Sete Cidades to olbrzymi masyw wulkaniczny na zachodzie wyspy São Miguel. To tutaj znajduje się najbardziej malowniczy punkt widokowy na wyspie oraz wyjątkowe, naturalnie podgrzewane baseny.
Relację z Azorów zaczynamy z grubej rury, czyli od najpiękniejszych widoków na wyspie ;-) Pokażemy Wam najciekawszą według nas kalderę na Azorach wraz z kilkoma najładniejszymi punktami widokowymi.
Jest to (mega!) wyjątkowe miejsce, bo w zasięgu wzroku znajdują się dwa duże jeziora: jedno z niebieską wodą (Lagoa Azul), a drugie z zieloną (Lagoa Verde), oddzielone wąskim pasmem ziemi. Nieopodal znajduje się jeszcze jedno, ale trochę mniej widowiskowe jezioro Lagoa de Santiago. W tym rejonie można również skoczyć w kostium kąpielowy i kąpać się w gorącym oceanie. Tak, dobrze czytacie – ocean może być miejscami bardzo gorący :)
>>> Polecamy również nasz eBook "Azory" za jedyne 39,99 zł! Wszystko w jednym miejscu, a w nim 103 stron pełnych inspiracji, opisów i praktycznych porad.
W tym tekście przeczytasz o:
Punkty widokowe na Sete Cidades
Droga do krateru wulkanu z Ribeira Grande zajmuje około 40 min (oczywiście samochodem). Jechaliśmy malowniczą drogą od północy, która przez długi odcinek prowadziła wśród drzew i pięknych, kwitnących hortensji.
Cały czas towarzyszyła nam wszechobecna, intensywna, soczysta zieleń, udekorowana licznymi, dziko rosnącymi kwiatami. W miarę wjeżdżania pod górę wąskimi, pustymi drogami naszym oczom pojawiał się coraz to piękniejszy widok na pozostawioną w tyle linię brzegową.
I panorama z tego cudnego miejsca :)
Niestety, nad tą samą linią brzegową zaczęły pojawiać się chmury, więc śpieszyliśmy się aby jak najszybciej dojechać na punkt widokowy na którym nam najbardziej zależało – Miradouro da Boca do Inferno. Dojechaliśmy samochodem do Lagoa do Canário, gdzie znajduje się brama po prawej stronie, a po lewej parking samochodowy.
Zostawiliśmy samochód tutaj, chociaż jak się później okazało można podjechać autem o wiele bliżej, ale dzięki temu zobaczyliśmy wspomniane jezioro (Lagoa do Canário).
Duża część trasy prowadzi szeroką, przejezdną dla samochodów drogą, aż do parkingu na jej krańcu.
Dalej zaczynają się schody (dosłownie), które w niepogodę mogą być ślizgie, więc warto zachować czujność i ostrożność. Śpieszyło nam się, bo widzieliśmy nadciągające chmury, które w kraterze zdarzają się bardzo często. Można by rzec, że dużym fartem jest podziwiać widok z tego punktu bez chmur :)
A jest co podziwiać: na sam punkt prowadzi ścieżka po grzbiecie wzniesienia, z drewnianymi poręczami, co samo w sobie już jest widowiskowe. Zresztą zobaczcie sami:
Na końcu trasy, na Miradouro da Boca do Inferno można podziwiać 3 (!) jeziora: wspomniane niebieskie i zielone, a dodatkowo widać jeszcze mniejsze Lagoa de Santiago.
>> Zobacz: Jak dojechać do najpiękniejszego punktu widokowego na Azorach?
Udało nam się zobaczyć jeziora jeszcze z trasy ze schodami, jednak kiedy dotarliśmy na punkt widokowy widać było tylko mleko. Spędziliśmy tutaj z 30 minut błagalnie patrząc na chmury, aby choć trochę się usunęły, ale nic to nie pomogło. Ważne, że zobaczyliśmy widok już wcześniej ;)
Na szczęście jest jeszcze kilka punktów widokowych, z których widoczność była zdecydowanie lepsza i wynagrodziła nam wcześniejsze niedogodności. Polecamy szczególnie Miradouro do Cerrado das Freiras, znajdujący się na drodze do Sete Cidades, tuż przy drodze (należy jechać cały czas tą samą drogą, punkt widokowy będzie po prawej stronie). Zobaczycie go bez problemu, bo zawsze stoi tu dużo samochodów.
I mała panorama :)
Samochodem po kraterze wulkanu?
Co ciekawe, na trasę po krawędzi krateru można wjechać samochodem! Jest to nieutwardzona droga, ale dopuszczalny jest tutaj ruch samochodowy, a wręcz prowadzą tutaj znaki na punkty widokowe (!!!). Zupełnie nie do pomyślenia w jakimkolwiek innym turystycznym miejscu w Europie.
Próbowaliśmy przejechać, ale po krótkim odcinku zawróciliśmy – zdecydowanie większą frajdą byłoby przejście tej trasy na pieszo, choć trzeba przyznać, że po raz kolejny widoki były wyśmienite, mimo krótkiego odcinka.
