatyk i odradzały wyjazd do tego miasta. Jak było w rzeczywistości? Protesty były, ludzie wyszli na ulice, ale wszystko to było kontrolowane przez policję i wojsko. Turyści mieli wydzielone strefy, gdzie mogli swobodnie się poruszać, a my czuliśmy się bezpieczni przechodząc nawet pomiędzy namiotami protestujących… bo co by dopiero było, gdyby turyście włos spadł z głowy?
Zresztą… czy słyszeliście o rzezi delfinów w Japonii lub wielorybów w Norwegii? W tym drugim przypadku, rocznie ginie kilkaset zwierząt (a rząd zwiększył limit do prawie 1000 osobników w 2017 roku)! I to tylko w celach zarobkowych [źródło1], [źródło2], [źródło3]. Nie słyszeliście o tym? Nic dziwnego, w końcu odbywa się to z dala od brzegu i nie widać ludzi zabijających zwierzęta. Nie spotkaliśmy się jeszcze z nikim, kto kojarzył by Norwegię, która jest “liderem” jeśli chodzi o zabijanie wielorybów, właśnie z tą praktyką… natomiast Wyspy Owcze a i owszem.
Lokalne społeczności
Wróćmy więc na Faroje. Wyspiarze żyją w małych społecznościach, w których każdy zna każdego, co daje im poczucie bezpieczeństwa i przywiązania do wspólnoty. Służą sobie pomocą i przywiązują bardzo dużą wagę do społecznych więzi i tradycji, które kultywują, od wielu wielu lat. Grupy zamknięte i odizolowane żyły same sobie w sposób jaki chcieli, według zasad narzuconych przez lokalną społeczność. Oznacza to również, że byli wielką rodziną, która żyła razem i razem zdobywała pożywienie niezbędne do przetrwania. Na Wyspach Owczych warunki do rolnictwa były (i są) kiepskie więc nic dziwnego, że dieta opierała się na tym co udało się upolować lub złowić.
Tak było kiedyś, kiedy jedzenie nie było tak powszechne i łatwo dostępne jak teraz. Obecnie na Faroje są sklepy, gdzie można dostać wiele produktów, ale nie oznacza to, że w każdej wsi jest sklep czy piekarnia. Często, aby zrobić zakupy trzeba opuścić swoją miejscowość, a i pamiętajmy, że ceny do najniższych nie należą (a wręcz należą do jednych z najwyższych).
Gdzie w tym wszystkim Grindadráp? Jest to część tradycji, tak mocno kultywowanej z dziada pradziada (sięga czasów wikingów). Tradycji, która służyła zdobyciu pożywienia i podzielenia wśród mieszkańców. Nie należy również przemilczać kwestii, że upolowanie walenia było również dla młodych chłopców możliwością udowodnienia, że są już mężczyznami. Działo się tak od setek lat, a teraz nagle pojawiają się obrońcy praw zwierząt, ekolodzy i naciski z państw, które nigdy dotąd nie interesowały się Wyspami Owczymi, aby zaprzestać tego krwawego procederu. Bylibyście skorzy i chętni do współpracy? Do zaprzestania czegoś, co jest tak silnie zakorzenione w kulturze i historii Wysp Owczych, czegoś na co czeka się cały rok, co ma zapewnić pożywienie setkom ludzi?
To tak słowem przedstawienia perspektywy Farerczyków. A co gdyby nam nagle narzucono zaprzestania spożywania karpia na Wigilię? Czy bez problemu porzucilibyśmy tą tradycję? I w przypadku waleni i w przypadku karpi zabijane jest zwierzę, żywy organizm.
Grindwale
Grindadráp to polowanie na grindwale – walenie z rodziny delfinowatych. Gatunek ten nie jest zagrożony wyginięciem.
