Jak to możliwe, że ten czas tak szybko leci? Jeszcze wczoraj pamiętam jak tuliliśmy tą małą, ważącą 3 kilogramy istotkę, taką bezbronną i delikatną. Teraz przed naszymi oczami (prawie) biega małe, uśmiechnięte szczęście, którego wszędzie pełno. Jakie były te ostatnie 12 miesięcy? Czego się nauczyliśmy? Co daje wspólne podróżowanie dziecku i rodzicom?
Oliwia od początku wszędzie się śpieszyła i lubiła nas zaskakiwać. Nawet w brzuchu nie potrafiła wytrzymać 9 miesięcy. No bo po co, skoro tam na zewnątrz takie fajne rzeczy się dzieją? Od początku wiedzieliśmy, że musimy oczekiwać nieoczekiwanego i być przygotowanym na każdą ewentualność, bynajmniej nie znaczy to, że nam się to udawało.
Pierwsze dziecko jest zawsze wyzwaniem – każdy rodzic chce jak najlepiej, stara się, czyta książki, buszuje w sieci, aby znaleźć najważniejsze informacje, jak dziecko powinno się rozwijać, jak ten rozwój stymulować, jakie są najzdrowsze kosmetyki, jakie najlepsze ubranka i najbardziej rozwijające zabawki, jak dziecko pielęgnować, jak nosić itp, itd… Niestety łatwo tutaj wpaść w pułapkę: im więcej ludzi pytać, im więcej opinii szukać tym więcej zdań i porad można usłyszeć, a na dodatek często wykluczających się. Pomijając już internety i rodzinę – na ulicy znajdzie się zawsze kilka osób, które będą wiedziały lepiej, że w stópki to dziecku za zimno (przy 28st.), a wiatr na pewno przewieje uszka ;-)
No więc błądziłam. A kiedy już udawało się znaleźć najlepsze rozwiązania, metody, które u nas się sprawdzały czy odpowiednie kosmetyki do pielęgnacji, to okazywało się, że trzeba poszukać jakiś książeczek… nowych pieluch, bo te ulubione zmienili na gorsze… a to coś wyskoczyło na buzi, więc od razu tysiąc diagnoz różnych lekarzy… a to zaraz rozszerzanie diety… a to spadek wagi itp itd. Niekończące się historie :)
Szczerze? Przez ten rok nauczyłam się więcej niż w jakimkolwiek innym! Wiem i potrafię rzeczy o których nigdy bym siebie nie podejrzewała, zgłębiałam wiedzę na temat laktacji, alergii u niemowląt, rozszerzania diety, kinezjologii, bezpiecznego przewożenia dzieci (a przy okazji dorosłych) samochodem, medycyny naturalnej itp itd. Każda mama wie, co mam na myśli. Zresztą, Mama to taka instytucja, która powinna być lekarzem, nianią, kucharką, kelnerką, asystentką, szoferem… a zresztą, kto się nie zgodzi z tym demotem? ;)
W tym tekście przeczytasz o:
Podróżowanie z małym bobasem
Kiedy Oliwia się urodziła nie mieliśmy żadnych konkretnych planów podróżniczych. Chcieliśmy w pełni skupić się na dziecku, a na wyjazdy jeszcze przyjdzie czas (a może dlatego, że nie można kupić biletów lotniczych bez podania daty urodzenia?). Nie oznacza to, że nie chcieliśmy nigdzie jechać. Aż nas korciło, stópkami przebieraliśmy, bo czas od lotu do Portugalii (kwiecień/maj 2016) do lotu na Sycylię (styczeń 2017) to był dla nas najdłuższy czas bez dalszych podróży od kilku ładnych lat.
Zaczęliśmy powoli. Początkowo jednodniowy wyjazd w okolice Łodzi, później kilka dni na Litwie, Trójmiasto, potem przyszła pora na pierwsze loty i kolejne wyjazdy po Polsce.
Jak wyglądało to w praktyce:
- przełom 2 i 3 miesiąca życia – tygodniowy wyjazd na Litwę, z postojem w Polsce, tuż pod granicą,
- 6 miesięcy – pierwszy lot – Sycylia,
- 8 miesięcy – pierwszy daleki lot – Chiny,
- 10 miesięcy – pierwszy przesiadkowy lot – Azory.