I kolejne panoramy. Cudne widoki, prawda? :)
Cała trasa to 16 kilometrów, a na jej przejście (nie, przejechanie ;)) trzeba liczyć około 6 godzin. Na samej trasie spotkaliśmy też ledwie jeden samochód.
Będąc w okolicy można zjechać do miejscowości Sete Cidades na lunch. Zatrzymaliśmy się w restauracji… Lagoa Azul ;) Dlaczego akurat tutaj? Jest to popularne miejsce, gdzie płacąc raz można jeść do woli, czyli klasyczny bufet. Wybór oczywiście mniejszy niż w typowym chińskim bufecie, ale i tak byliśmy zaskoczeni ilością jedzenia. Bufet kosztuje 12 euro, a w cenie są dwa napoje. Mimo sporej ilości miejsc, trudno o takie w godzinach szczytu.
Naturalne baseny oceaniczne
Jak wspominaliśmy we wcześniejszym wpisie na temat Azorów, wyspa na której byliśmy jest bardzo uboga w piaszczyste plaże. Nie powstrzymało nas to jednak przed wożeniem ze sobą w samochodzie kostiumu i kąpielówek, bo wiedzieliśmy, że wyspa São Miguel ma do zaoferowania inne wodne atrakcje.
Przykładem takim mogą być naturalne baseny, które znajdują się w zachodniej części wyspy, w okolicach miejscowości Mosteiros (aczkolwiek nie są to jedyne wodne atrakcje na wyspie).
Co jest tak wyjątkowego w tych basenach? Po pierwsze, nazwa basen jest tutaj użyta mocno na wyrost. Są to tak naprawdę małe akweny przy brzegu, oddzielone od otwartego oceany skałami i kamiennymi murkami, ale nie koniecznie w pełni zabudowane. Dla pluskających się w wodzie przygotowana jest infrastruktura: przebieralnie, toalety, drabinki do zejścia, oraz liny (tak, liny ;-)), których trzeba się trzymać.
Basen, w którym byliśmy był wyjątkowy jeszcze pod jednym względem – był gorący! Skąd gorąca woda w Atlantyku? Jest ona naturalnie ogrzewana przez aktywne tereny wulkaniczne. W praktyce wygląda to tak, że do basenu napływa zimna woda, ale w momencie odbicia od skał jest nagrzewana i wraca o wiele cieplejsza (podobno temperatura wody może osiągnąć nawet 60 stopni Celsjusza!).
Miejsce, które opisujemy to Ponta da Ferraria – sam dojazd jest nie lada wyzwaniem, bo zjazd po ostrym zboczu obfituje w serpentyny bez żadnych zabezpieczeń w postaci barierek. Kiedy już się dojedzie na dół, można zostawić samochód na bezpłatnym parkingu i albo pójść na basen komercyjny, albo udać się do wspomnianego basenu naturalnego. Mniej więcej w połowie drogi do tego drugiego znajdują się prysznice, toalety oraz przebieralnie.
Kiedy już zeszliśmy do poziomu wody, to znaleźliśmy się na płaskich skałach, na których można się rozłożyć, przy czym trzeba bardzo uważać, bo jednak skały te są ostre, niebezpieczne i nagrzane. Samo dno po zejściu do wody również jest skaliste, a dodatkowo mocne fale mogą sprawić, że łatwo uderzyć w ostre skały na dnie. Trzeba być naprawdę ostrożnym. Już wiecie po co te liny? :)
Jest to atrakcja w pełni bezpłatna, ale nie oznacza to, że można w każdej chwili wejść i korzystać z dobrodziejstw natury. Polecamy Wam zajrzeć do punktu informacji turystycznej po dokładną rozpiskę przypływów i odpływów :)
Miejscowość Mosteiros
Skoro już byliśmy w okolicy, to postanowiliśmy na koniec podjechać do miejscowości Mosteiros znajdującej się w północno-zachodniej części wyspy. Ta malutka mieścina swoją nazwę zawdzięcza formacjom skalnym tuż przy brzegu – jedna z nich widziana z daleka przypomina klasztor (port. mosteiro).
Poza czarną plażą w mieście nie ma innych ciekawych miejsc. Jechaliśmy przez spokojne, ciche uliczki, na których od czasu do czasu pojawiali się nieliczni turyści. Było ich zdecydowanie mniej niż w Ribeira Grande. Mimo, że nie jest to typowo turystyczna miejscowość, to na uwagę zasługuje bardzo ciekawie zaaranżowane wybrzeże i plaża.
Czy warto?
Polecamy Wam jak najbardziej udać się w opisane przez nas miejsca, ale koniecznie sprawdźcie wcześniej prognozę pogody i przypływy wody. Na Azorach jednego dnia możecie mieć kilka pór roku, więc jeśli tylko pojawi się nadzieja na słoneczną pogodę nie ma na co czekać, tylko trzeba ruszać na malownicze punkty widokowe :)
Widok na Sete Cidades to zdecydowany must see Azorów!
Polecamy Wam również większą ilość zdjęć w galerii: