Jeśli czytaliście nasze wcześniejsze wpisy o Azorach, to zapewne zauważyliście, że już kilka razy truliśmy Wam o pięknej, zielonej trawie i prze-szczęśliwych krowach. Krowy te hoduje się nie tylko dla mleka, ale też dla słynnych, azorskich steków.
Uprzedzam, to nie jest wpis dla wegetarian ;-) Dzisiaj skupimy się na tych bardziej lub mniej krwistych stekach, których fanami zdecydowanie nigdy nie byliśmy. Czy ten wyjazd coś zmienił? Czy od tej pory patrzymy na każdą krowę jak na potencjalny, mocno wysmażony kawał mięcha?
W tym tekście przeczytasz o:
Słynne azorskie steki
Osobiście za mięsem nie przepadam. Mogłoby dla mnie nie istnieć. Przechodziłam wiele etapów bez mięsa, z lepszym lub gorszym skutkiem dla zdrowia. Po każdym takim eksperymencie wyciągałam jakieś wnioski i myślę, że gdybym teraz przeszła na wegetarianizm wiedziałabym już jak prawidłowo bilansować dietę i przygotowywać posiłki, aby nie mieć żadnych niedoborów oraz jak radzić sobie w podróży. Jest wiele powodów dla których mięsa powinno się unikać, a co najmniej ograniczać, zaczynając od tych etycznych a kończąc na zdrowotnych. Niemniej jednak nie widzę nic złego w okazjonalnym jedzeniu mięsa, szczególnie takiego, które nie pochodzi z masowych hodowli, a właśnie takie bez problemu dostaniemy na Azorach.
Azory słyną ze steków – dla nas jest to już teraz (po naszym pobycie na Azorach) tak oczywiste, jak to, że w Rzymie trzeba spróbować włoskich lodów, a w Japonii sushi. Podobno są tu jedne z najlepszych steków na świecie (a już na pewno najlepsze w Europie), więc postanowiliśmy się przekonać.
Problem polega jedynie na tym, że żadne z nas nie jest koneserem i znawcą w tej dziedzinie. Steki próbowaliśmy może raz czy dwa w całym życiu i nigdy nam nie podeszły, ale może dlatego, że nigdy nie próbowaliśmy dobrych steków? Gdzie się przekonać jak nie na Azorach?
>>> Polecamy również nasz eBook "Azory" za jedyne 39,99 zł! Wszystko w jednym miejscu, a w nim 103 stron pełnych inspiracji, opisów i praktycznych porad.
To tutaj żyją szczęśliwe krowy, które cały rok spędzają na rozległych zielonych pastwiskach. Jedzą to co natura stworzyła, mogą się poruszać, są czyste, a nie są zamknięte w ciasnej klatce i faszerowane zapychaczami. Duże znaczenie ma fakt, iż na Azorach nie ma typowej zimy, więc w przeciwieństwie do Polski, nie muszą spędzać kilku miesięcy w oborze.
Gdzie zjeść stek na Azorach?
W trakcie całego wyjazdy spróbowaliśmy steków w całych dwóch restauracjach, aby mieć chociaż możliwość porównania. Oto nasze podejścia:
Restauracja w Ponta Delgada – Calçada do Cais
Restauracja polecona przez znajomego znajomego, znajomego ;) To tutaj prawdziwi mężczyźni, na męskim wyjeździe delektowali się krwistymi stekami. Postanowiliśmy więc spróbować, skoro tak zachwalane. Podejścia zrobiliśmy dwa, bo za pierwszym razem trafiliśmy w “przerwę”. Za drugim, było już lepiej – przynajmniej było otwarte (ok. godz. 14). Zamówiliśmy jednego steka medium oraz inne, bardziej tradycyjne danie, na wypadek, gdyby jednak wołowiny nie dało się zjeść.
Restauracja sprawiała wrażenie raczej wykwintnej, w której przychodzi się bardziej na degustację wina niż samo jedzenie, ale nie odstraszyło nas to. Wystrój przypadł nam do gustu i trzeba przyznać, że jedzenie było atrakcyjnie podane.
Jeśli chodzi o smak, to stek nie powalił. Powiemy więcej: byliśmy blisko zaprzestania poszukiwania idealnego steka. Mięso było suche, ciągnące się, zero przyjemności z jedzenia.
Zwaliliśmy to jednak na karb naszego nikłego doświadczenia i postanowiliśmy spróbować raz jeszcze.
Restaurante da Associação Agrícola de São Miguel
W kolejnym podejściu trafiliśmy do najbardziej popularnej restauracji na wyspie. Chociaż słowo restauracja może źle oddawać atmosferę tego miejsca. Bardziej pasuje stołówka, no niech będzie Stołówka, bo jednak ceny podnoszą trochę rangę.
Zanim jednak wejdziemy do restauracji warto zwrócić uwagę na samo miejsce – jest to duże gospodarstwo rolne, na terenie którego znajduje się spora hala, gdzie odbywają się pokazy oraz aukcje najdorodniejszych okazów (tych mniej dorodnych zapewne też). Jest to największa na Azorach hala wystawowa o powierzchni 4000 m2. Widzieliśmy boksy i trybuny, więc mogliśmy popuścić wodze fantazji i oczami wyobraźni zobaczyć jak gwarno jest w tym miejscu podczas “bydlęcych” imprez.
W budynku, gdzie znajduje się restauracja można podejrzeć puchary, zdjęcia a nawet specjalną gazetkę, w której opisywane są wydarzenia oraz pojawiające się tu okazy. O dziwo, miejsce to jest również promowane jako idealne na konferencje, wesela, targi itp.
Fakt, że mieliśmy czas poczytać wspomniane czasopisma nie wynikał z naszego zainteresowania, a bardziej z nudy, ponieważ okazało się, że na wolny stolik w restauracji trzeba czekać i obowiązuje kolejność zapisów na liście. Na szczęście czekania wyszło może 20 minut, więc ochoczo weszliśmy do restauracji, nieświadomi jeszcze, że przyjdzie nam czekać kolejne 20 minut na kelnera, a potem jeszcze z 30 minut na jedzenie ;)
Miejsce to jest pełne kontrastów: z jednej strony dostojni kelnerzy, elegancki wystrój, wysublimowane menu, a z drugiej strony hałas, gwar, chaos i włączone, duże telewizory. Ciężko było zawołać kelnera, bo obsługiwały nas w sumie 4(!) osoby, które ze sobą się nie komunikowały, tylko były nieopodal nas.
Ceny były raczej wysokie – w zależności od porcji i rodzaju mięsa za steka trzeba zapłacić od 6 do 22 euro. Zamówiliśmy dwa: stek szefa kuchni (mięso z szynką, pieczarkami i sosem) oraz bardziej kobiecy stek z marakują, oba medium well.
Zaskoczymy Was może, ale były to naj…. lepsze steki jakie jedliśmy :)
Tak, nie było tego sporo, ale sposób podania, wysmażenia oraz sosów (szczególnie ten z passion fruit) przypadł nam bardzo do gustu. Porcje były naprawdę porządne i nie zmieścilibyśmy już ani jednego kawałka tradycyjnego, polskiego serniczka ;)
Tutaj właśnie doszliśmy do wniosku, że jest zbyt wiele zmiennych, które mogą wpłynąć na smak tego mięsa – zarówno rodzaj, stopień wysmażenia jak i sos są tak znaczące, że mogą sprawić, że stek będzie smakował zupełnie inaczej i nie trafi w gust stekowego laika, a od tego już krótka droga do zniechęcenia się do tej potrawy.
Podsumowanie
Spróbowaliśmy, były pyszne, ale czy to oznacza, że pokochaliśmy steki? Zdecydowanie nie. Oboje ;)
Stek musi być naprawdę dobrze przygotowany, zgodnie z Twoimi preferencjami. Aby wiedzieć co się lubi warto popróbować kilku, porównać i zdecydować co nam najbardziej odpowiada.
My poszukiwania dobrego steka uznajemy za zakończone sukcesem i dalej szukać specjalnie nie będziemy :)
Tutaj znajdziecie nasze pozostałe wpisy o Azorach.