Nie piszę tego aby się chwalić, gdzie to już nie była Oliwia, ale żeby pokazać mniej więcej w jakim wieku podróżowała z nami i gdzie, bo jednym z najczęściej pojawiających się pytań na forach i grupach jest właśnie pytanie w jakim wieku i gdzie można lecieć z niemowlakiem. Jak widać nie wybieraliśmy kierunków typowo odpoczynkowych (dodam, że wspomniana Sycylia miała miejsce w styczniu, kiedy nie ma szans na wejście do morza i dziennie pokonywaliśmy kilkaset kilometrów).
Co nam dało podróżowanie we trójkę?
Przede wszystkim nauczyliśmy się, że można zmniejszyć tempo podróżowania ;) Do tej pory nasze plany na wyjazdy były wypełnione po brzegi, a po urlopie wracaliśmy do pracy jeszcze bardziej zmęczeni (choć psychicznie wypoczęci i z naładowanymi bateriami). Tym razem plan jest bardzo elastyczny (jeśli można mówić o jakimkolwiek planie). Planujemy z dnia na dzień w zależności od nastrojów, siły i ochoty całej naszej trójki.
Zaczęliśmy zwracać uwagę na rzeczy, których kiedyś nie zauważaliśmy. I nie mam tu na myśli tylko przewijaków i miejsc przyjaznych dzieciom ;-) Znajdujemy czas na pójście do parku, posiedzenie na ławce i przyglądanie się naturze, idziemy do restauracji, w której możemy siedzieć godzinę, potrafimy zachwycać się spotkanym po drodze pieskiem (a nawet z nim rozmawiać!). Dostrzegamy więcej wokoło :)
Co nam pomaga w podróżowaniu?
Bliskość! Staramy się praktykować rodzicielstwo bliskości, ale z premedytacją piszę “staramy”, bo nie robimy tego na ślepo i w pełni restrykcyjnie. Zresztą traktuję zasady leżące u podstaw rodzicielstwa bliskości bardziej jako wytyczne czy wskazówki, które pomagają w budowaniu więzi z dzieckiem. Nie chcę jednak pisać o samej idei, bo kto zna wie o co chodzi, a kto nie, to odsyłam do książek rodziny Sears’ów. Chcę jednak podkreślić, ze wiele z tych zasad pomogło nam w bezbolesnych podróżowaniu.
Oliwia szybko się aklimatyzuje. Mam wrażenie, że w ogóle nie robi na niej wrażenie gdzie się znajduje, gdzie nocuje, bo wszędzie od razu zaczyna eksplorować nowy teren, ale…no właśnie, póki rodzice są w pobliżu. Przy nas czuje się swobodnie, ma odwagę, nie denerwuje się i nie złości. Nie ma problemu z zasypianiem w nowych miejscach, bo śpi po prostu z nami. Co nas bardzo zdziwiło to szybkie przestawienie się na czas lokalny w Chinach – po jednej nocy w ciągu dnia przestawiła się na zupełnie inną strefę czasową. Podobnie zresztą było po powrocie do Polski.
Bliskość można też praktykować w bardzo prosty sposób – poprzez noszenie dziecka. Dziecko od urodzenia chce być blisko, czuć ciepło i zapach rodziców (specjalnie nie piszę tylko o mamie). 9 miesięcy spędziło w brzuchu, pływając i kołysząc się podczas ruchów mamy, więc nic dziwnego, że w chuście czy nosidle czuje się spokojnie i chętnie zasypia.
Ja od początku wiedziałam, że chcę się nauczyć nosić dziecko w chuście. Wydawało mi się to wtedy praktycznym rozwiązaniem. Kiedy doszło co do czego, to zrozumiałam, że nie chodzi tylko o praktyczność. Nie chodzi o to, że mam wreszcie dwie wolne ręce i mogę ugotować obiad (moje ręce są za krótkie, aby nosząc dziecko z przodu stać przy garach ;) ). Chodzi o coś więcej, o dużo więcej. Chodzi własnie o bliskość, o spokój, o usypianie, o zapach, a nawet o karmienie w chuście czy nosidle. Noszenie wielokrotnie nas ratowało w podbramkowych sytuacjach kiedy nic nie pomagało. Polecam wszystkim, nawet tym rodzicom, którzy nie chcą nigdzie z dzieckiem jeździć daleko.
Początkowo nosiliśmy w chuście. Dopóki dziecko nie zacznie siadać samodzielnie (ważne, samodzielnie!) nie powinno się go nosić w nosidle. U nas Oliwia, rzutem na taśmę zaczęła przymierzać się do siadania przed wylotem do Chin, a tam w pełni zaprezentowała swoje możliwości.