Poniższa grafika przedstawia populację i liczbę grindwali rocznie zabijanych tylko w okolicach Islandii i Wysp Owczych, przygotowaną przez Faroese Pilot Whalers’ Association [źródło]:
Powyższa grafika pomija jednak jedną ważną danę: liczbę zwierząt, która umiera naturalnie lub z innych powodów [źródło]. Błędnym jest więc założenie, że rok rocznie przybywa 3 040 młodych grindwali, które dożyją wieku, w którym będą mogły spłodzić kolejne młode. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę liczbę zabitych zwierząt u wybrzeży Wysp Owczych w ostatnim roku, ale o tym za chwilę.
Patrząc na populację grindwali szerzej, w oceanach pływa około 1 500 000 grindwali, z czego około 900 000 – 1 000 000 to grindwale długopłetwe, a około 200 000, a według innych źródeł nawet 600 000 to grindwale krótkopłetwe [źródło1], [źródło2], [źródło3], [źródło4], [źródło5].
W okolicach Wysp Owczych spotkać można jedynie gatunek gindwala długopłetwego. W północno-wschodniej części Atlantyku szacuje się, że ich liczba wynosi około 750 000 [źródło], a w okolicach Wysp Owczych 100 000 – 120 000.
Ile grindwali rocznie traci życie w trakcie tych polowań? W zależności od źródła jest to nawet około 1 300 osobników [źródło1], [źródło2].
Wyspy Owcze prowadzą oficjalny spis liczby zabitych zwierząt od 1584 roku i wynika z niego, że w 2013 r. zabito 1 524 zwierzęta, w 2014 r. – 53, w 2015 r. – 510, w 2016 r. – 296, a w 2017 r. – aż 1691! [źródło]. Przy czym zaznaczyć trzeba, że ofiarami padały nie tylko grindwale ale również delfiny butlonose, białonose czy morświny.
Licząc ok 1 000 zabitych grindwali rocznie w okolicach Wysp Owczych, jest to ok. 0,1% populacji, co nie zagraża gatunkowi [źródło]. Jest to fakt, a nie nasze przyzwolenie na zabijanie zwierząt, które nie są zagrożone.
Liczby szokują. Szczególnie ta ostatnia. W 2017 odbyło się wiele polowań, o dziwo nawet dwa w trakcie naszego pobytu na Wyspach Owczych, z czego jedno w stolicy, gdzie nocowaliśmy. Szczerze mówiąc, podczas 1 tygodnia odbyły się dwa polowania, a w lokalnych mediach i gazetach była o tym cisza. Czyżby próbowano jednak zataić ten fakt?
Jak wygląda polowanie?
Kiedy grindwale całymi stadami przepływają w okolicach Wysp Owczych (najczęściej lipiec-sierpień, ale zdarza się też w maju, czerwcu, wrześniu, a nawet w październiku, jak np. w 2017 r), rybacy próbują zagonić jak najwięcej waleni do zatok, na płytkie wody. Na brzegu czeka na nie już kilkadziesiąt osób, które rzucają się do wody i zabijają zwierzęta. Sam sposób zabijania pod wpływem nacisków z zewnątrz został zmieniony tak, aby zwierzę jak najkrócej cierpiało (przecięcie rdzenia kręgowego) – zrezygnowano z używania ostrych haków, harpunów i włóczni [źródło1], [źródło2].
Widok jest jednak przerażający – ludzie, chodzący w czerwonej od krwi wodzie zabijają po kolei walenie, a wszystkiemu przyglądają się z brzegu wszyscy mieszkańcy (w tym również małe dzieci).
Co się dzieje później? Mięso pozyskane w trakcje polowania jest spisywane, ważone i rozdzielane wśród mieszkańców. Nikt go nie sprzedaje, nie znajdziemy go w sklepach (ale w restauracjach już tak). Przeznaczone jest więc w całości jako pożywienie.
Podsumowanie
Powtórzę raz jeszcze: NIE POPIERAMY tej tradycji, ale warto spojrzeć na to z drugiej strony.