Coś jeszcze? Karmienie piersią! Mamy to szczęście, że karmiliśmy i karmimy się nadal, co pomaga w nawiązaniu więzi z dzieckiem, uspokaja i sprawia, że dziecko czuje się bezpiecznie. Pomijam już kwestie całego osprzętu, którego nie wyobrażam sobie wozić ze sobą i jestem pod wielkim wrażeniem, jak inne mamy są w stanie się zapakować z butelką, mlekiem i zawsze potrafią wyczarować skądś ciepłą wodę! Ostatnio byłam świadkiem jak mama prosiła o wrzątek w McDonald’s na lotnisku, a tam bez mrugnięcia okiem nalali całą butlę :)
Co wyjazdy dają dzieciom?
Możecie sobie pomyśleć, po co ciągać dziecko na koniec świata, że to skrajny egoizm. Pisałam już o realizacji własnych pasji i marzeń, ale uważam, że dziecko też może czerpać ze wspólnych wyjazdów. O ile maluch dwu- czy sześciomiesięczny zupełnie nic nie zrozumie, o tyle już starsze bacznie obserwuje świat i interesuje się tym co dzieje się wokół niego. Nie będę pisać o dzieciach kilkuletnich, bo nie mam w tym temacie zupełnie doświadczenia, ale pokażę Wam, że nawet niemowlak może na tym skorzystać i nie mam tu na myśli jedynie dalekich eskapad, ale również te bliższe wyjazdy.
Więc co taki wyjazd daje dziecku? Rodziców! Oboje, dostępnych 24h/7. Brzmi dziwnie? Zastanówcie się, zostając w domu, biorąc nawet kilka dni wolnych, czy zdarza się abyście w pełni spędzali czas razem? Z reguły jest tysiąc spraw do załatwienia tych bardziej lub mniej błahych, więc rozdzielacie się, raz mama, raz tata, raz babcia, raz sąsiadka ;) A na takim wyjeździe jesteśmy cały czas razem, skupieni na dziecku i jego potrzebach. Wiadomo, jedzie się odpoczywać, albo zwiedzać, ale jednak to potrzeby dziecka są na pierwszym planie.
Zauważyliśmy, że po powrocie Oliwia jest o wiele bardziej przywiązana do taty, którego w tygodniu widuje tylko rano i wieczorami, tak więc warto spojrzeć na wspólne wyjazdy również z tej perspektywy.
Co jeszcze? Nas bardzo zaskoczyło, że Oliwia nabywa dużo nowych umiejętności na wyjazdach. Przypadek? Nie sądzę ;D A tak serio, może faktycznie kwestia przypadku, ale rozmawiałam z kilkoma mamami, którym podróżowanie jest niestraszne i potwierdziły fakt, że często dzieci uczą się wielu nowych rzeczy i umiejętności właśnie poza domem.
Widzimy również co Oliwię interesuje, na co zwraca większą uwagę. Dzieci dzięki wyjazdom poznają świat, inne kultury, są bardziej tolerancyjne. Podróże kształcą w każdym wieku! :)
Podsumowanie
Ostatnie 12 miesięcy były dla nas wyjątkowymi miesiącami, pełnymi niewiadomych, wymagającymi nie lada cierpliwości, ale przede wszystkim wypełnionymi po brzegi miłością i uśmiechem tej małej istotki, która sprawia, że w domu czy w podróży jest zawsze weselej.
W tym miejscu życzymy Ci abyś zawsze była tak ciekawa świata, radosna i pełna entuzjazmu jak byłaś przez ten pierwszy roczek, a my staniemy na głowie, aby nigdy nie zabrakło Ci dziecięcej wyobraźni i marzeń!
A co z tym prezentem?
Nie zapomnieliśmy :)
Bardzo, ale to bardzo zachęcamy Was do zapoznania się z ideą rodzicielstwa bliskości i już nie pierwszy raz polecamy Wam noszenie dzieci :)
Aby przekonać Was do tego jeszcze bardziej, wspólnie ze sklepem internetowym mamazen.pl przygotowaliśmy specjalny kod rabatowy dla naszych czytelników: ReadyForTula , dzięki któremu dostaniecie 10% rabatu na wszystkie produkty Tula dostępne w sklepie! Uwaga, promocje nie łączą się.
Miłego noszenia! :)