Pewnie teraz myślicie, ze w czasach kiedy mięso jest ogólnodostępne przecież nie ma potrzeby robienia takiej rzezi… hola, a czy wiecie skąd się bierze mięso w sklepie?
Oburza nas zabijanie zwierząt kiedy je widać, kiedy leje się krew, słychać pisk zwierząt, które walczą o życie, a nie oburza nas jak zwierzęta są trzymane w masowych hodowlach, tylko po to, aby ostatecznie wylądować na talerzu. Nigdy nie będą miały one możliwości zobaczenia światła dziennego, przejść kilku kilometrów, czy samemu zdobyć pożywienia.
Może to zabrzmieć brutalnie, ale przynajmniej walenie te zażyły trochę wolności, a świnie, krowy czy kurczaki nawet tego nie miały okazji przeżyć.
Bardzo ciekawie zostało porównane to ze życiem przykładowej świni, na którym widać jak “cieszy się” życiem świnia i grindwal [źródło]:
Czy Grindadráp jest gorsze od masowych hodowli zwierząt tylko ku zyskom? Może być gorsze z dwóch względów: po pierwsze, bo widać co się dzieje, widać krew, cierpienie zwierząt. Widać czym jest zabijanie zwierząt. Jednak krew się leje, nic dziwnego, bo zabijane jest żywe zwierzę. A, że zwierzę to waży 3-3,5 tony to niech nie dziwi nikogo, że krwi jest sporo więcej niż po zabiciu karpia. Po drugie, walenie uchodzą za bardzo inteligentne zwierzęta, ale według nas zwierzę to zwierzę, bez względu na to czy jest to delfin, świnia czy indyk – każde cierpi. Łatwiej jednak zobaczyć winy u innych, a nie u siebie.
No to skupmy się na tych “innych”. Jak wygląda przyszłość grindwali, które nieświadomie podpływają blisko tak niebezpiecznej dla nich linii brzegowej Faroje?
Można odnieść wrażenie, że im większe naciski na społeczność tym mocniejsza postawa obronna. Przykładem jest prawo, które zakazuje utrudniania Grindadráp, które zostało złamane przez przedstawicieli Sea Shepherd, kiedy próbowali przerwać polowanie (dzięki temu policja mogła ich skuć i zabrać z miejsca polowania, a potem nałożono na nich kary). Farerczycy mocno bronią swego zdania i tak łatwo nie dadzą sobie odebrać prawa do polowań. Ich kampanię, ikonografiki broniące tego prawa możecie zobaczyć np. tutaj.
Z drugiej jednak strony pojawiają się głosy rozsądku mieszkańców. Widać postęp w dostępie do informacji i badań, czego efektem jest powolne dostosowanie się do oficjalnych zalecenie dietetyków, aby mieszkańcy Wysp Owczych ograniczyli spożywanie mięsa waleni ze względów zdrowotnych [źródło]. Przekazywane są informacje o szkodliwości mięsa z grindwali, ze względu na dużą zawartość toksyn.
Jest również mniejsze zapotrzebowanie na mięso o czym świadczą nie odebrane przydziały mięsa, a wielu młodych ludzi nie miałoby nic przeciwko zaprzestaniu tej tradycji [źródło].
Zmienione zostały przepisy dotyczące samego sposobu zabijania zwierząt, tak aby ograniczyć ich cierpienie.
To cieszy, ale pamiętać trzeba, że w przypadku tak głęboko zakorzenionej tradycji może to nie wystarczyć.
p.s.: Organizacją, która najbardziej walczy z polowaniami na grindwale jest Sea Shepherd, która udostępniła filmy z polowań na Wyspach Owczych.
p.s.2: Jeśli chcecie podpisać petycję w obronie wielorybów zabijanych przez Norwegów, to możecie to zrobić tutaj.
Zobacz również 20 ciekawostek o Wyspach Owczych.
Zdjęcie tytułowe:
By EileenSanda (Own work) [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons